środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 15

7 września 2013 
 Zadzwonił mój budzik, a ja zerwałem się na równe nogi. Była godzina 7:00. Ziewając podszedłem do szafy i po długim namyśle wyciągnąłem brązowy t-shirt i jasne jeansy. Skierowałem się do łazienki. Tam odświeżyłem się i ogarnąłem.
Miałem zamiar zejść na dół, ale przy schodach przypomniałem sobie o torbie na trening. Wróciłem do sypialni, zabrałem ją i wyszedłem z domu. Poszedłem do garażu. Wsiadałem do samochodu mając zamiar jechać już do dziewczyn, lecz uniemożliwił mi to dźwięk mojego telefonu. Sięgnąłem do kieszeni i na ekranie iPhon'a wyświetlił mi się napis : Marco. Przyznam, trochę mnie to zdziwiło.
-No co tam ? -zapytałem
-Kevin musimy pogadać -mówił poddenerwowany .
-Stało się coś ?
-Tak, znaczy nie. Nic poważnego. . .
-Ja się teraz wybieram do dziewczyn jedziesz? Byśmy pogadali, bo Daga do pracy jedzie.
-Nie przesadzacie trochę ?
-Ciekawe kto ją zabrał na trening zamiast zostawić w domu.
-Spóźnił bym się .
-W twoim domu .
-Aaaa ...to teraz mi to mówisz?
-Dobra, nieważne. Jedziesz?
-Jadę. Podjedziesz po Reus'ika ? -powiedział błagalnym głosem
-A Reus'ik nie ma swojego autka ?
-Nie. Ale ma swoją music. Rojs, Rojs, Rojs -zaśpiewał mi kawałek jakieś piosenki.
-A nie ma Kevin, Kevin, Kevin ? -zaśmiałem się
-Pytaj Agę. A tak wracając do tematu to za 10 minut u nich.
-Spoko. Narazie.
-Pa.
Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni spodni. Następnie włączyłem radio i wyjechałem z garażu zamykając go na pilota. Nie było korków, więc szybko znalazłem się pod domem przyjaciółek. Zaparkowałem za samochodem Marco.
Opuściłem moje BMW, podszedłem do drzwi mieszkania i zapukałem. Moim oczom ukazał się kumpel.
-Siema, chodź.
Udałem się do salonu i usiadłem na narożniku.Po chwili ujrzałem też Dagmarę.
-Ładnie wyglądasz- powiedziałem zgodnie z prawdą.
Na jej twarzy zawitał rumieniec.
-Kevin nie mów tak, bo Daga staje się podobna do buraczka -zwrócił mi uwagę Marco.
-Daguuuś przeeepraaaszam -spojrzałaem na nią z maślanymi oczami.
-Wybaczam- spojrzała poważnie , jednak później zaczęła się śmiać.
-Dobra, ja zmykam do pracy. Jesteście głodni ?
-Tak - odparł z uśmiechem przyjaciel.
-Tam jest lodówka. Jakby przypadkiem była na kłódkę, to klucz ma Aga. Zmykam narazie -pomachała nam i wyszła.
Usiadłem naprzeciwko kumpla, spojrzałem na niego i zapytałem co takiego chciał mi powiedzieć.
############################## 
W tym samym czasie (oczami Agnieszki)
O 8:30 zadzwonił mój budzik. Nastawiłam go, bo w planach miałam zrobienie ciast dla piłkarzy BVB.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Gdy byłam już ogarnięta stanęłam przed szafą i myślałam w co się ubrać, ale w końcu postawiłam na coś w stylu Borussi. Ubrałam się, włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju. Usłyszałam na dole dwóch mężczyzn. Zaniepokoiłam się trochę. Pomyślałam, że przyjaciółka pewnie jest w pracy, więc kto na dole?  Po cichu zbliżyłam się do schodów i usiadłam na nich przysłuchując się rozmowie.
-Serio ?
-No tak, ale nikomu nic nie mów.
-Marco no co ty, nie wydam cię. Za kogo ty mnie masz.
-Dzięki, ale co ja mam teraz zrobić?
To była rozmowa Kevina i Marco, ale o czym oni gadali ? O czym Grosskreutz ma nie mówić?
Postanowiłam posłuchać jeszcze chwilę...
-Byś się wstydził, tyle dziewczyn miałeś i nie wiesz jak się zachować? No nie wiem. Zaproś ją gdzieś.
Mało oczy nie wyskoczyły mi z orbit. Reus się zakochał ? Ciekawe w kim ? -myślałam
Chłopcy kontynuowali rozmowę.
-Dzisiaj, jutro? Kiedy? No i gdzie?
-Nie wiem, może...
I wtedy jak na złość zadzwonił mój telefon. Szybko wstałam i zbiegłam ze schodów, po drodze wyciągając telefon. Odebrałam i spojrzałam na gości. Oczy wlepili we mnie, jakby zobaczyli UFO. Może przestraszyli się, że usłyszałam ich rozmowę, a może chodziło o mój strój?
-Cześć Aguś -usłyszałam w telefonie głos przyjaciółki.
-Siema Daguś. Co robią dwaj piłkarze w salonie?
-Czekają aż im dasz klucz do lodówki- zaśmiała się.
-Aaa... no tak, nie dziwię się. U Marco jak byłam to lodówka pusta była, u Kevina pewnie nie jest lepiej.
-Hahaha... dobra, kochana, ja kończę bo przyszła jakaś pani. Buziaki.
-Nom papa.
Rozmowa odbyła się w języku polskim, więc chłopcy nic nie rozumieli.
-Siema- przywitałam ich machając z kuchni.
-Siema- powtórzyli mój gest.
Założyłam fartuch i wyjęłam z szuflady przepis na sernik.Przygotowywałam właśnie składniki, gdy ciszę przerwał brat.
-Co robisz?
-Piekę ciasto dla was- uśmiechnęłam się.
-Dla nas , czy dla drużyny ?
-Dla wszystkich piłkarzy i trenera.
-O hoho... a asystenci trenera? Siedmiu ich jest.
Dwie blachy wtedy nie wystarczą... -zamyśliłam się.-Wiem! Upiekę babeczki.
-Chłopcy mam prośbę. Weźcie ktoś skoczcie na górę po mojego laptopa. Żółty leży na szafce obok łóżka- powiedziałam.
Koledzy wymienili spojrzenia.
-Dobra sama pójdę -przewróciłam oczami.
Udałam się na górę, weszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Poszukałam przepisu na babeczki i znalazłam, akurat było tyle składników ile trzeba było do tego deseru. Sięgnęłam do szuflady i wyjęłam jakiś zeszyt wraz z długopisem. Spisałam wszystko na kartkę , po czym wyłączyłam komputer.
Gdy byłam już w kuchni i ponownie przygotowywałam składniki, Marco stanął po drugiej stronie blatu.
-Aga planuję imprezę. U mnie w domu jak wrócimy ze zgrupowania, bo 10 gramy mecz, a wy, znaczy Polska 11.
-No super -ucieszyłam się.
-I chciałbym żebyś przyszła.... Z Dagą oczywiście!
-No nie wiem... nie lubię imprez- wyznałam.
-No proszę.
-Nie, to nie mój klimat.
-Aga, nam odmówisz? -krzyknął z salonu Kevin
-Przemyślę to.
-Trzymam za słowo- puścił mi oczko MR11#
Wrócił do salonu, a ja kontynuowałam robienie babeczek.
Chłopcy gadali coś między sobą, ale ja nie słuchałam.  Zastanawiałam się jak będzie wyglądać dzisiejszy dzień. Sporo tego...
1. Trening Borussen.
2. Powrót do domu i wyprawa z Dagą do lekarza.
3. Spacer  z Matsem.
4. Myślenie nad imprezą.

############################## 
Pół godziny później (oczami Kevina)
Aga wstawiła babeczki do piekarnika i zamiast przyjść do nas stała oparta o blad i nad czymś myślała. Czyżby Marco? A może ten spacer z Matsem? Opcji było wiele związanych zarówno z uczuciami, jak i z ostatnimi wydarzeniami. Nie pytałem o czym myśli, bo oczywiste, że by mi nie powiedziała. Wołałem ją, by przysiadła się do nas, ale odmówiła. Nie rozumiałem. Lewy miał racje mówiąc, że polki mają trudny charakter.
Usłyszałem dźwięk piekarnika. Spojrzałem do kuchni. Agnieszka wyciągała babeczki na blat.
-Chłopaki musicie mi pomóc- zawołała.
Wstaliśmy i wraz z Marco poszliśmy do kuchni. Naszym oczom ukazało się chyba z 40 babeczek.
-Proszę - wręczyła mi i przyjacielowi po dwie tupki lukru: żółtego i czarnego.
-A po co nam to ? -zapytał Reus
-No zrobimy babeczki Borussi -uśmiechnęła się i zaczęła malować swoimi lukrami.
Poszliśmy w jej ślady.
-Ej! -zawołała- Czekajcie.
Jak na komendę przestaliśmy.
-Potrzebuję osiem babeczek bez lukru- wyznała.
Różnie bywa, więc postanowiłem te 8 babeczek odstawić na bok. Przyjaciółka kazała nam wracać do pracy, a sama zajęła się tamtymi.
Żaden z nas nie wiedział o co chodzi.
-Kevin -szepnął do mnie kumpel.
-No ?
-Jak będziemy jechać na stadion, to podpytaj Agę o mnie. Okey ?
Zaśmiałem się cicho. Reus nigdy się tak nie denerwował. Zawsze do każdej dziewczyny startował na luzie, ale Agnieszka jego zdaniem była inna, do której trzeba zarywać ''inaczej''. Nie wiedziałem o co mu dokładnie chodziło jak to mówił. Miałem nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze i będą razem szczęśliwi. 
############################## 
Niedługo później (oczami Agnieszki)
Jazda na trening. 
Jechałam w samochodzie z Kevinem, za nami swoim autem Marco. Słuchaliśmy jakieś niemieckiej piosenki i rozmawialiśmy na różne tematy, aż w końcu przyjaciel zapytał o Reus'a.
-Aga, tak między nami... czujesz coś do Marco ?
Spojrzałam na niego i zrobiłam się momentalnie czerwona. Nienawidzę tej cechy u siebie.
-Tak ? -zapytał gdy zauważył mój ''big rumieniec''
-Aż tak widać ?
Zaśmiał się.
-Nie, no co ty. W ogóle nie dajesz tego po sobie poznać. Tylko ja po prostu uważam, że do siebie pasujecie.
-Fajnie... -powiedziałam z sarkazmem.
-Fajnie, fajnie- przyznał. -Agnieszka Reus.
Spiorunowałam go spojrzeniem po czym wybuchłam śmiechem.
-W marzeniach...
-Nie. Dlaczego ? Życie lubi zaskakiwać.
-Kevin, daj spokój. Ja jestem chodzącym nieszczęściem. Macie przeze mnie tylko problemy.
-E tam, gadaszj. Twoje życie przynajmniej jest ciekawe -uśmiechnął się.
-Ciekawe? -oburzyłam się -Sieroctwo, strata ukochanej osoby, potrzeba wyprowadzki z kraju, porwanie, cudem ocalenie, a ty to nazywasz CIEKAWE ?
-No a nie?
-Kevin, mnie już powinno tu nie być.
-Ale jesteś.
-Ojejkuuu... Masakra normalnie. Jakbym gadała z Dagą.
-Optymistą się jest nie bywa.
-No wiem. Ale po prostu życie czasami daje w kość i...
-Rozumiem.
Poczułam jak jest mi lżej. W końcu nie musiałam nic tłumaczyć, tylko po prostu powiedzieć połowę myśli. Z Grosskreutz'em rozumiałam się tak dobrze jak z Dagmarą.
-Kocham cię brat -wyznałam.  
-Ja ciebie też siostra. Bym przytulił, ale to jak wysiądziemy z auta
-Okey.
Resztę drogi rozmawialiśmy o meczach. Także o Lidze Mistrzów, zarówno tej co była, jak i o tej nadchodzącej. Szybko zeszliśmy na temat Gotze'go.
-Jejku, jak ja bym go zobaczyła, to bym go chyba zabiła -wyznałam ze złością.
-Aga, ale zrozum: On chciał się rozwijać.
-Jakie rozwijać? Co ty w ogóle do mnie mówisz? -nie rozumiałam- Zachował się po prostu jak sezonowiec. Bayern na pierwsze miejsce, BVB na drugie i już - Mario Gotze w Bayern'ie!
Wkurzyłam się i to na maksa. Jak można go usprawiedliwiać ? Nie rozumiałam tego.
-Ale on zawsze chciał trenować z i Pep'em Guardiol'ą i...
-Kevin do cholery! To po co mówił, że zostaje w Borussii i nie wybiera się nigdzie? I to mówił jeszcze w tym roku!
-Dobra, nie krzycz. Spokojnie, rozumiem, że jesteś na niego wściekła, ale spokojnie. Easy, easy... -uśmiechał się.
 -Okey. A na tej imprezie u Marco... Będą reprezentanci Niemiec, czy tylko wy ?
-Lewy, Kuba i Piszczu z żonami też będą z Polski, nie będziesz sama z Dagą -próbował wyminąć.
-Ale Niemcy, reprezentanci będą?
-Yyy...
-O kurde-wyznałam po polsku.
Niemiec. Czyli Mario też będzie. No i wszystko jasne. Nie chciałam iść na tą imprezę, bo to nie mój klimat, obecność Gotze'go to po prostu kolejny powód, by tam nie iść.
Dojechaliśmy pod stadion. Wyszliśmy z aut. Pierwsze co zrobił brat to przytulił mnie. Ucieszyłam się. Niby takie przytulanie, a ile radości. Ja po prostu kocham się przytulać.
Wzięłam jeszcze z samochodu babeczki i udałam się wraz z przyjaciółmi na SIP.
-Daga mnie zabije, że o niczym nie wie- powiedziałam.
Chłopcy się zaśmiali.
Tak jak ostatnio czekałam aż się przebiorą, a następnie wraz z nimi udałam się na boisko.Chłopcy pobiegli do Zeljko Buvac'a (asystenta trenera), a ja skierowałam się do pana Klopp'a.
-Dzień dobry- przywitałam go trzymając karton.
-Dzień dobry. Ładna koszulka i czapka -uśmiechnął się.
-Dziękuję. Mam pytanie, czy mogę rozdać trochę calorii ? -odwzajemniłam uśmiech
-Chłopcom się nie należy, bo nie strzelili wczoraj tyle bramek.
-Hm... to może damy  im drugą szansę ? -zagadnęłam
-Czemu nie? Siadaj -wskazał na ławkę rezerwowych i poszedł do piłkarzy.
Położyłam karton na murawę i usiadłam. Obserwowałam jak Jurgen coś do nich długo mówi. Nie wiem kiedy, obok mnie zjawił się Łukasz Piszczek.
-Łukasz? Co ty tu robisz? -zapytałam- Jejku wiesz, jak ja ciebie lubię. Uwielbiam ciebie. Szkoda, że masz tą kontuzję, bo trochę mi ciebie brakuje na boisku. A kiedy wracasz do gry ? W necie piszą, że jakoś w styczniu. A... -rozkręciłam się, ale obrońca BVB mi przerwał
-Cześć -zaśmiał się.- Spokojnie. Miło mi. Ty jesteś Agnieszka?
-Tak. Przepraszam, ale nie na co dzień spotykam jednego z moich idoli -obdarowałam go uśmiechem.-A tak w ogóle możemy mówić po polsku.
-Hehe... A co tam masz w kartonie? -zapytał w języku ojczystym
-Niespodziankę dla kolegów i trenerów.
-A co konkretnie?
-Babeczki.
-Oooo . I like it.
Zaśmiałam się.
Wrócił do nas Jurgen.
-O widzę, że się poznaliście?
-Tak, Agnieszka jest bardzo miła -stwierdził Piszczu.
-Łukasz także.
-Aga, Łukasz ma żonę i córkę. Bierz się za kogo innego.
Na tą wypowiedź wybuchliśmy śmiechem.
-Powiedziałem chłopakom, że jak strzelą 20 bramek mają po babeczce- poinformował nas Klopp.
-Okey.
Patrzyliśmy na trening Borussen i rozmawialiśmy o wszystkim. Bardzo zabawni ludzie. Właśnie tak to sobie zawsze wyobrażałam. I przyznam : bosko.
W końcu piłkarze zaczęli grę. Padło dużo bramek. Każdy z naszej trójki liczył po swojemu. Ja naliczyłam 18 bramek, Piszczu 19, a Jurgen 17.
-Ile? -zapytał trener swojego asystenta
-Równe dwadzieścia.
-A myśmy naliczyli mniej -zaśmiał się.
Borussen usiedli w kółku na murawie. Wszyscy. Trenerzy też. Stałam w środku tego ''kółka'' z kartonem u nóg.
-Dobra na początek dam wam osiem babeczek i ułożycie z nich napis. Ale nie wszyscy. Trzy osoby chętne -powiedziałam i nikt się nie zgłosił. -Wow, las rąk.
-A dostaną pierwsze babeczki ? -krzyknął  Mitchell.
-Tak - zaśmiałam się.- Jeśli to sprawi, że będą chętni, to tak.
Wszyscy podnieśli ręce do góry.
-Dobra. Schmelle, Ilkay i Jonas- wybrałam.
Podeszli do mnie. Wyjęłam z kartonu 8 babek i położyłam na murawę. Chłopcy długo układali, ale w końcu ułożyli.
-I love you ! -krzyknęli razem
-My też cię kochamy ! -krzyknęła reszta zawodników
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nawet wtedy, gdy nie znałam jeszcze zawodników osobiście, czułam, że są moją rodziną, a teraz? Teraz tylko wiem: miałam rację.
-Mhm. Bierzcie po jednej! -powiedziałam stanowczo
Zabrali po małym upominku i wrócili na miejsce. Następnie obdarowałam posiłkiem trenerów, a później piłkarzy.
-A ty dla siebie nie masz? -zapytał Henrich
-Zabrakło- rozłożyłam ręce
-To masz- podszedł w moją stronę.
-Nie, nie. To dla was. Zasłużyliście.
-Ty zasłużyłaś- uśmiech nie znikał mu z twarzy.
-Jedz. Smacznego.
-Na pewno ?
-Tak.
-Okeyyy...
Po zjedzeniu podszedł do mnie Mats. Reszta się rozeszła po boisku.
-Strzeliłem hat-tricka.
-Roman!- zawołałam, bo przypomniało mi się, że był w przeciwnej drużynie jak Hummels
-Tak!? -odkrzyczał
-Hummels strzelił ci 3 bramki ?!
-No co ty. Taki cienias ? Marco strzelił .
-Jejku znowu -posmutniał obrońca Borussii.- Pójdę po Reus'a.
Pobiegł krzycząc.
-Reus'ik! Buziaka masz od Agi! Strzeliłeś hat-tricka!
Marco spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Rozłożyłam ręce i pokiwałam głową.
Wróciłam na fotel i rozmawiałam z trenerem.
############################## 
W tym samym czasie (oczami Kevina)
Słuchaliśmy Doktora Andreas'a siedząc na murawie. Ja tam zbytnio nie przykuwałem do tego uwagi, zresztą inni też nie.
-Ej, on jest brudny od babeczki -szepnął mi Nuri.
Spojrzałem na Doktora. Rzeczywiście, na twarzy miał czarny lukier. Zaśmiałem się i przekazałem informację dalej. Po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać, bo Roman powiedział do Andreas'a : Idź się umyj. Wszyscy mamy poczucie humoru, więc nikt się nie gniewał i ''wykład'' trwał dalej.
-Gadałeś z Agą ? -zapytał Reus
-Gadałem.
-Ale o mnie?
-No też.
-I co się dowiedziałeś?
-Że chętnie zabiłaby Mario...
-Co? Za co? Za Bayern? Nie wiedziałem, że ona jest tak nie wyrozumiała.
-Nie wyrozumiała? A ty w pierwszej chwili jak się zachowałeś? 
Gdy przyjaciel dowiedział się, że Gotze odchodzi miał ochotę go pobić. Nie dziwię się połowa Borussii też. Z czasem wszyscy ochłonęliśmy, ale to było trochę no fair wobec nas. Pierw w styczniu mówi, że zostaje, a później taki numer. Jednak zrozumieliśmy, że zawsze marzył o trenowaniu z Pepem Guardiolą.
-Ja to co innego.
-Fakt, ty nie dowiadujesz się powodu jego odejścia z gazet- powiedziałem trochę chamsko.
-Może jak ich poznam...
-Wątpię, czy Agnieszka by chciała.
-Na imprezie.
Milczałem nie chciałem, by wiedział, że wydałem obecność zawodnika Bayern'u. Jednak przyjacielsię domyślił.
-Powiedziałeś jej?
-Domyśliła się -poprawiłem go.
-Jejku. Trudno. Poprosisz Dagę, żeby ją namówiła? Nie mogę stracić takiej okazji.
-Ale ona i tak nie będzie z tobą, po tak krótkiej znajomości.
-Skąd wiesz?
-Bo ją znam...
-Tyle co ja.
Nie chciałem dłużej ciągnąć tej rozmowy, bo jeszcze byśmy się pokłócili. Przez chwile panowała cisza, ale Reus ją przerwał.
-Sorry. Po prostu...
-Zakochałeś się.
I na te słowa w drużynie reagują wszyscy. 
-Kto? -szepnął Zlatan
-Marco się zakochał? -zapytał Erik
-W kim? -dopytał Julian
Zacząłem się śmiać, a Marco próbował zabić mnie spojrzeniem.
############################## 
W tym samym czasie (oczami Agnieszki)
Nadal rozmawiałam z dwójką towarzyszy wciąż spoglądając na piłkarzy. Z czegoś się śmiali, ale niestety nie wiedziałam z czego.
-Dobra, koniec treningu- powiedział wstając Klopp.
Po chwili byłam już poza stadionem.
-Aga wracasz ze mną ?-zapytał Marco -Odwiozę cię do domu.
-Okey. Narazie Kevin.
Wsiadłam do samochodu Reus'a i tak jak wczoraj stanęliśmy na skrzyżowaniu.
-Dzięki -powiedziałam.
-Za co?
-Za wszystko. Za spełnienie moich marzeń.
Uśmiechnął się tylko i jechał dalej.
Gdy podjechaliśmy pod dom mojej przyjaciółki wyszedł ze mną z auta. Stanęłam przy wejściu do  mieszkania. Myślałam, że przyjaciel po prostu przyjdzie na herbatę, czy coś. On jednak stanął na przeciwko mnie, blokując mi dostęp do drzwi. Spojrzał mi prosto w oczy...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No więc kończę w takim momencie. Strasznie długi wyszedł ten rozdział. Chciałam też tu napisać wizytę u lekarza, ale to był by już w ogóle mega rozdział ;) Ale następny też taki długi
Zdaję sobie sprawę, że zawaliłam na maxa. Kilka razy kasowałam i pisałam na nowo i taki efekt.:\ Wybaczcie :( Obiecuję, że następny będzie lepszy. :D

6 komentarzy:

  1. Fajnie, że długi, lubię takie ;D
    Mam nadzieję, że Marco wyzna Adze co czuje ;)
    Świetny rozdział, czekam na następny ;>
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że w końcu będzie wątek jak Marco wyznaje Agnieszce miłość :D Tyle na to czekałam ;D A rozdział jak zwykle cudo :) Pozdrawiam, Karu ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj przestań, jest bosko ! ;d Rozdział świetny, ale ja... Czekam na spacer z Matsem ^^ Pozdrawiam ;)
    P.S Mam nadzieję, że w następnym Marco wreszcie wyzna Adze co czuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten blogg ;) zaglądam tu codziennie czy nie dodałaś następny rozdziała :D. Kieedy next? Bo już się nie mogą doczekać :D Pozdrowionka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      A następny postaram się w niedzielę, ale może być jeden dzień wcześniej lub później. :)
      Również pozdrawiam ;* :]

      Usuń
  5. Fajny . Można się pośmiać czytając (oczywiście , jak wczuje się w rolę)
    Czekam na rozwój wydarzeń .;)

    Wpadaj częściej : http://patrz-na-tych-obok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń