środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 13

6 września 2013
Obudziłam się wypoczęta, wyspana, pełna chęci do życia. Wczorajszy dzień był po prostu takim, o którym zawsze marzyłam. Tylko zdziwiło mnie jedno... zasnęłam w salonie, a jestem w ''swojej'' sypialni. Pewnie Marco mnie przeniósł -pomyślałam.
Niechętnie spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę ósmą. Normalnie to bym jeszcze spała, ale nie dziś.
Wyszłam z pod ciepłej kołdry i pościeliłam łóżko. Wyjęłam z torby moje ubrania przywiezione wczoraj przez Anię i po cichu wyszłam z pokoju. Skierowałam się do łazienki. Wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że nie mam ręcznika. Poszperałam trochę w szafce łazienkowej i znalazłam ręcznik. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Następnie umyłam zęby i uczesałam kitkę, jak zawsze. Wróciłam do pokoju, by spakować swoje rzeczy. Ubrania, które dostałam wczoraj od przyjaciela złożyłam w kostkę i zostawiłam na łóżku. Założyłam torbę na ramię i zeszłam na dół. Chciałam wyjść, tak po prostu, ale stwierdziłam, że przydałoby się mu podziękować.
Położyłam torbę na kanapie w salonie i udałam się do kuchni. Zagotowałam w czajniku wodę, a z lodówki wyjęłam jakąś szynkę i masło. Na szafce leżała sałata i pomidor. Gdy umyłam i pokroiłam warzywa miałam zamiar posmarować chleb masłem. Zajrzałam do chlebaka i znalazłam bułki. Woda się już zagotowała, więc musiałam znaleźć herbatę. Sięgnęłam do pierwszej lepszej szafki i miałam na tyle szczęścia, że to właśnie tam była herbatka.
Po paru minutach śniadanie było gotowe. Postanowiłam obudzić Reus'a.
Poszłam na górę i gwałtownie otworzyłam drzwi do sypialni gospodarza.
-Marco! -krzyknęłam
Zerwał się na równe nogi.
-Co się dzieje ?
-Ty mnie zaniosłeś na górę?
-Jejku to po to mnie budzisz ?
-Nie tylko. Jest dziewiąta, a ty na dziesiątą masz trening. A wracając do tematu... Wiesz teraz ile ważę !-oburzyłam się
W środku chciałam się śmiać. Wiedziałam, że jak na kobietę w wieku dwudziestu lat niecałe 60 kilogramów to mało. Co jak co, ale z mojej figury to byłam zadowolona.
-Jesteś lekka, a teraz pozwól, ale jeszcze się zdrzemnę- położył się z powrotem do łóżka.
Podeszłam i pociągnęłam za kołdrę tak, że na łóżku nie został nawet kawałek, który wystarczył by chociaż na przykrycie nogi.
-To ja ci robię śniadanie, a ty wolisz spać?! -rzuciłam kołdrę na podłogę
-Zrobiłaś mi śniadanie ? -spojrzał na mnie wielkimi oczami
-Tak i herbatkę przeczyszczającą- zaśmiałam się.
-Znaczy się nie mam śniadania ?
-Nie wiem -uśmiechnęłam się tajemniczo i wyszłam.
-To ja idę do łazienki.
Zeszłam na dół i usiadłam w kuchni przy stole. Nalałam jemu i sobie herbaty. Po chwili usłyszałam kroki i moim oczom ukazał się Marco. Ubrany był w dres Borussi Dortmund, w ręku trzymał torbę. Domyśliłam się, że tam ma rzeczy na trening. Położył ją obok mojej i wszedł do kuchni.
-Ty na prawdę zrobiłaś to śniadanie- zaśmiał się.
-Jakoś wypadałoby podziękować- uśmiechnęłam się.
Usiadł obok mnie.
-A ta herbata...
-Zwykła.
Zjedliśmy śniadanie w milczeniu. Pozbierałam naczynia i miałam zabiar włożyć je do zmywarki, ale przyjaciel zablokował mi drogę.
-O co chodzi? -zapytałam
-Ja posprzątam.
-Sam tego chciałeś- położyłam talerze na blacie.
Wzięłam swoją torbę i stanęłam przy drzwiach wyjściowych czekając aż gospodarz posprząta.
-Możesz częściej wpadać. Żadna dziewczyna nie robiła mi śniadania -wyszczerzył zęby.
-Nie przyzwyczajaj się.
Usłyszałam tylko śmiech.
Gdy tak stałam w oczy rzuciły mi się buty BVB.
-Marco- zaczęłam smutnym głosem. -Chyba się zakochałam.
Wziął torbę i stanął obok mnie.
-W kim ? -zapytał z troską w głosie
Wskazałam ręką na obuwie przyjaciela.
-Wątpię czy będziecie do siebie pasować, ale ... i tak ich nie oddam, bo muszę je ubrać- uśmiechnął się.
-Szkoda...
-Idziemy?
Kiwnęłam głową.
Wyszliśmy z domu. Ja stałam przy bramie i czekałam aż przyjaciel wyjedzie z garażu swoim Mercedesem. Był w połowie drogi, gdy wysiadł z samochodu i obejrzał dookoła.
-Cholera! - krzyknął
Podeszłam do niego i stanęłam obok.
-Hm... ja się na tym nie znam.
-Spóźnię się. Pojedziesz ze mną na trening.
-Mogę? -ucieszyłam się
-Wyjaśnię wszystko Jurgenowi i sądzę, że się zgodzi - powiedział wyciagając z bagażnika oponę.
-Jeeeaaah! Idę na trening Borussen! -cieszyłam się jak małe dziecko
Lepiej być nie mogło. Całe szczęście, że dom Dagi nie jest po drodze, bo by mnie odwiózł do domu. A tym czasem... idę na zamknięty trening Borussi!
Skakałam z radości, a Marco się ze mnie nabijał zmieniając oponę.
-Naprawdę nigdy nie widziałem, żeby jakaś osoba się tak cieszyła z tego, że musi iść na trening.
Wsiedliśmy do auta. Marco włączył muzykę na cały regulator i otworzył szyby. Do moich uszu doszedł remix Środa, czwartek...
-Słuchasz polskich piosenek? -zapytałam
-Nie. Obecnie tylko to.
-A wcześniej?
-Po weselu Lewego non stop słuchałem zono moaaaa sece moieee...-zaśpiewał na co ja się zaśmiałam.
-No widzisz ja słuchałam w Polsce niemieckich piosenek, a ty w Niemczech polskich.
-Niemieckich ? A co dokładnie?
-Reus, Reus, Reus...
-Bardzo śmieszne- powiedział z śmieszną miną.
-Serio, słuchałam też : Nuri, Nuri, Nuri, Nuri ooOOOoo.... Black and yellow, black and yellow, black and yellow i wiele innych...
-O Borussii?
-O Borussii.
Zakończyliśmy temat i jechaliśmy. Śpiewałam najgłośniej jak potrafiłam (środa, czwartek).
W końcu dojechaliśmy pod stadion. Ogarnęło mnie wtedy dziwne uczucie. Wysiadam z samochodu z Marco Reus'em i idę na trening BVB. Marzyłam o tej chwili odkąd pamiętam. Może dlatego w tedy czułam się jak bohaterka filmu, mojego filmu.
-No szybko, szybko. Mam pięć minut- poganiał mnie przyjaciel, podczas gdy ja stałam i wpatrywałam się w Signal Iduna Park.
Po chwili byliśmy na stadionie. Szliśmy ogromnym korytarzem, po drodze mijając tylko dwóch mężczyzn ze sztabu medycznego.
-Ja idę się przebrać, a ty tu zaczekaj -powiedział i zniknął za drzwiami.
Oparłam się o ścianę i czekałam aż kumpel wróci. Błagałam, by nikt ze sztabu mnie nie zauważył. Stałam i stałam. Ta chwila trwała wiecznie. Wyciągnęłam mojego iPhon'a i sprawdziłam godzinę. Za dwie minuty dziesiąta. Stwierdziłam, że Marco za chwilę wyjdzie.
Drzwi otworzyły się fakt, ale ni ujrzałam przyjaciela tylko...
-Nuri! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję -Nuri, Nuri, Nuri, Nuriii! -zaśpiewałam fragment piosenki
-Cześć, cześć. A co ty tu robisz? -zapytał
-Jestem przyjaciółką Marco i Kevina i...
-No wiedziałem, że tak będzie -zaśmiał się Reus.
Puściłam Sahin'a i wraz z kumplami poszłam na trening.Strasznie bałam się reakcji Klopp'a. Jednak nie było tak źle.
-Dzień dobry- podeszłam z kolegą do trenera.
-Dzień dobry.
-Trenerze, słyszał pan zapewne o tej sytuacji związanej z Agnieszką Majewską.
-Słyszałem.
-To jest właśnie ona -spojrzał na mnie. -Dzisiaj u mnie nocowała, bo jej przyjaciółka miała nocną zmianę. Miałem ją rano odwieść, ale ...
-W porządku, nie tłumacz się -usłyszałam jego śmiech.- Siadaj Aga- wskazał na ławkę rezerwową.
Nadal nie wierzyłam, że to się dzieje na prawdę.SIEDZĘ NA ŁAWCE REZERWOWEJ BVB ! W głowie mi się to nie mieściło.
-Uważaj! -usłyszałam
Odruchowo się schyliłam. Po chwili w mój fotel, gdzie przed chwilą miałam głowę, uderzyła piłka. Wzięłam ją w ręce i spojrzałam na boisko. Wszyscy zawodnicy kierowali oczy w stronę Roberta.
-Lewy, ty to zawsze będziesz we mnie piłką kopał ? -zapytałam w języku ojczystym
-Ale to nie ja! -kłamał
-No ej! Co wy mówicie to nie fair! -oburzył się Nuri
-To Nuri! -pokazał na niego palce Lewandowski nadal mówiąc po polsku
-Na dodatek mnie obgadują...-westchnął.
Razem z Piszczem, Kubą i Robertem zaśmialiśmy się.
Oddałam chłopakom piłkę, a oni kontynuowali grę.
-Czasami zachowują się jak dzieci- usiadł obok mnie Jurgen.
-Byłam na to gotowa przyjeżdżając tu- zaśmiałam się.
-Domyślam się, że jesteś z Polski. Co sprawiło, że tu jesteś?
-Nie mam nikogo z rodziny. Niedawno umarła moja kochana ciocia i zostałam zupełnie sama. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Dagi, która mieszka tu, w Dortmundzie. Zapytałam czy mogę się u niej zatrzymać na jakiś czas. Zgodziła się. To nie jest zbieg okoliczności, że przyjaciółka tu mieszka. Zawsze była szalona i za cel uważała spełnienie marzeń, od niej się tego nauczyłam. Naszym marzeniem było być blisko Borussi i mieszkać w Dortmundzie. Jej się udało.
-Tobie też. Mieszkasz tu -obdarował mnie wielkim uśmiechem.
-Też prawda, ale nie mogę przecież wiecznie być na utrzymaniu Dagmary. A wiadomo, że mieszkania tutaj nie są tanie, tym bardziej, że to wielkie miasto.
-Masz kontakt z piłkarzami. Czym się przejmujesz? Wpadniesz w oko któremuś i juz świata nie będzie widział poza tobą. Zamieszkasz u niego i będziecie żyli długi i szczęśliwie- puścił mi oczko.
Mówił to tak pewnie, że nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ja serio mówię. Sama zobaczysz. Tugba też się śmiała.
Ponownie się zaśmiałam.
Spojrzałam na boisko. Kuba ''bił'' się z Nurim,Heniu ścigał się z Marco, a Mats i Jonas robili aniołki na trawie.
-Patrz udało mi się! -wykrzyknął wstając Hummels -Odbiłem się na trawie, a ty twierdziłeś, że się nie da- wystawił język Ilkay'owi.
-Mi się nie udało- posmutniał Hofmann.
-Za lekki jesteś -walnął go w ramię Mats.
-Ty za ciężki -zaśmiał się Gundogan, co nie spodobało się obrońcy BVB.
Zaczęli się ganiać po całym boisku.
-Widzisz i jak tu zapanować nad tym zoo ? -zagadnął mnie trener
-Chyba mam pomysł...
-Droga wolna- wskazał ręką na murawę.
Stanęłam na linii autu.
-Zbiórka !-krzyknęłam
Chłopcy dziwnie na mnie popatrzeli, ale podbiegli.
-Coś się stało ? -zapytał Jonas
-Nie przerywać! -zarządziłam
-Ostra, lubię takie -zaśmiał się Mats.
-Kto od tej chili się odezwie biega dookoła boiska tyle kółeczek, jaki ma numerek na koszulce.
Panowała cisza, więc konynuowałam.
-Wasz trening jest naprawdę zabawny i w ogóle, fajny. Ale...Jest jedno małe ale. Nie trenujecie! Proszę bardzo grajcie dalej, Lewy kieruj piłkę w bramkę a nie we mnie...
Chłopcy przerwali mi śmiejąc się.
-A tyle ile bramek ktoś strzeli tyle dostanie całusów w policzek. Oddaję wam głos.
-Od kogo te całusy ? -zapytał Marco
-No ode mnie, a od kogo?
-Bo Nuri lubi całować, jak ktoś strzeli bramkę -zaśmiał się.
Sahin zaczął go gonić. No i na nowo rozpętało się zoo. Fakt biegały tylko dwie antylopy, ale biegały.
-Nie to nie! -rzuciłam i chciałam wrócić na miejsce
Jednak stanęłam w miejscu, gdy usłyszałam co postawnowił Jurgen.
-Chłopaki, Aga wpadła na świetny pomysł. Jednak ja go trochę ubarwnię -znowu puścił mi oczko. - Wasz trening trwa jeszcze 45 minut. W takim razie gracie jedną połowę meczu. Kto strzeli hat-trick'a dostanie od niej całusa w policzek. A jak strzelicie więcej niż piętnaście bramek łącznie to koleżanka upiecze nam ciasto- znacząco na mnie popatrzał. 
-No taki trening to ja lubię- zaśmiał się Lewy.
-Więcej takich treningów- krzyknął Marcel.
-Przemyślimy to. Może podpiszemy jakąś umowę z panią Agnieszką brzmiącą tak: Gdy na treningu zawodnicy w ciągu 45 minut strzelą 15 bramek będę piekła im ciasto. Podpis: Agnieszka M.
-Aga masz prace do póki jestem w Borussi! -ucieszył sie Hummels
-Co sugerujesz? -zagadnął go Klopp
Wszyscy się zaśmiali.
Wróciłam z trenerem na ławkę rezerwowych, a chłopcy grali.
-Świetnie to wymyśliłaś.
-Pan też to dobrze przemyślał. 
-Mam doświadczenie.
-A ja  wieczorami myślałam nad tym co bym zrobiła w takiej sytuacji.
-Zagorzały fan Borussii -zasmiał się.
-Część Borussii -poprawiłam go. -Wraz z innymi kibicami.
Po 45 minutach aż bałam się usłyszeć ile bramek udało im się strzelić.
-I jak ? -zapytał trener
-14 -odparł smutny Kevin.-Ale Aguś zaprosisz mnie kiedyś na ciasto ?
-Prawda braciszku -poklepałam go po ramieniu.
-A ja strzeliłem hat'tricka! -przybiegła do mnie klubowa piętnastka.
Jego wypowiedź wywołała dość głośne odpowiedzi innych.
-Nie kłam! Jedną strzeliłeś !
-Jedną strzeliłeś i to z karnego!
-Chciałbyś.
Wypatrzyłam w śród tego tłoku Marco. Pociągnęłam go za rękę i poszliśmy z powrotem tym samym korytarzem pod te same drzwi.
-Zaraz wrócę-oznajmił i znikł za drzwiami.
Gdy się przebrał pożegnałam się z resztą drużyny i ich ''opiekunem''.
Wraz z przyjacielem wyszliśmy z SIP i szliśmy w stronę jego samochodu. Mieliśmy już wsiadać, gdy usłyszałam znajomy mi głos.
-Aga czekaj! Muszę ci coś powiedzieć! -biegł w naszą stronę ......
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Jejku jak to szybko leci... już 13.
A tak w ogóle słabo komentujecie :( .
Dawać , dawać ! Z anonima też można komentować :) <3 
Buziaki z zachodu Polski ;* :D

1 komentarz:

  1. Musiałaś urwać w takim momencie? ;)
    Przynajmniej mam nadzieję, że kolejny niebawem ;]
    Super rozdział ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń