wtorek, 11 lutego 2014

Epilog

Podróż pociągiem wciąż trwała. O ile można to tak nazwać... Pojawiło się utrudnienie na torach i pasażerowie mieli dwugodzinny postój oraz 3 godziny jazdy przed sobą. 
Agnieszka wraz z Kevinem wyszli już z pojazdu. Tak jak było mówione czekała tam na nią Dagmara. 
-Cześć kochana- rzuciła się na szyję przyjaciółce. -Czy to .?! 
-Tak, Kevin -uśmiechnęła się. 
Daga zaczęła piszczeć i nie do końca zdając sobie ze wszystkiego sprawę przytuliła piłkarza. 
-Miło było was poznać- miał zamiar odejść. 
-Ey Kevin -zaczepiła go jeszcze Aga przytrzymując go za rękaw kurtki. -Dla ciebie. Świetne opowiadanie nam wyszło -obdarowała go uśmiechem, wręczając kilkadziesiąt zapisanych podczas jazdy kartek. 
-Dziękuję, ale możesz zatrzymać. 
-Co to jest .? -spytała przyjaciółka
-Wymarzony pobyt w Dortmundzie -rzekła. 
-Z Kevinem .? -dopytywała
-Z całą Borussią i wami dwoma -zaśmiał się Grosskreutz. 
-Muszę to przeczytać .! 
-Hm... może byśmy się poznali bliżej .? Zapraszam was na kawę.
Cała trójka ruszyła do pobliskiej kawiarenki. 
Aga chciałaby cała ta historia, którą  napisała wraz z piłkarzem wydarzyła się na prawdę poza jednym szczegółem... Zdradą przez Reus'a. 
Grupka usiadła przy jednym ze stołów i zamówili kofeinowy napój. Dagmara chwyciła kartki i zaczęła czytać jedną z nich. Zaciekawił ją tylko jeden fakt. 
-Jaki tytuł .? 
-Życie ze mną to nie spacer -odpowiedzieli równo autorzy. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
No więc taki epilog przygotowałam :D
Wiedziałam od początku, że tak będzie wyglądał dlatego narratorami w blogu byli tylko Aga i Kevin :D
Jeszcze raz zapraszam na nowego bloga :) Rozdział 1. niedługo, teraz zapraszam na Prolog ,,http://bonastolatkowietezmajauczucia.blogspot.com/'' :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CHCIAŁABYM WAM BAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARDZO NAPRAWDĘ Z CAŁEGO SERDUCHA PODZIĘKOWAĆ ZA TO WSZYSTKO. ZA CZYTANIE, KOMENTOWANIE, SPRAWDZANIE CZY JEST NOWY ROZDZIAŁ .! <3 DZIĘKUJĘ, NAPRAWDĘ BARDZO DZIĘKUJĘ .! ;* 
Pod ostatnim rozdziałem miało miejsce 5 Waszych komentarzy .. Jeden przykuł moją uwagę tak na maxa.. Dziewczyna dziękowała za to, że miałam czas pisać (oczywiście nie odbyło się bez innych słów:) ).. Dziękuję za miłe słowa, których było mnóstwo we wszystkich 5 komentach. Ale to ja powinnam Wam bardziej dziękować za to co z trudem było można czytać..
DZIĘKUJĘ MIŚKI .! KOCHAM WAS <3

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 37

Wpadłam do domu Reus'a jak by mnie ogień gonił i... i nic. Stanęłam na środku salonu i nie wiedziałam od czego zacząć. Po krótkim ochłonięciu pobiegłam szybko na górę (co chwila potykając się na schodach) do pokoju, w którym kiedyś spałam. Powysuwałam wszystkie szuflady, pootwierałam wszystkie szafki, pusto. Dosłownie nic tam nie było. Stamtąd poszłam do łazienki gdzie również nic nie znalazłam. Więc koszulka musiała być w pokoju Marco. Weszłam niepewnie do jego sypialni. Wtedy zdałam sobie sprawę , że to wszystko jest totalnie bez sensu. Ten porywacz w ogóle jest jakiś dziwny. ,,Znajdź koszulkę, a on przeżyje'' to totalnie bez sensu. No ale cóż... Zaczęłam od przeszukiwania szafy. Przeglądałam każdą koszulkę po kolei , bo nawet koloru nie pamiętałam.  Część t-shirtów znalazła się na podłodze, a część na łóżku piłkarza. W pewnej chwili w moich rękach zawitała koszulka z numerem 10 i nazwiskiem Gotze, a w nią zawinięty był trykot z tym samym nazwiskiem, lecz innym numerem i kolorem. Bardzo posmutniałam zdając sobie sprawę z tego, że wszyscy to przeżywają, ale trzeba to rozumieć i wybaczać. Przeglądałam dalej i dalej, aż w końcu opróżniłam szafę. Spojrzałam na zegarek... pół godziny do końca. Westchnęłam i po raz kolejny popatrzałam na szafę. Na dole było jakieś pudło i torba treningowa. W tym pierwszym nic, ale w torbie... Wiem nie powinnam tam w ogóle sprawdzać, bo raczej tam chowa się dosyć prywatne rzeczy, ale zaryzykowałam i ...
-Serio .? -spytałam samą siebie na głos
Chwyciłam swoją rzecz i wybiegłam z domu zamykając go na klucz. Prosto stamtąd wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon. Jechałam szybko i dzięki Bogu dojechałam bez problemu i dłuższych postojów na drodze.

############################## 
Ten sam czas (oczami Kevina) 
-Ja wciąż nie rozumiem co to w ogóle za pomysł -byłem oburzony.
Jak można wymyślić bajeczkę o porwaniu z piłkarzem znienawidzonego klubu, po to by ściągnąć dziewczynę do swojego miasta i po prosić ją o wybaczenie. To bez sensu, choć przyznam nawet romantyczne. Widać, że chłopak stracił dla niej głowę. Jest tylko jeden problem... Ona się tak na stresowała, zaryzykowała pracę tylko po to by dowiedzieć się, iż jej były chce do niej wrócić. Wątpię czy ktokolwiek by wybaczył.
-Kevin, zrozum : ja ją kocham.! Jestem gotów zrobić dla niej wszystko -spojrzał mi w oczy siedząc naprzeciwko.
Nie powiem zimno siedziało się na chodniku, ale teraz musieliśmy zadowolić się właśnie tym.

############################## 
Ten sam czas (oczami Agnieszki) 
Miałam jeszcze 20 minut, więc postanowiłam podjechać z innej strony restauracji i zobaczyć co u chłopaków. Wysiadłam z samochodu zaciskając w ręku moją rzecz i szybkim tempem szłam. Ostrożnie wychyliłam się zza rogu, by zobaczyć czy porywacz wciąż siedzi na tamtym miejscu. Tak, siedział. I chyba mnie zauważył, bo wstał. Szybko więc pobiegłam do mojego miejsca docelowego, czyli Jonasa i Kevina. A tam ujrzałam jeszcze...
-Marco.? Jak .? Uratowaliście.? -zmieszałam się -Dlaczego nie daliście znać.?!
-Bo, to nie tak... -tłumaczył Kevin.
-Cicho .! -krzyknął Jonas, Marco i porywacz, który przybiegł za mną
-Nie cicho .! Żądam prawdy .
Marco podszedł do mnie i usiłował mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Nienawidzę cię za to co zrobiłeś.! Co miałeś na celu kłamiąc w ten sposób .?! Chciałeś mnie odzyskać.? To wiedz, że jeszcze bardziej pogorszyłeś sprawę. Z dnia na dzień kocham cię coraz mniej...
-Czyli wciąż kochasz -szepnął patrząc w moje oczy.
-Tak i wciąż nie wiem dlaczego.
-Skoro kochasz to dlaczego...?
-Za bardzo to zabolało. Nie dam rady, wybacz -rzuciłam koszulkę i odeszłam.
Pobiegłam do parku. Usiadłam na tej ławce co zawsze i zaczęłam płakać. To wszystko mnie przerastało. Tak, kocham go, ale nie dam rady być z nim po tym co zrobił. Każdy zasługuje na drugą szansę, ale ja po prostu się boję. Boję się mu zaufać.
-Nie płacz, nie warto -usłyszałam głos Jonasa.
Znów przy mnie był. Znów miałam go obok. Znów on przyszedł, gdy reszty nie było... Może ja po prostu go nie zauważałam .?
-Jonas, myślisz, że mogli byśmy spróbować.? -wypaliłam
Spojrzał na mnie zmieszany i przytulił.
-Aga, nie chcę byś mnie wykorzystała w ten sposób, by odegrać się na Marco. Przemyśl to co czujesz...
-Ale gdybym...gdybym cię kochała to...
-To byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie.
Jak to zawsze bywa... dzwoniący telefon przerwał naszą rozmowę. Widząc, że dzwoni Tanja nie zastanawiałam się ani chwili, odebrałam.
-Cześć -przywitałam się.
-Hej. Wiesz...raczej się już nie spotkamy więcej. Wracam do domu,
-Nie.? Szkoda. Prawie się nie znamy -westchnęłam.
-To co miałam zrobić, już zrobiłam.
-Znaczy .?
-Zniszczyłam Robben'owi życie tak, jak on zniszczył mi.
-Brawo siostro .! -ucieszyłam się
 Wszystko było dla mnie jasne. Wtedy w klubie, to z nią tańczył Arjen. Domyśliłam się, że on jest ojcem Camilli i raczej zignorował tę sprawę, a moja koleżanka chciała po prostu się odegrać. Z dobrym skutkiem.
-Hehe. Dzięki. Ja zaraz mam samolot, więc kończę. Zdzwonimy się jeszcze kiedyś, prawda.?
-Tak, może nawet spotkamy -ucieszyłam się, że ona również chce nawiązać ze mną znajomość.
-Więc do usłyszenia.
-Do usłyszenia -rozłączyłam się.
Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Spojrzałam na Hofmann'a i pocałowałam go.
-Jestem pewna -szepnęłam.
-Cieszę się.

############################## 
Wieczór (oczami Agnieszki)
Siedziałam z Dagmarą u niej w domu. Rozmawiałyśmy o wszystkim. Na mojej niedoszłej pracy zaczynając, po przez plan Marco, aż po mój związek z Jonasem. Tak z nim... Może nie kochałam go jeszcze aż tak bardzo, ale wiedziałam, że z tego może wyjść tylko coś dobrego. Reus to przeżyje i może nauczy się czegoś na przyszłość.
-Wiesz... ja ci to nawet trochę zazdroszczę -westchnęła przyjaciółka. -Takie ciekawe życie, a na końcu jeszcze masz faceta, który cię kocha.
-Haha.. tak. Jednak mam trochę wyrzuty sumienia co do Marco...
-Będzie dobrze. Zasłużył...
Gdzieś w środku jednak żałowałam swojej decyzji, bo daliśmy Ann za wygraną i zakończyliśmy coś co trwało o wiele za krótko. Piłkarz miał to COŚ, jednak życie jest nieco dziwne.
-To ja już pójdę na górę -powiedziałam wynosząc dwa kubki do kuchni.
-Ja też się już kładę. Ey... a nie ciekawi cię o czym gada teraz Mario z Marco .?
(Gotze u niego nocował)
-Wiesz... jakoś nie zbyt. A właśnie... Co do Mario. Między mną, a nim wszystko gra. I chyba potrzebuję antyramy.
-O.o
-Dał mi swój autograf -uśmiechnęłam się na wspomnienia. 
-Chcesz mieć autograf z Bayern'u na ścianie.? -nie dowierzała
-Nie... z Borussii.
Siostra tylko obdarowała mnie uśmiechem i poszła na górę. Ja jednak jeszcze chwilę postanowiłam zostać i popisać na czacie. Weszłam z powrotem do salonu, gdzie znajdował się jej laptop. Włączyłam go i zalogowałam na portalu. Mój ''znajomy'' właśnie był dostępny. Postanowiłam napisać pierwsza.
,,Siema''
,,Siema XD''
,,Co tam .? ;)''
,,Nic w porządku. ''
,,Aha..''. 
,,A u cb .? ''
,,Jakoś... wiesz... Dzwonił dziś mój niedoszły szef i nie mam pracy, do tego zmieniłam chłopaka i wgl..''.
,,Oł... to krucho. ''
,,Nie jest źle :D ''
,,Gdzie teraz jesteś.? ''
,,W Dortmundzie -.-'' Dlaczego tak często o to pytasz.? ''
,,Dobrze mi się z tb pisze, a ja niedługo będę leciał do Dortmundu :D''
,,Z... ?''
,,Z Londynu ;) ''
,,Do kogoś czy po prostu ..? ''
,,Mam tam przyjaciela, który zerwał z dziewczyną...Jakaś polka mu w głowie namotała, potem do Monachium wyjechała , dziś wróciła do Dortmundu i takie tam pomieszanie...''
 To dało mi trochę do myślenia... Wiedziałam, że mój były na przyjaciela grającego w Chelsea Londyn ... 
,,Czy twój przyjaciel nie ma na imię Marco.? '' 
,,Skąd wiesz.? O.o'' 
,,A ty jesteś Andre'' 
,,Jprdl.. skąd wiesz.? Nie mów tylko nikomu, że siedzę na czacie...'' 
,,Nie powiem, bo po co .? ;) Upewniam się po prostu'' 

Pisaliśmy jakieś 30 minut, po czym zmęczona pożegnałam się z Schurrle.Wyłączyłam laptopa, pogasiłam światła i poszłam na górę. Wzięłam prysznic, poszłam do pokoju ... Zaczęłam wspominać jak to wszystko się zaczęło... Śmierć cioci , pociąg, w którym poznałam Kevina, Dortmund, potem Mario i Monachium, zawsze zamieszania... Moje porwanie, Tanja, Marco... Życie to nie spacer...życie ze mną to nie spacer. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc.. Bloga kończę jednak na 37 rozdziałach ;) 
Sądzę, że tu wszystko się wyjaśniło i nie ma żadnych niedomówień :) 
Biorąc pod uwagę Wasze komentarze zdecydowałam na Jonasa ;) Mało osób na niego komentowało, a przemyślałam i wymyśliłam, że to może Was zaskoczy :D
Oczywiście nie mam zamiaru kończyć z pisaniem dlatego założyłam nowego bloga, którego już piszę :D http://bonastolatkowietezmajauczucia.blogspot.com

No to niedługo epilog i heja... 
Tak jeszcze nie oficjalnie (bo pod epilogiem dopiero) CHCĘ WAM BARDZO, ALE TO BARDZO PODZIĘKOWAĆ. .! ZA TO, ŻE BYLIŚCIE, JESTEŚCIE I MAM NADZIEJĘ BĘDZIECIE. ! <3

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 36

26 września 2013r.
Powoli robiło się jasno, gdyż dochodziła godzina szósta. Gdzieniegdzie można było dostrzec ludzi. A my siedzieliśmy w samochodzie i myśleliśmy co zrobić. Rozmawialiśmy jakiś czas, aż w końcu Kevin wszystko podsumował.
-Dobra, czyli idziemy. Ja pukam. Czekamy. Jeśli nikt nie otworzy to wejdziemy (Mario wie, gdzie Reus chowa zapasowe klucze). A jeśli otworzy... no logiczne, Marco nic nie jest, a komuś się nudziło.
Wymieniliśmy spojrzenia i wyszliśmy z samochodu zamykając go. Podeszliśmy do drzwi i brat zapukał. Raz, drugi, trzeci... nic. Zgodnie z planem Gotze wyjął z doniczki klucze i otworzył mieszkanie. By nie wzbudzać podejrzeń zaraz po wejściu do środka zamknęliśmy drzwi.
-Marco, jesteś.?! -krzyknął jego przyjaciel z reprezentacji
Odpowiedziała nam głucha cisza.
-Pójdę zajrzeć do jego sypialni - powiedział i ruszył ku schodom.
-Czekaj.! -krzyknął Kevin
W tym samym momencie poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Wyjęłam go i popatrzałam na kolegów.
-Marco dzwoni -powiedziałam z sarkazmem.
-Odbierz i daj na głośnik - doradził Grosskreutz.
Wszyscy usiedliśmy na kanapie w salonie. Odebrałam.
-Tak .? -spytałam
-Zapewniam wam, że Reus'ika w domciu nie ma. Straszne, nie sądzicie.?
-Gdzie on jest .?! -warknął Mario
-Hahaha. U mnie.? Spokojnie chłopcy i Aguśko, mam propozycję. I pozwólcie, że będę rozmawiał tylko z nią.
Spojrzałam na Kevina. Ten kiwnął głową.
-Jaką propozycję.? -spytałam 
-Spotkajmy się dziś o 14 w restauracji ''Starslife'' przy parku.
-Nie można wcześniej .? -spytałam
-Nie.
-Może jednak. ? 13:00 .?
-Jedynie wchodzi w grę 15:01.
-Daruj sobie. Narazie. I tak... jeszcze jedno... Jeśli Marco coś się stanie...
-I tak jeszcze jedno... jeśli wezwiecie mundurowych to nogi wam z d*py powyrywam. Jasne.?! -mówił zdenerwowany
-Jasne -powiedziałam na odczepnego.
Rozmowa została zakończona., a my siedzieliśmy w ciszy przez jakąś niecałą minutę.
-Wiem .! -Kevin się poderwał i biegł do wyjścia -Musi tu być.! -krzyknął i wybiegł
Spojrzałam na Mario, on na mnie. Wzięłam telefon i wspólnie pobiegliśmy za piłkarzem BVB.
-O co chodzi .? -krzyknął Gotze do kumpla
-Musi tu być skoro wiedział, że wchodziliśmy do środka.
-Rozdzielmy się -podpowiedziałam.
-Okey. Jakby co krzyczcie - dziewiętnastka Borussii Dortmund poparła mój pomysł.
 Pokiwaliśmy głowami i każdy poszedł w swoją stronę.
############################## 
  26 września 2013r. (oczami Kevina)
Marco został porwany. Nie wiadomo gdzie jest, co mu jest i jak długo będzie to trwało. A wszystko przez to, że wyszedł osamotniony, pod wpływem alkoholu z imprezy. Mógł wyluzować i posłuchać rady Jurgena...ale nie, bo po co.?
Chodziłem w te i wewte krzycząc za przyjacielem, lecz bez skutków.Ani bandziora, który mógł zdzwonić, ani Marco. Wciąż byliśmy w punkcie wyjścia.
Postanowiłem zadzwonić do Agi, następnie do Mario sprawdzić, czy napotkali jakiś ślad.
-Tak .? -odebrała
-I jak .?
-Bez zmian. Pustka. Zero. Nic.
-To tak jak u mnie. Miałaś kontakt z Mario .?
-Nie.
-Dobra, to ja zadzwonię.
-Okeey .
Rozłączyłem się i wybrałem numer Gotze'go.
-I jak .? -spytałem
-Nic.
-Aha. Tak jak u mnie i Agi. Kurde... a jeśli mu na serio coś się stało.? 
-Ja mam co do tego inne podejrzenia.
-Jakie.? -zaciekawiło mnie to
-Nieważne... Pewnie niedługo sam się dowiesz. Ja bym na twoim miejscu się nie martwił.
Niezrozumiane to dla mnie było. Co on miał na myśli.? Czy Marco chce wypróbować przyjaciół, a może odzyskać Agnieszkę.?
-Mówisz bym się nie martwił, a sam przyjechałeś w środku nocy 500km.
-Ale teraz tak sobie myślę.. ah nieważne -westchnął.
-Okey. To spotkajmy się pod domem Marco za 10 minut.
-Dobra. Napiszę do Agi.
Rozłączyliśmy się.
Nie wiedziałem już co myśleć. Może Reus rzeczywiście chce nas tylko wypróbować. No ale zostawało kilka innych, podejrzanych elementów. Postanowiłem, że zostawię sprawę tak jak jest i niech się dzieje co chce.
############################## 
  26 września 2013r. (oczami Agnieszki) 
Nic ciekawego nie znalazłam, dlatego wróciłam do samochodu. Nie musiałam długo czekać na przyjaciół. Wszyscy wsiedli do samochodu.
-Nic -powiedział Mario.
-Nic -odparł Kevin.
-Witam w klubie - oznajmiłam.
-To gdzie teraz.? -zapytał Gotze
-Do Dagi i czekamy aż nadejdzie godzina 14- zaproponował Grosskreutz.
Tak też zrobiliśmy. Odpaliłam auto i pojechaliśmy prosto do domu przyjaciółki. Była nieco zdziwiona naszą zbiorową obecnością przed siódmą rano, ale nie było tak źle... 
############################## 
  Godzina 12:30
 Siedzieliśmy u Dagi mówiąc o wszystkim i o niczym. W końcu powiedziała, że Hofmann napewno by się ucieszył na mój widok, więc zadzwoniliśmy po niego. Ten wpadł do Malickiej z chochelką w dłoni
ponieważ nie widział do końca co jest grane, a na naczynie miało służyć jako broń. Przynajmniej atmosfera się rozluźniła.
-Może już jedźmy .? -zaproponował brat
-Jeszcze nawet trzynastej nie ma -upomniał Gotze.
-Obmyślimy plan.
-A czy ja przypadkiem nie miałam być tam sama.? -wtrąciłam
-Pójdziesz... To znaczy... Zrobimy tak. Pojedziemy do parku naprzeciwko restauracji. Jest świetny widok na ten lokal, więc szybko określimy kto jest sprawcą zamieszania i czy jest to jedna osoba, czy też kilka - odparł chłopak przyjaciółki.
-Więc jedźmy -powiedziałam.
Była nas akurat piątka, więc w sam raz by zmieścić się w samochodzie. W końcu dojechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy z Mercedesa, po czym stanęliśmy na jednej z alejek parku. Czekaliśmy wpatrując się w Starslife. Mijały minuty aż w końcu ujrzeliśmy dwóch podejrzanych mężczyzn. Jeden o ciemnej karnacji, drugi normalnej. Obydwoje mieli kaptury i rozglądali się dookoła.
Jednak gdy ten niższy popatrzał w stronę parku szczęka mi opadła.
-Marco.! -powiedzieliśmy chórem
Nawet nie wiem kiedy stałam przed nim.
- Ty idioto.!Jak mogłeś.?! Martwiłam się. Wszyscy się martwiliśmy.! -krzyczałam patrząc mu w oczy -Nienawidzę cię.! Narażam moją pracę, przyjeżdżam tu... Tylko po to by zobaczyć jak kłamiesz .! Nienawidzę cię.! Rozu.. -nie dał mi dokończyć, gdyż pocałował mnie. 
-Gdybyś mnie nie kochała nie było by cię tu -szepnął i przytulił  mocno.
-Dlaczego to zrobiłeś.?
-Chciałem sprawdzić czy jeszcze mnie kochasz.
-Kocham, ale nie potrafię ci wybaczyć...
-Każdy zasługuję na drugą szansę.
I co ja mu miałam powiedzieć .? Nie tak łatwo wybaczyć zdradę...ani wytrzymać bez bliskości osoby, którą się kocha. To wszystko jest takie trudne.
Ta... to się nazywa zryta bania. Tak na pewno nie mogło być, choć nadzieja umiera ostatnia.
No więc ...zakapturzeni mężczyźni porozglądali się uważnie wokół i zajęli jeden ze stolików na zewnątrz lokalu. Długo prowadzili dyskusję. Z ich gestów można było dostrzec, że się kłócili. Ten drobniejszy wstał, zakrył twarz dłońmi i krzyknął coś do kolegi, po czym odszedł za lokal.
-Dochodzi czternasta -oznajmił Jonas wciąż trzymając chochelkę w dłoni.
-Mam plan -oznajmił Kevin. -Pójdźmy za tym drugim kolesiem. Tylko tak dyskretnie.
-Ja z tobą -oznajmił Hofmann.
-Dobra. A ja idę na spotkanie -rzekłam.
-Haha.. wy mnie dołujecie -śmiał się Mario.-Serio.
-Ale dlaczego.? -spytała Daga ten jednak westchnął tylko ciężko i spojrzał przed siebie
No nic nie pozostało jak działać z planem i iść. Rozdzieliłam się z chłopakami i wyruszyłam do restauracji. Gdy byłam blisko budynku umięśniony nieznajomy kiwnął do mnie głową na znak bym usiadła przy jego stole. Tak też zrobiłam.
-Więc czego chcesz.? -spytałam
-Ja.? To ty chcesz... Marco. 
-Tylko z niewiadomych mi przyczyn nie chcesz go zwrócić.
Wziął łyk wody z lodem i przyglądnął mi się uważnie.

############################## 
Ten sam czas (oczami Kevina)
 Tak jak postanowiliśmy ja z Hofmann'em poszedłem za jednym z podejrzanych, a Agnieszka na spotkanie. By nie wzbudzać podejrzeń dziewczyna poszła innym przejściem dla pieszych niż my. Wszystko szło dobrze... weszliśmy na chodnik i niezauważeni dostaliśmy się za restaurację. Tam przy ścianie siedział zakapturzony facet. Postanowiłem odezwać się pod byle pretekstem.
-Przepraszam, wiesz gdzie jest Signal Iduna Park .? -spytałem
Przerażony wstał i odruchowo zdjął kaptur. Nie wierzyłem własnym oczom.
-Co ty do cholery czynisz.?! -rzuciłem się na Reus'a -Aga się martwi a ty co.?!
-Kevin, spokojnie -rozdzielił nas Jonas. -Chyba, że chcesz bym użył tej o to chochli -pomachał mi przed oczami metalem.
-Przestań z tą chochelką .!
-O co chodzi .? -nie rozumiał Marco
-O co chodzi.?! -wkurzyłem się
-Kevin.! Zamknij się.! Ja mu opowiem -młody zawodnik BVB miał wszystko pod kontrolą. -Chodzi o to, iż Mario Gotze wraz z Agnieszką, twoją byłą, przyjechali w środku nocy z Monachium, aż tutaj po to by cię uratować , kiedy ty wcale tego nie potrzebujesz -wyjaśnił.
-Mam dwa pytania. Co ma do tego chochla i ...Mario z Agą żyją .? Obydwoje.?
-No to o -znów podniósł przedmiot- do obrony własnej i nie tylko...też do nalewania zupy , czy coś. A co do nich... No też się zdziwiłem. 
-Przestańcie.! Marco, w tej chwili idź tam i wszystko wyjaśnij .! -rozkazałem
Nie mogłem pozwolić na takie cierpienie przyjaciółki. Zranił ją raz, po takim numerze na pewno tego nie wybaczy. Już na 100%.
-Nie, nie mogę. Roman ma podsłuch możemy się dowiedzieć co czuje do mnie Aga i czy jej zależy.
-Jaki Roman .? -spytał Hofmann
-Neustädter
-Kolegujesz się z Die Knappen 'em .?!(Die Knappen -Górnicy, przydomek Schalke04).
Ja o tym wiedziałem, że klubowa 11 ma przyjaciela w Gelsenkirchen lecz 21-latek najwidoczniej nie.
-Tak, koleguję. Możemy już słuchać.?
Usiedliśmy na ziemi i wszyscy słuchaliśmy całego dialogu przyjaciółki z piłkarzem.
-Zwrócę pod jednym warunkiem -usłyszeliśmy zachrypnięty głos.
-Jakim .? -odparła złośliwie
-Mam dla ciebie misję.
-Słucham. 
############################## 
Ten sam czas (oczami Agnieszki) 
Siedziałam naprzeciw mężczyzny i patrzyliśmy sobie w oczy nienawistnie. Wymieniane między nami zdania były szybkie i wypowiadane bez emocji.
W pewnej chwili facet postawił ultimatum -Ja wykonam ''misję'', on wypuści Marco. Przemyślałam wszystko, po czym zachowując ostrożność w słowach i czynach zabrałam głos.
-Z czym to się wiąże .? -spytałam
-Masz mi uświadomić dlaczego mam go nie zabić. Przecież bym mógł żyć jak w raju... zażądać okupu , mieć frajdę z zabicia, zostać sławny...A ty chcesz mi to odebrać. Uświadom dlaczego.
-Jak mam to zrobić .?
-Pójdziesz do lokalu. Przy barze jest młoda brunetka, która poprosisz o klucz do toalety. Tam na parapecie, w doniczce jest kluczyk do samochodu. Weźmiesz go i pojedziesz niebieskim Lamborghini  do mieszkania Reus'a, zapewne wiesz gdzie chowa klucz od domu. Poszukasz tam swojej rzeczy.
Ostatnie słowa były dla mnie nie zrozumiałe. Porywacz jakby wyczytał to z moich zmarszczonych brwi, gdyż kontynuował.
-Kiedyś nocowałaś u niego. Zostawiłaś tam koszulkę, pomyśl gdzie mógł ją schować i przywieź.
-Ale jak to ma się do tego wszystkiego .?
-Jeśli ma dla kogo żyć, to żyć będzie.
-Nadal nie rozumiem skąd ja mam wiedzieć gdzie schował moją koszulkę.
To wszystko wydawało mi się bez sensu.
-Powinnaś znać go na tyle by wiedzieć. Ruszaj, masz godzinę.
Rzuciłam krótkie spojrzenie na park i wstałam od stołu. Szybkim tempem weszłam do restauracji. Przy ladzie zauważyłam młodą kobietę.
-Przepraszam, czy mogę do toalety .? -zaczepiłam ją
-Oczywiście, proszę klucz.
Pośpiesznie udałam się do łazienki. Otworzyłam drzwi, po czym zamknęłam je na zamek. Podeszłam do okna gdzie stał storczyk. Rzucał się w oczy kluczyk od samochodu. Chwyciłam go i wyszłam z toalety. Następnie oddałam klucz od toalety miłej pani.
-Do widzenia -rzekła.
-Do widzenia.
Truchtem opuściłam Starslife, potem biegnąc szybko na parking szukałam Lamborgini...a gdyż już go ujrzałam ... WOW. Nie mogłam za bardzo się tym cieszyć... Liczył się czas, tempo, jak szybko to zrobię.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Siema :D W końcu mamy rozdział :)
Od razu zaznaczam, że zbliżamy się do końca :P będzie 40 rozdziałów + epilog i podziękowania :)
Jeszcze nie wiem jak to do końca rozegram... a Wy jak byście chcieli .? Aga ma być z Marco .? A może Jonasem .? O.o A co jeśli jest coś między nią, a Mario .?a gdyby tak... pamiętacie jej przeżycia z Matsem .? ^^
No wybór należy w 60% do Was :)
Czekam na komentarze ;*
KOCHAM WAS<3<3<3