wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 33

25 września 2013 
Spałam sobie w najlepsze a tu nagle dzwoni mój telefon. Niechętnie, po omacku, znalazłam urządzenie leżące na szafce. Nie uwierzyłam w to co ujrzałam na wyświetlaczu...
-Mario, czyś ty zdurniał .? -powiedziałam pełna pretensji
-A ty.? -mówił zaspanym głosem - Za dwadzieścia minut masz być w pracy -ziewnął.
-Że co.?!
Rzuciłam telefon na łóżko i biegałam po pokoju jak oszalała. W dziesięć minut byłam już na tyle ogarnięta by móc stawić się w Bayern'ie. Zanim jednak jeszcze umyłam zęby pobiegłam do pokoju Mario.
-Wstawaj .! -krzyknęłam i miałam zamiar wyjść, ale jego odpowiedź zdołała mnie zatrzymać
-Autobus na Werner-Heisenberg-Allee odjechał o 7:03, więc masz - sięgnął po smartphon'a - niecałe dziesięć minut na przejście ponad trzech kilometrów.
-Gotze do cholery.! Nie wkurzaj mnie i wstawaj.! 
-Agusinko kochana, wierzysz, że ktoś taki jak ja da radę wyszykować się w pięć minut.?
Agusinko.? To zdrobnienie było wkurzające i głupie...w sumie jak na Mario przypadło.
Podeszłam do jego łóżka i zabrałam kołdrę rzucając mu jakieś spodnie leżące na krześle obok.
-Chyba nie myślisz, że ubiorę te same co wczoraj .? -usiadł
Myślałam, że zaraz wręcz wybuchnę. Jednak gdyby wiedział jak bardzo mnie to drażni nie dawałby za wygraną, więc postanowiłam zagrać inaczej.
-Wiesz miśku -usiadłam obok niego- Zawsze mogę odegrać się za tamten list i sprzedać pewne informacje prasie.
-Niby jakie .?
-Hm... Już to widzę -spojrzałam marzycielsko w ścianę. - Młoda gwiazda Bayern'u Monachium, Mario Gotze, po horrorach boi się zasnąć. Grając w Dortmundzie zasypiał w jednym łóżku ze swoim klubowym przyjacielem, Marco Reus'em. Ciekawe z kim zasypia grając w Bawarii...
-Nie zrobisz tego.!
-Nie.? Haha...no zobaczymy.
-Mówiłem jak bardzo cię nie lubię .?
-Też cię kocham. Zakładaj spodnie i jedziemy. Czekam na dole.
Mimo to poszłam jeszcze do łazienki umyć zęby. Chwyciłam szczoteczkę i miałam zamiar nałożyć pastę, której rzekomo nigdzie nie było. Odpowiedź była prosta - Mario. Zdenerwowana poszłam do jego toalety. Trochę mnie zamurowało to co zobaczyłam, bo piłkarz był w samych bokserkach, ale nie dałam tego po sobie poznać. Podeszłam do umywalki i wzięłam jego pastę do zębów.
-Ey, co ty robisz.? -zapytał wkładając spodnie
-Zabrałeś mi pastę, to ja biorę twoją.
-Oddawaj -zaczął wyrywać mi ją z rąk.- Cię na taką nie stać. 
-Pf... to oddawaj moją.
-Chyba wolisz nie wiedzieć co z nią zrobiłem.
-O.o Mario...? Co ty zrobiłeś z moją pastą .?
-Otwórz swoją kosmetyczkę. Powinna leżeć luzem.
-Co.?! Gotze, zabiję cię.! ZA-BI-JĘ!!!
-Dopiero jak wrócisz z pracy, bo ktoś musi cię zawieść -wystawił język.
-Nie ważne kiedy, grunt, że będzie po problemie.
Wróciłam do swojej łazienki i w spokoju umyłam jamę ustną. Gdy byłam już gotowa z aparatem w ręku zeszłam na dół. O dziwno mój kolega też już tam był.
-Wow.. zadziwiasz mnie.
Poniósł tylko brwi do góry, a na jego twarzy zawitał uśmiech.
-Może lepiej jedźmy -westchnęłam.
O 7:30 zaparkowaliśmy pod Alianz Arena. Wysiadłam pośpiesznie z samochodu i pobiegłam na stadion, następnie salę gdzie miałam się zjawić. Dyrektor Bayern'u obdarował mnie zabójczym spojrzeniem. Matthias Sammer także nie miał z mojej strony szans na to bym go polubiła, gdyż bardziej kojarzył mi się z Borussią. Jednak, niestety, musiałam go przeprosić.
-Przepraszam pana, ale Mario zapodział klucze od domu i dopiero po dłuższych poszukiwaniach znaleźliśmy je w jego torbie treningowej -kitowałam. 
-Dobrze, a może mi pani wyjaśnić dlaczego nie szanuje swojej pracy .?
Chwilę myślałam nad tym o co mu chodzi i jednak nic nie wymyśliłam.
-Nie rozumiem.
-Inni pracownicy przychodzą w garniturach. Pani jest drugą kobietą, która zgłosiła się wczoraj tu do pracy, więc proponuję wziąć przykład z pani Ann  -(gorszego imienia nie mogła mieć.?-pomyślałam)wskazał głową na brunetkę stojącą niedaleko- i ubrać przynajmniej marynarkę, a nie bluzę...
Tyle chciałam powiedzieć, ale przecież nie mogłam, bo od razu bym pożegnała to miejsce. Głupia niesprawiedliwość.
-Dobrze, jutro ubiorę się lepiej.
-Chłopcy zaczynają trening dopiero za jakiś czas, więc teraz zrobimy sesję paru kibiców z Josep'em Guardiol'ą.
-Okey -uśmiechnęłam się i sięgnęłam do torby po aparat.
-Musi pani mieć torbę Borussii Dortmund.?
-Tak.
-Niedługo dostanie pani z Bayern'u.
Wtedy łzy zakręciły się w moich oczach.
-To nawet torby z BVB nie mogę mieć .?!
-Nie. Koszulki też nie. Jeżeli zostanie pani przyjęta to w piątek dostaniesz.
-Za chwilę wrócę... -szepnęłam z załamaniem w głosie.
Wybiegłam do łazienki. Dobrze wiedziałam gdzie jest, gdyż miałam okazję tam gościć. Oparłam plecy o zimne płytki i zaczęłam płakać tłumiąc w sobie krzyk. Może za bardzo to przeżywałam, ale jak tu zachować spokój jak każą ci nosić KOSZULKĘ BAYERN'U MONACHIUM .?! Odwiecznego wroga, debili, przedstawicieli idiotycznych buraczków... Spojrzałam w lustro.
-Sama jesteś sobie winna -rzekłam.
Mogłam lepiej przemyśleć na co się piszę...
############################## 
  25 września 2013r. trening (oczami Kevina)
-Marco skup się.! -Klopp po raz kolejny upomniał Reus'a, kiedy ten zamiast dośrodkować kopał piłkę niecelnie w bramkę
-Stary, rozumiem, że sprawa się spieprzyła, ale nie daj tego po sobie poznać w Bundeslidze -powiedziałem.
-Jak.?! Powiedz mi jak ja mam się ogarnąć i przestać tym zadręczać.?! -krzyczał - Kocham ją, a ona mnie nie i tyle.!
-Sam jesteś sobie winien.!
Po tych słowach dwudziestoczteroletni piłkarz spuścił głowę nie mówiąc ani słowa.
-Wiem...próbowałem ją przecież przeprosić. Zrobiłem wszystko co się dało...
-Przeprosiny nic nie dadzą. Musisz zrobić coś jeszcze.
-Kevin, do cholery, nic nie da się już zrobić.!!
-Spokój .! -krzyknął trener -Grajcie.! A Marco po treningu do mnie.
Reus podbiegł kiwać nadbiegającego Sahin'a, a Hofmann zapytał mnie cicho co mówiła jedenastka.
-On ją kocha... -rzekłem krótko i pobiegłem.
############################## 
  25 września 2013r. (oczami Agnieszki) 
 Po 15 wraz z Mario wróciłam do domu. Rozpakowaliśmy zakupy, po czym wysłałam wiadomość do Tanji : ,,Przepraszam, nie mam nastroju. Mogłybyśmy spotkać się kiedy indziej.?'' 
-Powiesz mi w końcu, czy dostałaś tą pracę .? -dopytywał Mario wrzucając ryż do garnka
-Nie denerwuj mnie już.! -warknęłam i odkręciłam słoik z sosem do chińszczyzny
-Czyli nie.?
Rzuciłam mu zabijające spojrzenie.
-Dostałam -powiedziałam cicho.
-Więc dlaczego jesteś zła.? -nie rozumiał  
-Nie wiem... Nic nie wiem. Nie rozumiem po co w ogóle się w to pchałam.
-Będzie dobrze. Początki zawsze bywają trudne -pocieszał mnie.
Westchnęłam i wraz z piłkarzem rozpakowałam resztę zakupów. Następnie zrobiliśmy i zjedliśmy obiad. Po posiłku miałam zamiar udać się na górę, gdyż Gotze tylko bezsensu wpatrywał się w TV. Jednak jeszcze zapytałam...
-Wpada ktoś dzisiaj .?
-Robben -odparł obojętnie .
-Bosh... ta głupia małpa, nie umiejąca nawet mydła użyć.
-Haha... wiedziałem. Ale żartuje. Dziś nikt nie wpada.
-Okey, ja idę do siebie.
Poszłam po schodach na górę prosto do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i włączyłam laptopa. W czasie gdy się ładował sięgnęłam po mój aparat. Nie oglądałam zdjęć, które dziś zrobiłam, przeglądałam te z parku. Uśmiech mimowolnie zawitał na mojej twarzy. Wróciłam wyobraźnią do tamtej chwili. Ta... wtedy miałam całą koszulkę w liściach i ktoś mnie od tyłu przytulił... ale kto to był.? -zaczęłam się zastanawiać, bo naprawdę zapomniałam. Postukałam palcami w stolik, na którym miałam rękę i mi się przypomniało. No tak, to był Mats... Ciekawe jak układ mu się z Cathy. Zdałam sobie sprawę, że przez ten wyjazd tak wiele mnie omija.
Zalogowałam się na fb i skype. Nie musiałam długo czekać aż Jonas wyśle mi wiadomość ze swoim linkiem. Chwilę później już rozmawialiśmy.
-I jak .? -spytał
-Dostałam pracę w ... no dostałam pracę.
-Gratuluję.
-Dziękuję.?
-Wszystko się ułoży -pocieszał mnie.
-Chciałabym cię przytulić -wyznałam.
-A Mario... ?
-Serio.?
-Tak.
-Nie.
-Niech cię przytuli. Napewno zrozumie, że tego potrzebujesz.
-Mario.? Wątpię.
-Aga... włącz kamerę. Tak dawno cię nie widziałem...
-Wyglądam jak zawsze...
-Pięknie -przerwał mi. - Haha... Aga no.
-Nie.
-Tak.
-Ty pierwszy -postawiłam warunek.
-Nie, bo jestem bez koszulki.
-Uu... ostro -zaśmiałam się.
-Żartuję. A co tak poza tym u ciebie.?
-Wszystko w porządku. Lepiej mów jak u was.
-Zaraz idę na imprezę z Dagą i Kevinem, może Marco też uda nam się wyciągnąć.
-A to super.
-...
- :(
-Kochasz go .?
-Jonas idziesz.? -usłyszałam głos chyba Svena, ale głowy nie dam
-Zaraz.! -krzyknął zdenerwowany -Pali się .? No mów - kochasz go.? -zwrócił się już do mnie.
-Nic,nie ważne, idź. Musisz ładnie wyglądać -powiedziałam ukrywając smutek.
-Aga, nie chcę...
-Idź. Baw się dobrze- zaśmiałam się.
-Napewno wszystko okey .?
-Tak. Do usłyszenia.
-Do jutra. Tęsknimy -powiedział i rozłączył się.
Przyznam, że trochę posmutniałam. Smutno było widzieć jak dobrze bawią się beze mnie. Oni idą na dyskotekę, a ja .? Ja będę siedziała w domu omijając szerokim łukiem Mario. Nic w tym fajnego. Na imprezę przecież sama też iść nie mogłam. Po prostu bym się bała...Co mi zostało .? Poprosić Gotze'go by poszedł ze mną, lub poczytać książkę. Każdy wybrałby raczej tą pierwszą opcję, ja też.
Pełna obaw na jego reakcję zeszłam na dół. Zastałam gospodarza jedzącego mandarynkę. Stanęłam przed telewizorem wymuszając, by na mnie popatrzał.
-Taaaak.? -spytał jedząc ostatni kawałek owocu
-Mam prośbę.
-Zauważyłem, bo już dawno byś kazała mi się udławić.
I ta szczerość...
-Wiesz... powiem to prosto z mostu. Jesteś fajnym facetem -z trudem mi to przez gardło przeszło- Także dobrym piłkarzem...
-Aga nie. Proszę cię nie mów tego ...
-Tak Mario, właśnie tak.
-...
-Pójdźmy razem na imprezę.
Odetchnął z ulgą, bo dobrze wiedziałam co pomyślał.
-Już myślałem.
-I o to chodziło. Hahaha, serio .? Serio ja w tobie .? Nie, dzięki.
-Mam nadzieję. Na jaką imprezę ty chcesz znowu iść .?
-Jakie znowu .?
-No dobra... ale jaką.?
-Nie wiem. Jakąkolwiek, chcę się dobrze bawić.
-Co się stało .? Przecież to nie w twoim stylu -spojrzał na mnie z niepokojem. -Źle się czujesz.?
-Jeśli chodzi o samopoczucie to tak- spuściłam głowę.- Nie ważne. Idziemy .?
-Aga, wiesz, że pogodziłem się z Marco i mam dobry kontakt z Kevinem, Jonasem... Skoro oni cię kochają i martwią się o ciebie to moim obowiązkiem jest zatroszczyć się o ciebie tak jak oni.
Zdziwił mnie tymi słowami. I to baaardzooo.
-Chcesz porozmawiać .? -zapytał
-Nie -powiedziałam cicho.
-Napewno .?
-Yhym... Dziś chcę się dobrze bawić -powiedziałam radośnie. -Ubieraj się, bo nie zdążysz.
-Jak sobie chcesz -uśmiechnął się. -Kto pierwszy .?
-Stoi.
Obydwoje pobiegliśmy szybko na górę. Ja po 30 minutach byłam gotowa. Po cichu zeszłam na dół zobaczyć, czy Mario już wyszykowany. Zaklęłam w duchu. Siedział zadowolony na kanapie i spoglądał na zegarek. Wpadłam na pomysł by wkraść się do kuchni. Po cichutku, po kryjomu, krok po kroku...
-A ty co .? Wygrałem -poinformował mnie.
-Menda.
-Wow...aleś się odstawiła. Chodź no tu- machnął ręką.
Przewróciłam oczami i podeszłam do Gotze'go.
-Ho ho ... ale żeś się wyperfumowała jak stara pudernica -pomacham dłonią przed nosem.
-To ty śmierdzisz...tylko, że nie perfumami -odpowiedziałam na zaczepkę.
-Tak twierdzisz.? Źle myślisz. Powąchaj -poprawił kołnierz koszuli
Nachyliłam się nad nim i natychmiast odsunęłam.
-Mario, wybacz, ja nie wiedziałam...
-Że tak ładnie pachnę.?
-Że kupujesz najtańsze perfumy z internetu.
-Lepiej z internetu niż ze śmietnika. 
-Lepiej ładniej pachnące ze śmietnika niż śmierdzące z internetu. Może ktoś wodę z kibla wlał a ty się tym psikasz.
Chwilę nad czymś myślał.
-Okey...nie przebiję tego -powiedział zrezygnowany. -Idziemy .?
-Ta, JEDZIEMY.
-Spoko loko. Ty prowadzisz z powrotem, bo chcę trochę wy...
-Mowy nie ma. Jeżeli ktoś tu ma pić, to ja.
-Chyba cię pogrzało.
-Ciebie.
-Ciebie.
-Chodź już.
-Okey...
Chwyciłam skaję i wraz z towarzyszem wyszliśmy z domu. Niedługo potem byliśmy w samochodzie. Kierowca wyjął telefon i zaczął coś na nim pisać. Totalnie mnie to wkurzyło, bo dochodziła 22, a przecież na drugi dzień trzeba było iść do pracy, więc powrót przewidywałam na 24.
-Co robisz.? -spytałam
-A wiesz gdzie jest jakaś impreza.?
-W dupie -rzekłam po polsku. -W ogóle to ty mnie wkurzasz, bo jesteś tutejszy i wszystko powinieneś wiedzieć. Albo zadzwonić do tego swojego głupiego, pustego Kroos'ka i zapytać jak masz problem. Co za kraj -zakończyłam polski monolog.
-Dobrze wiesz, że nic nie zrozumiałem, ale po Toniego możemy zajechać.
-Jak wie gdzieś jakaś impreza to spoko.
-Napewno będzie z żonką.
-Normalna.?
-Nieee....
-Znalazłeś już jakąś imprezę. ?
-Tak.
-To jedź, a nie gadasz.!
-Dobra, spokojnie.
Jakieś dwadzieścia minut parkowaliśmy pod jednym z tutejszych klubów. A jakieś trzydzieści później piliśmy sok pomarańczowy z kilkoma innymi osobami.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć :D
Na początek : WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU. :D
Laptopo naprawiono wcześniej, więc rozdzialik :D
Myślę, że da się to znieść O.o
No i startujemy z pytankami.
1. Chcecie przebieg imprezy .? (jeśli tak to czyjej: piłkarzy BVB, czy Agi)
2. Czy Klopp doradził Reus'owi co ma zrobić .?
3. Czy Jonas nie przesadza ze swoją opieką nad Agnieszką.?
4. Jak Aga sprawdzi się w nowej pracy i czy długo tam będzie.? Zacznie pokazywać swoje poglądy na różne tematy.?
5. Jak podobają się Wam wątki Agi z Mario .?
Pozdrawiam i dziękuję . Bo jak zobaczyłam, że pod poprzednim rozdziałem było sześć komentarzy to normalnie padłam nie dowierzając. DZIĘKUJĘ (i jeszcze raz) KOCHAM WAS ;* 
MERRY CHRISTMAS ;) 

niedziela, 15 grudnia 2013

Krótka przerwa... :[

Siemanko,
Wybaczcie mi, ale przez jakieś dwa/trzy tygodnie obejdzie się bez bloga...:[
Zepsuł mi się laptop i nie mam jak napisać rozdziału. Mogę czasami popisywać jak wybiorę się np. do kuzynki, ale nic nie wiadomo... Postaram się mimo to nie przedłużać nowego rozdziału i dodać jak najszybciej, ale wątpię czy dam radę w tydzień, więc potrzebuję więcej czasu...
Liczę na Waszą wyrozumiałość i przepraszam ;((
PS. Ilość komentarzy pod poprzednim postem, jak i ich treść, pomogła mi i to bardzo ;) Dziękuję za motywację .! ;)
~Pozdrawiam, dziękuję i jeszcze raz bardzo przepraszam...
Natala

czwartek, 12 grudnia 2013

Liebster Award (3)

pierwszego grudnia zostałam ponownie nominowana do LA

,,Liebster Award polega na tym że jakaś osoba Cię nominuje. Ty musisz odpowiedzieć na jej pytania które zadała w swoim poście.
Później też nominujesz 11 osób do Liebster Award i ty piszesz im pytania.''


DZIĘKUJĘ BARDZO ZA NOMINACJĘ ;*

Moje nominacje na chwilę obecną : 
1. http://marco-kamila-bvb.blogspot.com
2. http://patrz-na-tych-obok.blogspot.com
3. http://marco-reus-bvb.blogspot.com
4. http://echte-liebe-bvb.blogspot.com
5. http://co-los-ze-soba-przyniesie.blogspot.co.uk
6. http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.com
7. http://bezciebiezycieniemialobysensu.blogspot.com
8. http://bujaniewchmurach.blogspot.com
9. http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/
10.
11.

Zostałam nominowana przez : 
-Klaudia Nowak. (18.lipca.2013r.)

-Ewelina Hummels (23.lipca 2013r.)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Hummi (01. grudnia 2013r.)

Pytania :
1. Ile masz lat?
2. Skąd jesteś?
3. Łowisz złotą rybkę i masz do wykorzystania 3 życzenia. Jakie byśwybrała?
4. Pochmurny Londyn, czy słoneczna Barcelona?
5. Idealny wieczór to..?
6. Musisz szybko wyjść. Możesz się albo umalować, albo uczesać. Co wybierasz i dlaczego?
7. Północ czy południe? (pora dnia)
8.Masz zwierzęta w domu?
9. Co ci pierwsze przychodzi do głowy:  Kocham.....  ?
10. Czym kierujesz się w życiu?
11. Ulubiona potrawa?
  
Moje odpowiedzi: 
1. 14 
2. Zachodniopomorskie ;) 
3. 1. Możliwość pojechania na mecz Dortmundu 2.Spotkanie osobiście piłkarza BVB 3. Pojechać na trening Anny Lewandowskiej (Stachurskiej) 
4. Barcelonka :D
5. Ja w Dortmundzie na meczu z moimi przyjaciółmi ;) 
6. Nie maluję się, więc czesanie. 
7. Różnie... 
8. Tag *.*
9. BVB :D haha ;) 
10. Sercem ;) 
11. Naleśniki <3


Moje pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat? 
3. Jaką dyscyplinę sportu lubisz najbardziej?
4. Ulubiony klub ?
5. Ulubiona reprezentacja
6. Ulubiony piłkarz? 
7. Ile masz blogów?
8. Na ilu meczach byłeś/byłaś?
9. Na jaki mecz byś chciał/chciała pojechać?
10. Wymarzone miejsce zamieszkania?
11. Co myślisz o postępowaniach Roberta Lewandowskiego.?

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 32

Nagle poczułam jak ktoś od tyłu mnie przytula. Podskoczyłam z przerażenia...
-Spokojnie, to tylko ja- usłyszałam spokojny szept.
Odwróciłam się i już wiedziałam, że nie muszę iść przed siebie. Wystarczy jak wtulę się w jego ramiona, wygadam, uronię kilka łez. On mnie zrozumie przytuli bardziej i powie parę słów dzięki, którym poczuję się lepiej.
-Dlaczego on to zrobił .? -spytałam retorycznie
-Jak to ujął : Chciał odreagować. I tak, wiem, to go nie usprawiedliwia. Ale myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę, nie sądzisz.?
-Nie po czymś takim. Po każdej naszej kłótni ma tak odreagowywać .? Ja dziękuję za taki związek. 
-Ja bym tak nigdy nie postąpił. Zdobył taką wspaniałą polkę jak ty i zranił ją w tak okrutny sposób...z Ann -dodał jeszcze ciszej. 
Przed oczami stanął mi tamten obraz. Ann, Marco, jego puste próby tłumaczeń. Mimowolnie słone kropelki zaczęły napływać do moich oczu. 
-Nie płacz, nie warto -poprawił mi grzywkę i przytulił mocno.
-Dziękuję za to, że jesteś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Nie chcę martwić Dagi, czy Kevina, bo zaraz zaczną histeryzować. 
-Wiem i...nie ma za co. Możesz na mnie polegać niezależnie od sytuacji -pocałował mnie w czoło. 
-Kocham cię. 
-Ja ciebie też Aguś. 
Nie było to wyznanie miłosne, jak co niektórym może się wydawać. To po prostu słowa, które często wypowiadamy przyjaciołom i tak było wtedy. 
Deszcz zaczął padać jeszcze bardziej, a wiatr strącał z drzew kolorowe liście. 
-Może już wracajmy .? -zaproponował 
-Nie chcę go widzieć.
-Aguś, nie chcesz z nim być rozumiem, ale wybaczyć chyba możesz .? -odsunął się i spojrzał mi w oczy z lekkim uśmiechem -Hmm...? Tak .? 
Nie wiedziałam do końca co odpowiedzieć. Niby żyjemy by wybaczać i coś tam coś, ale taką rzecz wybaczyć .? Nie wiedziałam, czy należy. W końcu to nie byle błahostka... 
-Tak.? Taaak.! No to idziemy -podjął decyzję za mnie. 
-Ty to jednak dziwny jesteś -szturchnęłam go w bark. 
-Haha...Miło mi Jonas -podał swoją dłoń. 
-Fascynujące, kontynuuj...
-Może innym razem. 
-Dobra, mamy czas. 
Szliśmy chodnikiem omijając liczne kałuże. Po niedługim marszu staliśmy przed domem Mario. Wtedy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem co mam mu powiedzieć : ,,Cześć, wybaczam, wszystko okey, jesteśmy znajomymi. Adios'' .? Lub niech po prostu on mówi, a ja na koniec powiem :,,Wszystko gra''. Z drugiej strony tak też nie mogło być, gdyż odbyło by się tak trochę miło, a przecież sytuacja wcale taka nie była. 
-Dasz radę - powiedział Hofmann otwierając drzwi. 
Ledwo weszłam, a Marco już wstał z kanapy, zrobił krok ku mnie i jakby skamieniał wlepiając wzrok w moją osobę. Zresztą Toni i Mario wcale lepsi nie byli. Spoglądali to na mnie, to na Reus'a i tak w kółko. Nikt nic nie mówił, więc postanowiłam zabrać głos jako pierwsza. 
-Fajnie było, ale się skończyło. Było nie wróci, wszystko okey. Sztama -ujawniłam co mi na sercu leży. 
Widocznie zabrzmiało to dość dziwnie, gdyż wszyscy poza bardziej osłupionym Marco zaczęli się śmiać. 
-Aga, chyba nie tak -szepnął mi Jonas, który szedł usiąść obok Gotze. 
No skąd mogłam wiedzieć jak z nim o tym rozmawiać skoro ja nigdy w takiej sytuacji nie byłam, a on nic nie mówił.? 
-Może idźcie porozmawiać na górę .? -pomagał nam Toni 
-Tak, rozmowa na osobności to dobry pomysł -poparł go Jonas. 
-Tylko bądźcie grzeczni -dopowiedział Mario po czym cztery pary oczu stanęły na nim. -No co .? 
-To nie jest film -zauważył Kroos. 
-Gdybyś znał życie Agi szybko zmieniłbyś zdanie -zapewnił. 
Nie chcąc dłużej słuchać ich dyskusji ruszyłam ku schodom wraz z graczem Borussii. Usiedliśmy na łóżko w moim pokoju i bez sensu spoglądaliśmy na podłogę. Żadne nie wiedziało od czego zacząć.  
-Po co tu przyjechałeś .? -spytałam twardym głosem 
-Zależy mi na tobie - powiedział cicho. 
-Zależy .? Zależy.! -wstałam zdenerwowana- Czyli jak komuś na kimś zależy to najlepiej go zdradzić tak .? -spoglądałam na niewinnego piłkarza 
-To nie tak. Nie wiem dlaczego to zrobiłem.
-Ale ja wiem. Marco, Ann dobrze wiedziała jak wszystko się potoczy i chciała doprowadzić do naszego rozstania by mieć cię dla siebie. 
-Więc nie dajmy jej za wygraną -obdarował mnie spojrzeniem pełnym nadziei. 
Sama nie wiedziałam co miałam zrobić. Może po części miał rację. Gdybyśmy wrócili do siebie Brommen zdenerwowała by się i być może już odpuściła. A w końcu uśmiech najbardziej denerwuje wroga... lecz przecież nie chodziło na odegraniu się na niej. Uczuciami nie można się bawić. 
-Muszę to przemyśleć -oznajmiłam. 
-Dziś o 19 mam samolot do Koln. Nie chciałbym usłyszeć twojej decyzji przez telefon. 
Stałam tak nie wiedząc co mam ze sobą zrobić i co powiedzieć. Poczułam napływające ponownie do oczu łzy. 
-Daj mi trochę czasu. 
-Ile.?
-Dwa dni. Zobaczę, czy to będzie miało sens, bo jak dostnę tu pracę to będzie bez sensu związek na odległość. 
-Praca ważniejsza ode mnie .? 
-Marco...jejku.! Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Jak podejmę decyzję to dam znać. 
-Długo będę musiał czekać.? 
-Wystarczająco by stwierdzić, że nigdy mnie nie kochałeś. 
Nie musiałam długo czekać, by pożałować tego co powiedziałam. Najlepszym rozmwiązaniem w tamtym momencie uważałam ucieczkę. Skierowałam się ku drzwiom, ale Reus zabrał głos. 
-Zdaję sobie sprawę z konsekwencji moich błędów, ale wiedz jedno - zawsze będę cię kochał.
Nie odwracając głowy zeszłam na dół, konkretnie do kuchni. 
-Gdzie Marco.? Żyje.? -pytał przejęty Mario
-Co z nim zrobiłaś .? -spytał Jonas
-Spokojnie. Wszystko gra -zapewniłam.
Wyjęłam z lodówki sok i napiłam się. Gotze pokręcił przecząco głową na znak iż więcej mam nie pić z gwinta. W ramach ''odpowiedzi'' wzruszyłam ramionami. 
Po schodach zszedł Reus i usiadł obok Hofmann'a. Schowałam napój do lodówki i wróciłam do siebie na górę. Rzuciłam się na łóżko i wyciągnąwszy z kieszeni telefon wybrałam numer Dagi. 
-Siema, w końcu się odezwałaś. Co tam .? 
-Cześć... myślę czy przebaczyć Marco -wyznałam prosto z mostu. 
-Jak chcesz. Nikt nie może podjąć tej decyzji za ciebie.  
-Ale Daga...potrzebuję czyjeś pomocy. 
-A co mówi ci serce .? -poczułam się jak w taniej komedii gdy to powiedziała
-Że jestem głupia .? 
-Agaa.! 
-Co.?
-Gdzie się podziała ta uśmiechnięta dziewczyna pełna optymizmu nawet gdy było naprawdę źle .? Ta dziewczyna co śmiała się ze wszystkiego, olewała innych i robiła co chce .? Zawsze podnosiła na duchu i mówiła by spełniać marzenia i nie poddawać się. Zapomnieć o przeszłości, żyć chwilą. Pytam : gdzie ona jest.? 
-Tutaj...-wyszeptałam.
-A co z nią. 
-Jest zakochana w jakimś dupku. 
-Walczy o niego .? 
-Nie wie czy warto. Dlaczego mówimy o mnie w trzeciej osobie .? 
-Bo ja wiem... ? 
Nastała chwila niezręcznej ciszy. 
-No co ja mam zrobić .? 
-To co chcesz. Tylko tak byś nie żałowała- jak zawsze pouczyła.
Pomyślałam sekundkę i stwierdziłam istotną rzecz... 
-Nie wybaczę mu tego. 
W słuchawce znów nic nie słyszałam. Dagmarę widocznie nieco zatkało. No ale...jak można wybaczyć komuś zdradę. ? To za każdym razem gdy ja będę darła koty z Mario to do Marco przyleci zaraz Ann na pocieszenie .?  Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Nie było co dywagować, tego nie można wybaczyć.
-Twoje decyzje zależą tylko od ciebie -odpowiedziała w końcu. 
-Dzięki Daguś. Szkoda tylko, że cię tu nie ma. 
-Oj nie rozczulaj się. Mario cię przytuli. 
-Yhym... Prędzej zamknie mnie w kartonie z napisem : Zakaz dokarmiania. 
-Bardziej wiarygodne, ale puść wodzę fantazji -zaśmiała się. 
-Haha...nie dzięki. 
-Dobra, ja zmykam do pracy. Kocham cię. 
-Ja ciebie też. Papa. 
-Pa. 
Schowałam i'Phon do kieszeni, poprawiłam poduszkę po czym zmrużyłam oczy niby na chwilę.

############################## 
24 września 2013r. godz.18:00 (oczami Agnieszki)
Otworzyłam oczy i odruchowo spojrzałam na zegarek. Było krótko po 18.! Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam na dół jakby mnie ogień gonił. Miałam wyczucie czasu, bo cała czwórka właśnie stała przy drzwiami. Bez zastanowienia podbiegłam do Reus'a i pocałowałam go. 
-To znaczy...? -odezwał się
-Nie, nigdy ci tego nie wybaczę, mimo że tak cholernie cię kocham. 
Następnie przytuliłam Jonasa.
-Trzymaj się -szepnął, po czym całą zgrają wyszli. 
Zamknęłam drzwi na zamek i walnęłam ręką z całej siły w ścianę. Wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję, lecz o nim nie da się tak po prostu zapomnieć i nie kochać. Nic nie jest takie proste jak się wydaje.
Rzuciłam się na kanapę i bezsensownie spoglądałam na włączony ekran telewizora. Nie wiem jak to nazwać, ale w tamtej chwili o niczym nie myślałam, o ile tak można. Bezuczuciowo słuchałam głosu dobiegającego z TV i patrzałam w zmieniające się obrazki. W końcu zawitała reklama jakieś strony internetowej, na której można zaleźć swoją ''drugą połówkę''. Nie... Nie miałam zamiaru logować się na ten portal, ale na czat gdzie można pisać z Anonima z innymi Anonimami. Nigdy czegoś takiego nie robiłam, lecz kiedyś musi być ten pierwszy raz. Poszłam na górę po laptopa i natychmiast wróciłam z nim na dół. Wpisałam w Google : Czat online. O dziwo okazało się, że jest ich bardzo dużo.  Kliknęłam pierwszy lepszy. Wyskoczyło mi powiadomienie w języku angielskim bym wybrała kraj, wybrałam Niemcy, następnie Bawarię. Nim zdążyłam do końca to ogarnąć miałam już rozmówcę.
,,Siema'' 
,,Y..cześć.?'' -było to trochę niepewne, jednak chyba nie aż tak złe. 
,,Pierwszy raz na czacie.?'' 
,,Ta...Widać.? '' 
,,Jak pisałem pierwszy raz to też pisałem z znakiem zapytania non stop ;)'' 
Czyli już wiedziałam iż jest to mężczyzna.
,,Często tu jesteś.? O.o'' 
,,Na ogół nie mam czasu, ale lubię sobie popisać z fanami :D'' 
,,O.o kim jesteś.?'' 
,,Nie ważne ;) Co u Ciebie.?'' 
,,O.o okeeeey'' 
,,Skoro jesteś na czacie to masz jakiś problem i nikogo kto by zrozumiał :P ''
,,Jest ktoś kto może zrozumieć, ale nie chcę nikogo martwić.''
,,Aaa...a gdzie dokładnie mieszkasz.?''
,,Pod mostem ;d '' 
,,No gdzieee.? :D'' 
,,W dupi*. A co Cię to .? -.-'' '' 
,,Dużo.''
,,Fajnie. Spadam nq.''
Szczerze to nie wiem, czy coś odpisał czy nie, bo wyłączyłam to badziewie. Do bani. Po co komu gdzie ja mieszkam.? Totalna masakra.
Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na bok. Trzymając w ręku pilot szukałam jakiegoś dobrego filmu...znalazłam boską komedię. Pod tytułem - Mecz, w którym Arjen Robben zostaje faulowany (  Bayern - Schalke). Niechętnie to oglądałam, gdyż obu drużyn nienawidzę, ale przynajmniej mogłam się nieźle naśmiać... Poza wygraną Monachium 4:0.
Do domu wszedł Mario.
-Ooo...ale wiesz, że nie musisz.? Ja grając tutaj i tak kibicuje Borussii -powiedział patrząc w TV.
-Fajnie, ale ja chcę się po prostu pośmiać.
-Pośmiejesz się innym razem. Idziemy na zakupy. Ubieraj kurtkę i jedziemy -rzucił mi ''skaję''.
-Nie jestem jak inne i nie jarą mnie zakupy.
-Haha... gdybym nie miał w lodówce tylko światełka to byś mogła zostać. Chodź i nie marudź.
Niechętnie zwlokłam z kanapy zakładając kurtkę, a następnie buty.
Pół godziny później byliśmy w ogromnym centrum handlowym. Nie rozumiałam jak ludzie nie są w stanie rozpoznać gwiazdy Bundesligi, kiedy ten miał na sobie okulary i czapkę. Tak czy siak dałoby radę, tylko trzeba chcieć. Weszliśmy do jakiegoś sklepu z odzieżą.
-Y...a my nie przyszliśmy kupić czegoś do jedzenia.? -spytałam
-No tak, ale patrz jaka fajna koszula.
-Nic w niej nie ma fajnego- podeszłam do wieszaków i zaczęłam przeglądać koszulę. -Ta ładna. Już sobie ciebie w niej wyobrażam.
-Więc idę przymierzyć -wziął dwie koszulę i ruszył w stronę przymierzalni.
-Ey.! A ta druga po co.?
-No, ale...
-Jak dla pedała.
Zrezygnowany powiesił koszulę z powrotem i zniknął w przymierzalni. W tej, którą mu doradziłam  wyglądał rewelacyjnie. Aż mi szczena opadła.
-Bosko. Kup ją -doradziłam.
Niedługo potem staliśmy już w kolejce do kasy. Zaproponowałam, by on dał mi pieniądze, a ja zapłacę by przypadkiem się nie rozmyślił. Stanęłam więc w kolejce, a Gotze obok mnie w oczekiwaniu aż kasjerka obsłuży dwie kobiety przede mną.
-Przepraszam a pani za kim .?  -spytał mnie mężczyzna
Wiedziałam, że chodzi mu o kolejkę , ale...
-Za Borussią Dortmund -wyznałam.
-Aga.! -upomniał mnie Mario
-No co.?
-Widać, że kobiety się na rzeczy nie znają -parskął nieznajomy.
-Że niby co .?! -zdenerwowałam się baaaaaaaardzo
-Aga, Aga, Aga -piłkarz Bayern'u zasłonił mi widok na kibica. - Ten pan  nie miał nic złego na myśli.
-Ja już wiem co miał na myśli -krzyknęłam gdy mężczyzna opuszczał lokal.
-Przez panią tracimy klientów, proszę wyjść -usłyszałam głos kasjerki.
Zrobiłam dziwną minę po czym wyszłam ze sklepu. Po chwili przyszedł mój kolega.
-Mam dość zakupów. Przeżyjemy jeden dzien głodówki -zarządziłam.
-Haha... Dobra, dobra. Jak uważasz.
Wieczór minął w porządku. Po powrocie do domu nie kłóciliśmy się, tylko każde było w osobnym pokoju. Mogłam też bez najmniejszego problemu zasnąć.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Joł ;D Coraz dłużej musicie czekaj aż coś w końcu napiszę :( Przepraszam bardzo :(
Hm... nic nie myślę na temat tego rozdziału, jednak mam do Was kilka pytań . :D
1. Pomysł z pytaniami jest okey . ? O.o
2. Co zrobi Marco z decyzją Agi.?
3. Agnieszka dostanie pracę w Bayern'ie .?
4. Czy Jonas jest bratem , a może coś do niej czuje .?
5. Czy bohaterka uzależni się od czatu .?
6. Jak będą wyglądać relacje Agi i Mario .?
Rozdział chyba jest jednak nico lepszy niż pozostałe, lecz WOW nie robi :P
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM I POZDRAWIAM MIŚKI ;*


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 31

Rozmowa trwała w najlepsze. Tanja, Camilla i ja świetnie się dogadywałyśmy. Dziewczyny także kibicują Borussii Dortmund.
-Więc dlaczego tu jesteście .? -spytałam
O sobie zbytnio nic nie mówiłyśmy, jedynie wymieniliśmy nasze zdanie na temat klubów piłkarskich.
-Nie wiem czy powinnam o tym mówić -Tanja spuściła głowę.
-Ey... -położyłam dłoń na jej ramieniu. -Przecież nikomu nic nie powiem. My Borussen trzymamy się razem, jesteśmy rodziną.
-Ale ledwo cię znam...
-Dobrze, jak nie chcesz to nie mów -wołałam nie naciskać.
Choć z własnego doświadczenia wiedziałam jak będzie. Teraz nikomu nie chciała nic mówić, a za jakiś czas nie będzie w stanie z tym wytrzymać. Szczerze to ucieszył mnie fakt, że znalazłam kogoś podobnego do mnie. Tylko ja się nieco zmieniłam, a ona tej zmiany dopiero potrzebowała. Wyglądała na miłą osobę, więc postanowiłam zabić się w psychologa...
-Nie wiem na czym polega twój problem, ale wiem co co myślisz. Czujesz się zagubiona, bezradna, nie masz komu zaufać. Trzymasz dystans do każdego i uważasz na to co mówisz. Po prostu boisz się. Boisz wszystkiego i wszystkich, czasem nawet własnych myśli. Mam rację .? -mówiłam miękkim głosem
-Tak, dziękuję. Jesteś psychologiem .? -spojrzała na mnie niepewnie,a ja tylko obdarowałam ją uśmiechem
-Pani Agnieszka jest fajna. Mamo zaprosimy ją do nas .? Może pobawi się ze mną lalkami -mała była zachwycona naszym dobrym kontaktem.
Kobieta wyglądała na nieco zakłopotaną. Nic dziwnego. Też nie zaprosiłabym ledwo znanej osoby do swojego mieszkania.
-Wiecie co .?Mam pomysł. Spotkajmy się jutro w parku -zaproponowałam.
-O...w porządku -przyznała dwudziestoczteroletnia brunetka. 
-Mogę wziąć lalki .? -niecierpliwiła się mała
-Pewnie.
-A tak w ogóle, to w którym parku .? -spytała Tanja
-Mi najbardziej pasowałby ten przy Straße Glück, ale to jest godzinę drogi stąd...
Mario mieszkał niedaleko od tego miejsca, więc moja decyzja była łatwa. 
-Dobra, nie ma problemu. To może o 14 .? 
Puknęłam się w czoło. Wymiatam. Planuję następny dzień nie wiedząc, o której godzinie kończę pracę. 
-Kurcze... nie wiem. Mogłabyś dać mi swój numer .? Jak będę wolna to zadzwonię. 
-Okey. 
Podała mi swój telefon.Wpisałam jej swój numer, a sama wzięłam jej. 
-Już -oddałam właścicielce Samsunga. 
-Wiesz... chyba jednak ci powiem -westchnęła naciągając rękawy swetra dłońmi leżącymi na stole. 
Poczułam wibracje telefonu. Przewróciłam oczami myśląc : też nie miał kiedy ktoś wysłać SMSa. 
-Coś nie tak .? -spytała 
-Nie wszystko okey, mów. 
-Przecież widziałam... 
-Dostałam wiadomość, ale ktoś poczeka -uśmiechnęłam się. 
-Może to coś ważnego, przeczytaj. 
Uległam. Wyjęłam z kieszeni i'Phon, odblokowałam i przeczytałam wiadomość. Ten to ma wyczucie czasu... ,,Ja już po treningu. Jesteś u dyrektora, czy gdzieś indziej .? TWÓJ MARIOOOO ;* <3'' Spojrzałam nienawistnie w ekran telefonu. Jak on lubi mi dogryzać. Ja mu też. Co za tym idzie .? -> ,,Spotkałam przystojnego polaka i jesteśmy na kawie, przykro mi złotko, ale nic z tego nie będzie ;*'' Zadowolona wlepiłam wzrok w Tanje. 
-Bo... tego... 
Dostałam kolejnego SMSa, lecz nie wypadało już go czytać. 
-Przeczytaj -rozkazała. 
Przeraziło mnie to. Skąd ona wiedziała, że dostałam kolejną wiadomość .? Przecież mam ustawione wibracje. Mimo to wyjęłam telefon i ponownie odczytałam to co napisał Gotze. ,,Jak to .? ;_; Nic dla ciebie nie znaczę .? ;( to przykre... i jeśli masz czas na Polaków to niech oni cię odwożą. Buźka :D'' 
-Boshesz.! 
-Coś nie tak .? -zapytała zaniepokojona 
-Wszystko gra, tylko muszę lecieć. Do zobaczenia jutro i przepraszam -ubrałam kurtkę. 
-Do jutra, Aga -Camilla przytuliła mnie. 
Obdarowałam dziewczyny uśmiechem i wyszłam z restauracji. Stamtąd wróciłam na teren stadionu, gdzie w samochodzie czekał Mario. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do wozu. 
-I jak twój polak .? -wyszczerzył zęby 
-Boski -westchnęłam. 
-Też gra w piłkę, ma zaje**stą klatę, fajne mieszkanie i poczucie humoru .? -dopytywał bliski wybuchu śmiechem 
Jego wypowiedź mnie rozwaliła, ale powstrzymywałam napad śmiechu. Mówiłam z powagą. 
-Nie przeklina, nie pali, nie pije, jest MIŁY, zabawny, kibicuje BVB, przyjechał do Monachium odwiedzić siostrę, wyrozumiały, uczynny...a no i nie przeklina. 
-Ideał nie istnieje -odparł.  
-Ten polak też nie -przyznałam. 
Mina Mario - bezcenna. Chyba nie do końca zrozumiał o co mi chodziło. 
-Pusty jesteś jak bęben -powiedziałam po polsku. 
-Tak, tak...bardzo śmieszne. Grasz no fair. 
-Ty też. 
-Ja.? 
-Nie, ja. 
-O co ci chodzi .? 
-Dlaczego na tylnym siedzeniu siedzi Toni .? 
Ta... z tyłu siedział Kroos. Nie wiem, dlaczego i w jakim celu, lecz byłam w stu procentach pewna, że Mario zaprosił go do siebie do domu, by zrobić mi na złość. Zniecierpliwiona czekałam jaką bajkę mi sprzedadzą... 
-A no Toni...Jego dziewczyna potrzebowała pilnie samochód i nie miał z jak wrócić do domu...
-A ty jako najlepszy przyjaciel zaproponowałeś mu podwózkę -wyręczyłam go. 
-Co lepsze, zaprosiłem go do nas -na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech. 
Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o zagłówek. Wtedy tak naprawdę uświadomiłam sobie, co ja zrobiłam. Wyjechałam do Monachium po nic. Zostawiłam przyjaciół, Dortmund, Borussię i przyjechałam tu. Tu, gdzie jest Bawarczyków od zarypania, a ja mam ochotę im przywalić gdy tylko jakiegoś mijam. Mam ochotę powiedzieć co myślę o Bayern'ie i tym Robbenie, piłkarzu za którym nie przepadam. Ba.! Ja go nienawidzę. Zawsze nas udup* w ważnym meczu... Zresztą z charakteru też nie sprawia miłego wrażenia... 
Dojechaliśmy do domu. 
-Zostaję w aucie -wyznałam. 
-Aga, nei wygłupiaj się. 
-Kurde.! Masz rację. Jonas.! -wybiegłam z auta jak oparzona 
Przypomniałam sobie, że przecież miał wysłać mi link na fb do swojego skype. W dodatku trening już skończyli, więc była możliwość wygadania się. Dagi, czy Kevina, wolałam nie martwić. Są zbyt nerwowi. Zaraz by zaczęli kazanie i jeszcze by brakowało, by Dagmara tu przyjechała. 
Moja inteligencja bije wszystko. Pobiegłam do drzwi mieszkania, a i tak musiałam czekać na łaskawego królewicza z kluczem.  
-Gdzie ci tak śpieszno .? Jonasik zamiast Marcusia .? Oj ostro. A w gazetach czytałem, że to ja mam być twoim nowym chłopakiem -powiedział otwierając drzwi.
-Fajnie- odparłam obojętnie. 
-A co jeśli nie otworzę .? -poruszał brwiami trzymając w ręku klucze 
-Nic.? 
-Właśnie Mario, może pójdziemy na taras .? -zaproponował Toni 
Bez chwili zastanowienia rzuciłam się na Mario próbując wyrwać mu z rąk klucze. Oczywiście on był silniejszy, więc miałam mały problem, ale... prawda wyszła na jaw. Gotze ma łaskotki. Po odkryciu tego faktu poszło z górki. Po chwili byłam w mieszkaniu. 
-Pójdę do siebie -oznajmiłam zmierzając ku schodom. 
-Jasne -odpowiedzieli chłopcy równo. 
Bez chwili zastanowienia ruszyłam na górę, a stamtąd prosto do mojego pokoju. Otworzyłam szafę gdzie na jednej z półek leżał mój laptop. Wyjęłam go, podłączyłam ładowarkę do kontaktu i włączyłam. Po chwili siedziałam na łóżku patrząc w ekran komputera. Tak jak sądziłam Jonas wysłał mi swój nick, niestety -niedostępny. Westchnęłam i spojrzałam na czat facebook'a. Nie zastawiając się napisałam do Dagi, mimo iż obok jej imienia nie było zielonej kropeczki. ,,Siemanko Daguś ;* Mam nadzieję, że u Was wszystko gra ;) U mnie... jakoś ujdzie. ;) Teraz Gotze z Kroos'em siedzą na dole i zbytnio nie interesuje mnie co tam robią. W każdym bądź razie żadnego jeszcze nie zabiłam XD ale Mario w garażu ma chyba łom ^^ ... nie, żartuję ;) Nie jest tak źle. Dziś poznałam kobietę z córką, które są za Borussią .! :D Tanja jest cztery lata starsza... :P i ma słodką pięcioletnią córkę :D Umówiłyśmy się na jutro, ale nie wiem, o której kończę pracę, więc... czort wie czy to wypali. A co do pracy. Mam przyjść jutro. To tyle bo nic więcej nie powiedział XD. No... Przytul ode mnie Kevina i pozdrów spółkę  ;)). Kocham Cię ;*'' -takimi polskimi słowami zakończyłam wiadomość do siostrzyczki. Przeglądnęłam tablicę, moją uwagę przykuło pewne zdjęcie. Jako miłośniczka BVB lubiłam z ponad 100 stron o tym klubie. Kiedyś sama na niejednej byłam adminką. Więc... uwagę przykuło zdjęcie, na którym byłam ja i kilka piłkarzy wraz z Anią i Dagą. Fotografia została zrobiona na lotnisku. Spojrzałam na opis. Szczena mi opadła. ,,Czyli to prawda, że związek Agnieszki i Marco dobiegł końca...Biedna wyjżdża. Pewnie chce o nim zapomnieć. Ciekawe o co poszło O.o. Raczej Reus'ik nie mógł jej tak zranić. No i dokąd leci .? O.o I co to za ploty o kłótni Mario z Marco.? Jak coś wiecie to komentujcie''
-Oho... jak takie info w Polsce, to ja wolę nie wiedzieć co w Niemczech-powiedziałam do siebie. 
Postanowiłam skomentować ten post. Wiedziałam, że nie będę miała zawalonego facebook'a, bo przecież wszystko co możliwe miałam zablokowane, włącznie z zaproszeniami. Napisałam dość długi komentarz...,,Siema ;) Dziwnie jest widzieć swoje zdjęcie na stronce o Borussii :P Wiecie... Może zasługujecie na wyjaśnienia ... Więc... Tak, związek mój i Marco dobiegł końca, zanim dobrze się zaczął. Była to wielka pomyłka moja jak i jego. Uczucia bywają mylne. Nie chcę byście obwiniali za to jego, bo to moja wina... Nie dogadywałam się z Mario przez co wkurzaliśmy Marco naszymi kłótniami. Postawił warunek - albo między mną z Gotze będzie wszystko okey, albo przestanie się do nas odzywać. Ani jego przyjaciel, ani ja nie chcieliśmy go stracić, więc postanowiliśmy udawać , że wszystko okey. Udawało sie, ale Mario w pewnym momencie zrobił coś głupiego. Nie to nie było nic złego :D Po prostu Marco musi teraz wszystko przemyśleć. Może będziemy znów przyjaciółmi,ale na bank nie w związku. A Mario.?Przecież ich przyjaźń nie rozwali się :D Wybaczą sobie . ;) A jak nie to ja o to zadbam ;)) Muszę.! Nie pozwolę by Gotzeus się rozpieprzył.! Nigdy .!!!!! PS. Bierzcie Marco puki wolny :D. Buziaki ;*'' Przeczytałam tekst uznając, że wszystko dobrze (mimo paru kłamstewek) napisałam nacisnęłam enter.
-Oszukujesz samą siebie- mówiłam monologiem. 
Postawiłam laptopa na podłogę i puściłam piosenkę. Opadłam na łóżko spoglądając w sufit. Nie miałam siły myśleć o Marco. Chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć. Choć dobrze wiedziałam, że jest to niemożliwe. Tak cholernie go kocham, a on mnie tak zranił. Nigdy mu tego nie wybaczę. Nigdy nie chcę się z nim nawet zakolegować. Nigdy nie chcę zamienić więcej niż jednego słowa, niemiłego słowa. Dobrze, że mam przyjaciół,bo nie wiem jakby to wyglądało. 
-Aga.! Obiad.!- usłyszałam krzyk gospodarza z dołu 
-Nie chcę.! -odkrzyknęłam 
Przewróciłam się na bok i zamknęłam oczy. Muzyka przestała grać, a ja wpadałam w objęcia Morfeusza. Co mi na to nie pozwoliło .?Nerwowe walenie do drzwi wejściowych. Oczywisty dla mnie stał się fakt, iż Bawarczyk ma nieogarniętych znajomych. Chwilę z kimś podyskutował po czym ktoś zapukał do moich drzwi, następnie wchodząc.  
-Musisz coś jeść -usłyszałam głos...
-Jonas .! -rzuciłam się na przyjaciela -Co ty tu robisz.? 
-Ey... spokojnie. Spaghetti zaraz nie będzie -odstawił na szafkę obiad i przytulił mnie. 
Jak mi tego brakowało. Niby ledwo dwa dni, a ja stęskniłam się jakby to była wieczność. 
-Co ty tu robisz.? Sam jesteś.? A Daga i Kevin .? -pytałam odklejając się od niego 
-Nie... 
-Jesteś sam .? -spytałam 
-Nie... urwaliśmy się z treningu. Nikt nic nie wie i tak ma zostać. 
-Z kim..? O NIE.! Marco .? 
-Aga - złapał mnie za ręce, bo dobrze wiedział, że będę chciała odejść-  Wiem, że go kochasz. 
-On już nic dla mnie nie znaczy. Nie chcę go znać- spuściłam głowę. 
-Ale kochasz go .? 
Zdenerwowana uwolniłam się z jego uścisku.
-Może i jeszcze kocham, ale niedługo mi to przejdzie.! Nie chcę go widzieć, słyszeć ...Chcę zapomnieć. Nie wybaczę mu tego.! -starałam mówić to na tyle głośno, by ci na dole to usłyszeli.-Tymczasowo wystarczy jak między nim a Mario będzie okey-miałam zamiar wyjść, lecz złapał mnie za nadgarstek. 
-Jesteś pewna .? Chłopak zwiał dla ciebie z treningu, a ty nawet nie chcesz z nim porozmawiać.? 
-Gdyby nie przespał się z Ann nie musiałby tu teraz być -wyszłam. 
Zbiegłam na dół, a gdy zobaczyłam Marco poczułam nienawiść. Miałam ochotę mu przywalić w tę jego piękną twarzyczkę, ale wiedziałam, że nie warto. Ruszyłam w stronę wyjścia. Ubrałam buty i chwyciłam kurtkę. Czułam na sobie ich wzrok, włącznie Hofmann'a, który zszedł za mną. Nie patrząc na nich nacisnęłam klamkę.
-Aga.! -krzyknął za mną Reus
-Nie.! Spieprzyłeś wszystko i koniec. Nie chcę z tobą rozmawiać.!-wyszłam trzaskając drzwiami 
Lało jak cholera, a ja geniusz, sobie wyszłam na spacerek. Całe szczęście miałam w kieszeni telefon i portfel. Planowałam zawitać do jakieś restauracji, jednak żadnej w pobliży nie widziałam. Jedyne co dostrzegłam to kafejka internetowa. Zrezygnowałam i szłam przed siebie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i postanowiłam zadzwonić do Kevina. 
-Cześć Aguś, co tam .? -usłyszałam 
-Jakoś leci, a tam .? 
-Okey...pada u was.? 
-Haha, tak. Idę właśnie ulicą. 
-Dokąd .? Wszystko okey . ?
-Tak, po prostu w lodówce Mario nie ma zbyt dużo poza światełkiem. 
-Aaaa...a ponoć lubi gotować. 
-Ta...makaron na spaghetti. Jak tam z Dagą .? 
-Dobrze właśnie do niej jadę. 
-Odbierasz telefon podczas jazdy. Nie, nie, nie... zadzwonię jutro. Trzymaj się. 
-Haha..okey. Pa pa. 
Schowałam i'Phon ponownie do kieszeni. Przystanęłam na chwilę i myślałam co mam zrobić. Nie znałam nikogo, żadnego sklepu, czy klubu...pustka. Nagle poczułam jak ktoś od tyłu mnie przytula. Podskoczyłam z przerażenia....
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Sorry, sorry, sorry .!!! 
 Nudny, jak ostatnimi czasami na mnie przypadło, więc proszę o wybaczenie.. T.T
Mam plany i myślę, że z kolejnymi rozdziałami będzie już lepiej, ale na razie to ja Was przepraszam .

Najgorsze były te pierwsze dni Monachium... a potem Aga pozna kilka osób, do tego Borussia i gites ;) 
Mam nadzieję, że choć trochę Was nie zanudziłam... 
Jak myślicie .? 
W jakim celu pojawiła się postać Tanji .? :P
Agnieszka wybaczy Marco .? ^^

Mario i Toni coś kombinują .? O.o
Kto przytulił Agę .? ;)