2 września 2013 (godz. 17)
...Nagle poczułam, że ktoś od tyłu obejmuje mnie w pasie.
Obróciłam głowę w prawą stronę, by sprawdzić kto to. Nie przejęłam się
faktem, kim on był, ale tym, że nasze twarze były tak blisko, bardzo
blisko...
Spuściłam szybko głowę. Jednak to nie uchroniło mnie przed całusem w policzek.
-Mats? Co ty tu robisz? -zdziwił się Marco
-Jestem. Rodzice wyjechali -cieszył się.
-Możesz mnie już puścić? -zapytałam
-Nie!- wziął mnie na ręce
-Puszczaj mnie! Kevin ratuuuj!
-Cicho, czekajcie telefon mi dzwoni- odezwał się Lewy, a my zamilknęliśmy . -No cześć Aniu...-zaczął po polsku.
-Ania! Cho no tu! Potrzebna mi ochrona! Mats usiłuje mnie zabić -krzyczałam w języku ojczystym
Robert się zaśmiał, a kolega mnie postawił z powrotem na ziemię.
-Dlaczego porozumiewacie się w języku nie zrozumiałym dla nas? Czego nie wiemy? -pytał mnie Hummels
-No wiesz... nie możecie wiedzieć wszystkiego -uśmiechnęłam się tajemniczo.
-My o czymś nie wiemy?! -oburzył się -Nie żyjesz!
Rzuciłam aparat Dadze i zaczęłam uciekać. Szybko jednak mnie dogonił. No jego kondycja, a moja, to niebo, a ziemia. Położył mnie na kupce liści i zaczął wkładać mi je pod koszulkę.
-Ratujcie mnie!
-Puść ją i połóż broń na ziemi -powiedziała z powagą przyjaciółka.
Gdy MH 15# się odwrócił ujrzał Jonasa, Kevina, Marco i Dagę, którzy w ręku trzymali garść liści. ''Mój przeciwnik'' podniósł ręce do góry. Oni nie rzucili go liśćmi, ale ja owszen.
Rzucaliśmy się tak do czasu, gdy poczuliśmy zmęczenie. Usiedliśmy na ławce.
-Wiecie...-zaczął Jonas- Kevin wpadł na pomysł, żebyśmy dzisiaj oglądnęli razem jakiś film.
-Świetny pomysł! -ucieszyła się Daga
-To już wracamy, czy jak? -zapytałam- Za wcześnie na oglądanie filmu. 16? Nie...
-A co będziemy oglądać? -zapytał Hummels
-Nie wiem. Dziewczyny co wolicie: horror, komedię, dramat...-zaczął wymieniać Kevin, ale my z Dagą mu przerwałyśmy.
-Horror- powiedziałyśmy równocześnie.
-Takie odważne jesteście? -zapytał Lewy
-No ba. Tylko jedna prośba, braciszku usiądziesz obok mnie prawda? -zaśmiałam się
-Oczywiście siostrzyczko.
-A ja jak nie miałam brata, tak nie mam. Kto mnie uratuje przed tymi wszystkimi mordercami z filmu? -smuciła się przyjaciółka.
-Powiedz liczbę -poprosił ją Reus.
-Jedenaście.
Wyliczył w śród chłopaków do jedenastu. Wypadło na Jonasa.
-Pragnę cię poinformować iż bocian przyniósł ci nowego brata,a mianowicie :Jonasa Hofmann'a.
Wypowiedź Marco nas rozśmieszyła.
Rozmawialiśmy tak i rozmawialiśmy. W końcu postanowiliśmy wracać. Mats poszedł pieszo i powiedział, że prawdopodobnie nie przyjdzie.
Weszliśmy do domu. Jonas i Marco poszli usiąść do salonu, a Kevin i Lewy ze mną i Dagą do kuchni.
-Ej,Lewy a może tak zadzwonisz po Anię? -zaproponowałam
W tym momencie do drzwi ktoś zapukał. Poszłam otworzyć. Moim oczom ukazała się Anna. Zaprosiłam ją do środka i razem ze mną udała się do kuchni.
-Aniu, ty umiesz czytać w myślach, czy co? Właśnie proponowałam Lewemu, żeby po ciebie zadzwonił. Telepatia, magia...? -zastanawiałam się nad tym zbiegiem okoliczności
-Bez przesady. Ja tylko napisałam jej SMSa -zgasiła mój entuzjazm Dagmara.
Zaśmialiśmy się i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie (Marco-ja-Kevin-Daga-Jonas-Ania-Lewy).
-To kto ma film ? -zapytała karateczka
-Ja- odezwał się Marco.
Po paru minutach Reus włączył film. Moim zdaniem było trochę za wcześnie na taki horror, ponieważ dochodziła 19, no ale w porządku...
Wrócił z powrotem na miejsce i położył rękę koło mojej. Spojrzałam na niego podejrzliwie, on w odpowiedzi uśmiechnął się cwaniacko. Jedyna myśl jaką miałam w tedy w głowie, to żeby nie dać mu tej satysfakcji. Musiałam trzymać się bliżej Kevina...
Po kilku minutach dosłownie z Dagą ze strachu myślałam, że zaraz wyjdę z salonu i nie będę tego oglądała.
-Ania, oglądasz? -zapytałam szeptem
-Ta...jednym okiem- zaśmiała się.
-Daga, oglądasz? -zapytałam ponownie
-Ona zaraz mi rękę połamie -zaśmiał się Jonas.
-Stary, nie jesteś sam. Aga mi też- śmiał się Kevin.
-Oj przestańcie, dziwicie się? -udała obrażoną
-Dobra, cicho -upomniał nas Marco.
W pewnym momencie filmu pisnęłam i złapałam rękę Grosskreutza.
-Marco, cholera jasna, chcesz w łeb? -zapytałam
-Dlaczego?
-Bo to jest do cholery tak straszne, że chętnie bym tego nie oglądała, ale boję się sama iść gdziekolwiek.
-A gdzie ty chcesz iść? -zapytała Daga
-Do łazienki.
-To chodź pójdę z tobą. Ale pod warunkiem, że Ania też idzie- wypowiedź przyjaciółki wywołała śmiech.
W końcu poszłyśmy do tej łazienki i każda z nas z niej skorzystała. Chciałyśmu już wracać kiedy wpadłam na swietny pomysł...
-A gdyby tak ukarać chłopaków za tej film ? -uśmiechnęłam się
-Co masz na myśli?
-Ale musimy wszyscy zostać na noc.
-No w porządku, chłopaki na pewno się zgodzą, trening mają na 9:30 -poinformowała Anna.
-To słuchajcie zrobimy tak... Niby we trzy pojedziemy po rzeczy Roberta i Ani. Ja zostanę na podwórku pod oknem w salonie i będę podsłuchiwała co mówią.
-Dlaczego nie jedziesz z nami ? -zapytała Daga
-Bo jestem ciekawa co mówią. Poza tym, ktoś musi grać na zwłokę co nie? Słuchajcie dalej. Pojedziecie do was-spojrzałam na Annę- umalujecie się tak jak to coś z filmu i podjedziecie trochę dalej. Ja do was podejdę i będę uciekała, wy będziecie mnie goniły. Wbiegnę do domu i zamknę drzwi, wtedy im nawciskam jak to się stało, później sprowokuję chłopaków żeby otworzyli drzwi no a potem to wszystkich zaatakujecie. Co wy na to ?
-Haha...ale będą mieli miny -zaśmiała się Daga
-Oj nie zapomniany widok- śmiała się Lewandowska.
-Żyjecie?!- krzyknął Kevin
Wróciłyśmy więc i usiedliśmy na swoich miejscach. Spojrzałam na ekran telewizora, akurat był moment kiedy przed kamerą nikogo nie było. Zakryłam rękoma oczy, nic się nie działo, więc je opuściłam, a sekundę po tym na ekranie pojawił się zakrwawiony strażak, pisnęłam.Chciałam się przytulić do Kevina, ale on wstał oznajmiając mi, że idzie do toalety.
-Marco...- zaczęłam.
-Oczywiście -uśmiechnął sie obejmując mnie.
W jego ramionach czułam się bezpieczna. W ramionach Kevina też, ale ... nie dokończyłam nawet tej myśli. Ja przeciętna dziewczyna, on jeden z najlepszych piłkarzy. Przecież to oczywiste, że z tego nic by nie było. Jednak ta głupia iskierka nadziei, nie dająca spokoju.
Spojrzałam na Reusa.
-Marco wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? -zapytałam
-Co?! -usłyszałam chór (Kevin też się przyłączył)
-Hahaha... no przecież żartuję- zaśmiałam się.
-Ja mam nadzieję -uśmiechnął się Grosskreutz.
Po prostu miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie mam pojęcia co mi odbiło. Ale... gdy spojrzałam w te jego piękne brązowe tęczówki i to jak na mnie spojrzał... najzwyczajniej zapomniałam o reszcie świata.
Tak, czy owak w tym momencie czułam się głupio. Nie oglądałam nawet tego filmu tylko zamknęłam oczy i rozmyślałam. Taka tragedia, taka pustka w sercu, smutek, samotność...to wszystko zmienia jeden wyjazd. Zapominasz o wszystkim co było i cieszysz się teraźniejszością. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że na zawsze masz kogoś przy sobie, że nikt nie pozwoli cię skrzywdzić.
-Koniec! -Ania wstała z kanapy -No to teraz jadę z dziewczynami do domu i przywieziemy wam, chłopcy rzeczy.
-My tu śpimy? -zdziwił się Jonas
-Tak! Dokładnie- przyznała racje Daga.
-Jest jakiś haczyk -rozmyślał Kevin.
Wszyscy wstaliśmy i wymienialiśmy spojrzenia. Panowała cisza.
-Wiem! -krzyknął Robert- Chcecie nas wystraszyć tak?
-Nie no co ty, skarbie...-kłamała Anna.
-Tak, tak...ja już wystarczająco was znam.
-Lewy ma racje, nigdzie nie idziecie- powiedział mój ''brat''. -Nie chcemy by kto kolwiek dostał zawału. Gdzie śpimy na górze czy tutaj?
-Jak chcecie- powiedziałam.
-Tutaj -stwierdziła przyjaciółka.
Rozłożyłyśmy narożnik i położyłyśmy się na nim, podczas gdy chłopcy poszli na strych po pościel.
-I co teraz? -zapytała Ania
-Nic... następnym razem- odpowiedziałam.
-Co to było? -zapytała Daga przytulając się do mnie i Anny.
-Wiesz co Daga? Sama się nakręcasz- upomniałam ją.
Jednak...sama usłyszałam puknięcie.
-Dajcie spokój to na pewno chłopaki - zlekceważyła to Ania.
Miała rację po chwili do salonu wbiegło zoo z kocami, kołdrami i poduszkami na głowach.
-E czekajcie! To tak: Dwa koce na podłogę na jedną kupkę, dwa kolejne na drugą. Na to po jednej kołdrze i po dwie poduszki. Prześcieradło proszę na narożnik i tam trzy poduszki oraz kołdrę- zarządziła pani domu.
-Tak jest! -zasalutował Robert
Zrobili tak jak im rozkazano po czym stanęli w rzędzie. Robert wyszedł przed nich.
-Szeregowy Lewandowski melduje, że zabrakło jednej poduszki.
-Niech ktoś pójdzie z Agą, ona ma u siebie pod łózkiem jeszcze.
Przewróciłam oczami i pociągnęłam za rękę Jonasa. Weszliśmy do mojego pokoju i oczywiście jak to ja musiałam coś zrobić... potknęłam się o książkę leżącą na podłodze i wylądowałam na podłodze. Hofmann pomógł mi wstać.
-Wiesz ty co? Nawet mnie nie złapałeś! -skrzyżowałam ręce
-Czy kiedy kolwiek mi wybaczysz?
-Oczywiscie, ale wyciągnij tą poduszkę z tamtąd -wskazałam na łóżko.
Pomocnik BVB wyciągnął poduszkę i kierował się w stronę schodów. Ja za nim. Nie... tym razem nie się nie potknęłam.
Weszliśmy do salonu.
-Raport ! -zarządała przyjaciółka
-Szeregowy Hofmann melduje, że znalazł poduszkę dla Dagmary Malickiej! - zasalutował
-Spocznij.
-Dobra a tak serio to idziemy spać -oznajmiłam.
-Już? -zdziwił się Lewy
-Tak. Dzień pełen wrażeń i trochę męczący -westchnęłam.
Nie wiem jak oni, ale ja zasnęłam bardzo szybko...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Wybaczcie, że tak długo czekaliście, ale wyjazd mi się przedłużył. Łapcie szósteczkę i do środy ;)
Komentujcie, motywujcie ;)
PS. PRZEPRASZAM, ŻE TAK KRÓTKO. 7-DMY NAPISZĘ DŁUUUGI ;)
Fajnyy rozdział;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wypalił plan przestraszenia chłopaków. Xd
Czekam na nexta;3
Pozdrawiam ^^
Moje blogi: - zapraszam
Praca-laczy-ludzi-bvb.blogspot.com
Jameinbrudermarcoreus.blogspot.com