Otworzyłam oczy z niechęcią. Jednak od razu uśmiechnęłam się gdy przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Po prostu lepszego dnia, nigdy nie przeżyłam. Na chwilę obecną, bo zapowiada się ciekawy pobyt w Dortmundzie.
Zeszłam z kanapy i poszłam do kuchni. Daga robiła już śniadanie. Spojrzałam na zegarek. Była 12.
-No witam, kogo my tu mamy? Co tak długo spałaś ?- zapytała przyjaciółka polewając płatki owsiane miodem
Takie śniadanie zaproponowała nam Anna, więc Dagmara postanowiła dziś wypróbować.
-Spać mi nie dałaś. Ciągle ręce miałaś na mojej głowie- powiedziałam siadając na stołek.
-Ta jasne... A swoją drogą od kogo ty w nocy SMSa dostałaś?
Popatrzyłam na nią marszcząc brwi. Po chwili mi się przypomniało i ... wyścig kto pierwszy dobiegnie do mojego telefonu. Niestety szybciej dobiegła ona. Przeczytała i zrobiła wielkie oczy, a później zaczęła się śmiać. Wyrwałam jej komórkę z rąk. Spojrzałam na ekran. ,,Nie chcę byście myślały, że o was nikt nie rozmyśla, więc piszę: kolorowych snów ;) PS.Kevin z Jonasem jak wczoraj tańczyli tą Macarenę to wyglądali jakby mieli kostki lodu w gaciach. :D Wasz Marco ;) ''
-Jejku ten to nie ma co w nocy robić-zaśmiałam się.
Nie odpisałam i poszłam zjeść z Dagmarą śniadanie.
-A może byś poszła tutaj na studia? -zapytała
-Nie... wolę iść do pracy.
-Aha. Ale ty maturę masz co nie? -upewniła się
-No mam.
-To może ci załatwię pracę ze mną.
-Ja się chyba nie nadaję.
-Nadajesz.
-Przemyślę to. Do kiedy masz wolne?
-Do środy. Możemy dzisiaj po śniadaniu iść do parku, poćwiczysz.
-Okey...
##############################
Trening BVB (oczami Kevina)-Jeszcze chwilę pograjcie i koniec -krzyknął do nas trener i opuścił boisko.
Jak to my mieliśmy w zwyczaju od razu usiedliśmy na murawę. Przysiadłem się do Lewego i Marco.
-O czym gadacie? -zapytałem
-Nie daje mi spokoju ta Agnieszka... tyle przeszła- zamyślił się Robert- Ja bym chyba nie dał rady psychicznie.
-Właśnie to w niej podziwiam. Nie poddaje się, mimo że kilka razy już prawie chciała- wyznałem.
-Kevin czy ty na nią lecisz? -zapytał mnie Marco
Bardzo polubiłem Agę. Jest miła, koleżeńska i zabawna. Jednak pytanie Marco mnie powaliło.
-Aż tak to widać? -zapytałem z trudem zachowując powagę
-Na serio ? -zapytał
Nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Oberwałem od Reus'a w prawe ramię.
-Nie złość się, spokojnie- zaśmiałem się i po chwili spoważniałem.- Marco, ale jeśli ją skrzywdzisz...
-Hahaha... ale dowaliłeś -zaśmiał się Lewandowski.
Marco zaśmiał się i albo mi się wydawało, albo się zarumienił... No ale to jego sprawy. Jednak jeżeli on, albo ktokolwiek inny, skrzywdzi Agnieszkę, nie przeżyje ani dnia dłużej. Przecież ona nie zasługuje na to jak potraktował ją los. Musimy jej to życie umilić.
-Chłopaki, wiecie co? Musimy udowodnić Agnieszce, no i Dadze, jakie życie potrafi być cudowne -zwróciłem się do Lewego, Marco i Jonasa, który się do nas przysiadł.
-Co masz na myśli ? -zapytał Hofmann
-Zobaczysz, ale nie bierzemy Matsa. Mówił mi dzisiaj w szatni, że rodzice do niego przyjechali, więc nie będziemy mu przeszkadzali w spotkaniu z ukochaną mamusią i ukochanym tatusiem.
-Dobra, jaki plan ? -zapytał Jonas
##############################
Dagmara
poinformowała mnie, że u niej w zakładzie pracy, poszukują kogoś na
miesiąc. Zawsze coś, więc zgodziłam się. Jednak nie mam poświadczenia i
przyjaciółka zaproponowała bym poszła z nią do parku potrenować robienie
zdjęć. Kocham fotografię, jednak nigdy nie angażowałam się w to
głębiej.
-Gotowa ? -zapytała Daga
-Gotowa - powiedziałam chowając mój i jej aparat do torby.Miałyśmy już zamiar wyjść. Daga właśnie chciała nacisnąć klamkę, a tym czasem ktoś zapukał do drzwi. Wymieniłyśmy spojrzenia.
-Nikogo nie ma w domu -krzyknęłam.
-Poetko, ty moja, jedyna. Proszę otwórz te drzwi a stanę się najszczęśliwszym człowiekiem na tej ziemi widząc twój szczery uśmiech na twarzy i te piękne oczy, przypominające morskie fale -usłyszałam Marco.
-Oh...Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!-krzyknęłam, a reszta znajomych się śmiała.
-Ale ja mam na imię Marco -próbował powiedzieć to poważnie, ale się zaśmiał.
Otworzyłyśmy w końcu te drzwi. Moim oczom ukazał się Reus, Lewandowski, Grosskreutz i Hofmann. Wszyscy byli uśmiechnięci, więc wyglądało to trochę podejrzanie.
-My się właśnie wybieramy do parku...-zaczęła Daga, ale Jonas jej przerwał.
-A my do was.
-Chcecie to możecie iść z nami- zaproponowała.
Zgodzili się. Hm... był tylko jeden problem. Miejsc jest 5 , a nas 6.
-To ja się przejdę na pieszo- zaproponowałam.
-A jakaś ochrona? -zasugerował Jonas
-Kevin...- wypowiedziałam jego imię szukając pomocy.
-Spokojnie, Jonas to spokojny chłopak. Nic ci nie grozi - odpowiedział mój ''brat''.
-A może tak na wypadek pójdę z wami ? -zaproponował Marco
Wszystkie oczy spoglądały na mnie.
-No dobra, ale ja, Marco, Jonas. Dziękuję do widzenia. Zobaczymy się w parku.
W końcu czarne BMW odjechało, a my mogliśmy spokojnie iść. Chłopacy oczywiście musieli założyć kaptur i okulary. Szłam pomiędzy nimi.
-Dlaczego nic nie mówicie? -zapytał Jonas
-No nie wiem...Możemy porozmawiać o... o waszym samopoczuciu- zaproponowałam.
-Rewelacyjnie- przyznał MR.
-Ujdzie...
-Ej, co jest? -walnęłam Hofmann'a w ramię.
-To wszystko wokoło, jest takie bezsensu. Przyuważ gdzie byś nie stała, zawsze jesteś w środku jednego wielkiego kółka, gdzie byś nie spojrzała widzisz niebo stykające się z ziemią. Gdy patrzysz na las i dostrzegasz, że właśnie tam jest koniec chmur, idziesz w to miejsce i okazuje się, że jednak nie. Wiesz do czego zmierzam?
Zaimponował mi tą wypowiedziom, kocham takie rozmyślenia.
-Może dlatego, że ziemia jest elipsom ? -zgasił go Marco
Zignorowałam to.
-Chodzi ci o to, że w życiu wszystko jest nieosiągalne, tak jak nieosiągalne jest zobaczenie końca nieba? -wolałam sie upewnić
Spojrzał na mnie radosnymi oczami i niepewnym usmiechem.
-Ty naprawdę zrozumiałaś -uśmiechnął się.
-No nie do końca... mam rozumieć, że jesteś przygnębiony iż nie osiągnąłeś celu i twoje życie zaczyna tracić sens?
Kolega kiwnął głową. Czułam na sobie wzrok Marco. Trochę mnie to drażniło, ale cóż...po to ma oczy.
-Hofmann jasna cholera!-krzyknęłam ponieważ akurat nikt nie przechodził obok- Chodź- pociągnęłam go za rękę i stanęłam z nim na środku alejki, która prowadziła do wejścia do parku.
-Masz zrobić pięć kroków, krzycząc jak bardzo kochasz życie.
Obydwaj towarzysze spojrzeli na mnie jakbym była UFO. Wzruszyłam ramionami.
-W porządku, każde z nas to zrobi. Ja zacznę- stanęłam na środku alejki. - Kocham swoje życie!!! - krzyczałam najgłośniej jak umiałam- Kocham ludzi, którym mam przy sobie!!! Kocham Dortmund!
Skończyłam i uśmiechnęłam się do chłopaków.
-Teraz wy.
Zaczęli się śmiać.
Usiadłam po turecku, tam gdzie stałam.
-Wstawaj, ty moja wariatko -podał mi rękę Marco.
-Nie- udawałam obrażona.
-Hm... kobiety ponoć lubią komplementy... a ty lubisz Szekspira... -zastanowił się chwilę po czym zacytował.-Ach, Julio! Jakżeś ty jeszcze piękna! Mamże...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Marco, to scena śmierci- z trudem powstrzymywałam śmiech.
Jednak gdy usłyszałam Jonasa jak się śmiał, też zaczęłam. Mieliśmy łzy w oczach, a Marco strzelił focha, jednak widać było, że powstrzymuje śmiech. Z Jonasem leżeliśmy dosłownie na alejce i śmialiśmy się. Po chwili ochłonęliśmy. Położyłam dłoń na ramieniu Reus'a.
-Marco! Kiepski z ciebie Romeo! Wyrzecz się cytowania Szekspira, w tej, że sytuacji. Lub jeśli tego nie możesz uczynić, przysiąż myśleć nad tym co mówisz. A ja przestanę siedzieć na środku alejki- przerobiłam Romeo i Julię.
-Hehe... bardzo zabawne- zaśmiał się Marco.
-Idziemy? Oni już pewnie na nas czekają- przypomniał Jonas.
-Ej! Masz krzyczeć- rozkazałam.
Spoglądnął na mnie i lekko się uśmiechnął. Pociągnęłam go za rękę i staliśmy na środku alejki. Wciąż trzymałam go za nadgarstek.
-Jak wtedy na plaży -wspomniał śmiejąc się. - Boisz się czegoś?
-Nie, teraz ja chcę ci pomóc- uśmiechnęłam się ciepło.
-Kocham Dortmund. Kocham wczorajszy i dzisiejszy dzień. Kocham wszystkich, którzy mnie otaczają!
-Dobrze. I co lepiej?
-Na pewno. Dziękuję.
-Nie ma za co.
Szliśmy dalej. Oczywiście nie odbyło się bez śmiania. W końcu dotarliśmy do parku. Był cudowny.
Zaczynał się wrzesień , tym samym nadchodziła jesień . Jedna z najbardziej kolorowych pór roku . Liście spadały wszędzie dosłownie, wyglądało to cudownie.Ptaki ćwierkały przeskakując z gałęzi na gałąź... i znów ta myśl, jakby to było mieć skrzydła
-Jesteście w końcu! - krzyknęła Dagmara siedząc na ławce
Nie wiem jak to się stało, że ich nie zauważyłam. Może przesadnie dałam się ponieść wyobraźni i nieco ubarwiłam to miejsce, pomijając to co jest wokoło.
-To co robimy te zdjęcia?
Z przyjaciółką robiłyśmy zdjęcia rośliną, ptakom i wszystkiemu co w około, poza chłopakami, z którymi przyjechaliśmy. Mówili, że mają dosyć zdjęć.
-Dziewczyny, może już starczy? -zapytał Kevin
-No właśnie. Nie jesteście tu same- dołączył się Lewy
-Już ponad pół godziny robicie te zdjęcia- upomniał mnie i Dagę Jonas.
-Dobra ja kończę- spojrzałam na Dagę.
No ile można robić te zdjęcia? Po chwili zaczęło brakować obiektów, które można było fotografować.
-Daga przestań! -podszedł do neij Kevin wziął od niej aparat i rzucił do chłopaków.
Po chwili zaczął ją rzucać liściami. No wystarczy zacząć... po chwili była woja na liście. Fotografowałam to zdarzenie, bo wyglądało na prawdę zabawnie. Nagle poczułam, że ktoś od tyłu obejmuje mnie w pasie. Obróciłam głowę w prawą stronę, by sprawdzić kto to. Nie przejęłam się faktem, kim on był, ale tym, że nasze twarze były tak blisko, bardzo blisko...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Wiem rozdział miał być w czwartek... ale wyjeżdżam i dodałam wcześniej by poinformować, że kolejny rozdział pojawi się dopiero za tydzień, lub troszkę później. No chyba, że będę miała internet ^^ Nie jestem pewna, czy będę miała też czas i warunki (mówię o osobach spoglądających w ekran laptopa). Jeśli będzie możliwość napisania rozdziału to ->Następny w sobotkę albo niedzielę. ;)
POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ za ponad 300 wyświetleń, miłe komentarze i nominacje. Jesteście kochane ;*
Komentujcie bo to motywuje ! ;)
Suuuper rozdział! <3
OdpowiedzUsuńWyczuwam małe buzi-buzi xd
Czekam na nn :3
Buuziaki :*
Suuupeer ! :D Jak zwykle genialnie ;D Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że za Agą stał Marco *.* Pozdrawiam i udanego wyjazdu :* - Karu :>
OdpowiedzUsuńSupeer, bedzie sie działo :)
OdpowiedzUsuńhttp://dortmunder-junge.blogspot.com/