piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 2

31 sierpnia 2013
Obudziłam się przez własną głupotę. Zapomniałam zasłonić rolety, więc światło padało prosto na moją twarz.
-Cóż, chcąc nie chcąc trzeba wstawać- powiedziałam do siebie.
Usiadłam wyciągając rękę w stronę mojej komórki. Spojrzałam na ekran i...opadłam z powrotem na łóżko. Było krótko po 7. Wiedziałam, że i tak nie zasnę więc poszłam do łazienki umyć zęby itp. To nie było problemem, bo kosmetyczkę miałam w torbie podręcznej, ale w walizce był chaos spowodowany moją leniwością ... no i już miałam plany na najbliższą godzinę, którą spędzę w pokoju. Układałam te ubrania i układałam. Sama się zdziwiłam, że ich tyle mam. Gdy skończyłam wybrałam coś na dzisiejszy dzień. Spojrzałam w lustro.
-Dasz radę. Wszystko się ułoży- mówiłam.
Po cichu, nie wiedząc czy Daga jeszcze śpi, zeszłam na dół. Zastałam przyjaciółkę śpiewającą coś pod nosem. Usiadłam obok niej.
-Dobrze, że już jesteś. Musimy iść na zakupy, bo w lodówce pustki. Jak nie chcesz mogę iść sama-poinformowała.
-Nie ma problemu, ja pójdę.
Z uśmiechem na twarzy wyszłam z domu i ... nie wiedziałam gdzie iść. Postanowiłam pójść w prawo. Szłam i szłam, a żadnego sklepu nie było. Rozglądnęłam się dookoła. Nic. Obok mnie przeszła jakaś młoda kobieta. Przewróciłam oczami i podbiegłam do niej.
-Przepraszam wie pani może jak dość do najbliższego sklepu ?
-Oczywiście. Na końcu drogi w lewo, tam powinna pani zobaczyć taki niebieski sklep.
Podziękowałam i chciałam już odejść od nieznajomej jednak ona wolała kontynuować rozmowę.
-Jest pani tu jednodniowo?
-Może mówmy sobie po imieniu. Agnieszka- wyciągnęłam rękę.
-Anna. Jesteś z Polski? -zapytała po polsku
-Tak- uśmiech pojawił mi się na twarzy. -Ty też?
-Tak. Wprowadziłam się tutaj z mężem.
Moje oczy były na pewno większe niż pięć złoty. To oczywiste. Ten uśmiech, te oczy... na dodatek polka mieszkająca tu z mężem.
-Ania Stachurska? -zapytałam cicho
Zaśmiała się i kiwnęła potakująco głową. Przytuliłam ją. Moim marzeniem było nie tylko spotkanie piłkarzy BVB, lecz także spotkanie jej.
-Jejku Ania. Codziennie obserwuję twojego bloga. Czasem oglądam twoje walki...
-Miło mi- zaśmiała się. - Rzadko kiedy ktoś mnie kojarzy w ten sposób.
-Wiesz...chętnie bym z tobą porozmawiała ale śpieszy mi się troszkę.
-Nie ma problemu. Wiesz, miło mi się z tobą rozmawiało. Jeśli chcesz mój numer...
-Tak! Tak , tak! -oczy ponownie mi sie zaszkliły ze szczęścia
Miałam okazję zakolegowania się z Anią. Zawsze o tym marzyłam. Większość ludzi... Większość fanek Roberta jej nienawidziło. Jednak ja widziałam w niej wzór do naśladowania. Zawsze uśmiechnięta, dbająca o siebie i ambitna.
Wręczyła mi swój numer telefonu zapisany na kawałku paragonu. Podziękowałam, przytuliłam ją i poszłam drogą wskazaną przez Annę - Prosto i w lewo. Faktycznie dostrzegłam niebieski sklep. Weszłam do środka.
Kolejna kolejka do Toi toi -zaśmiałam się w myślach.
Wzięłam to co potrzebne. Chleb, mleko, herbata, ser żółty, ser biały, ogórek,dwa pomidory, szynkę i śmietanę. Zapłaciłam i miałam zamiar wracać. Oczywiście nie mogłam wrócić do domu kiedy na Signal Iduna Park miałam tak blisko. Od samego domu na stadion były 3 kilometry, jednak teraz mi było bardziej po drodze. Przyuważyłam, ludzi ubranych w koszulki Borussi wchodzących na stadion. Oczywiście moja pierwsza myśl - Trzeba iść za nimi! No i tak też zrobiłam.
Po śledzeniu jakieś młodej nastolatki znalazłam się na trybunach. Niektórzy kibice byli przy samym boisku. No tak. Oni mogą a ja  nie? Oczywiście musiałam tam podejść. Piłkarze rozdawali wtedy autografy. Nie chciałam się pchać tam z tymi zakupami, więc zdecydowałam poczekać aż wszyscy pójdą. Usiadłam wygodnie na ziemi i czekałam. Zapatrzyłam się w jeden punkt i myślałam jakie szczęście mnie tu spotyka, jak wspaniałych ludzi poznaję i jestem tak blisko Borussi. Czego chcieć więcej? Rodziny? Ją zastąpią mi przyjaciele tacy jak Daga. Z zamyśleń wyrwało mnie uderzenie.
-Uwaga! -krzyknął ktoś
Odruchowo spojrzałam skąd dochodzi głos. Żałowałam, bo w prezencie dostałam piłkę. To znaczy...piłką prosto w twarz.
Usłyszałam śmiech dwóch mężczyzn. Podbiegli do mnie, a ja wstając dłońmi przetarłam twarz.
-Przepraszamy panią - skinęli głowami Lewy i Marco.
-Serio? Na prawdę tak staro wyglądam? -oburzyłam się
-Przepraszamy cię - znowu powiedzieli to razem.
Zaśmialiśmy się.Podniosłam piłkę i wręczyłam ją Robertowi.
-Dziękujemy i przepraszamy- powiedział.
-Ej! Dokąd to ?
-Trenować- rzucił Marco.
-A jakaś rekompensata za to, że walnęliście mnie piłką? - uśmiechnęłam się niewinnie
Wymienili ze sobą spojrzenia.
-Hug me! -krzyknęłam
Od razu się zaśmiali i przytulili. Jeju, mogłabym zostać tak na całe życie w ich objęciach. Marzenia. To co piękne szybko się kończy.
-My musimy spadać -odkleili się.
-Narazie ! -krzyknęłam gdy już odbiegali
Po tym wydarzeniu gdzieś miałam kolejkę do autografów Aubameyang'a i Suboticia. Postałam chwilę przyglądając się trenującym piłkarzom. Jednak musiałam już wracać. Spojrzałam na telefon. Zaklęłam w duchu. Było wpół do 12.Szybkim tempem wracałam do domu. Niekiedy nawet biegłam. W końcu doszłam. Stanęłam przed drzwiami. Pomyślałam sobie, że przyjaciółka na pewno na mnie nakrzyczy, więc postanowiłam wymyślić jakąś dobrą wymówkę. Zbytnio nie miałam zbyt dużo czasu, bo otworzyła drzwi.
-Dlaczego nie wchodzisz? -zapytała
-Trochę stania na świeżym powietrzu zawsze spoko.
Spojrzała na mnie podejrzliwie. Zrobiła miejsce w drzwiach i wzięła ode mnie reklamówkę.
-Ile ci wiszę? -zapytała w kuchni
-Oj daj spokój. I tak musimy się dogadać ile mam ci płacić za to, że tu jestem.
-A spróbuj tylko mówić cokolwiek o pieniądzach! To od razu się wynosisz!
Zaśmiałam się zajmując miejsce na krześle podczas gdy przyjaciółka rozpakowywała zakupy.
-Dlaczego tak długo ciebie nie było?
Skrycie miałam wielką nadzieję, że o to nie zapyta. Nie  miałam gotowej wymówki. No więc...co mi pozostało?Wymyślić coś, bym mogła iść na górę. Chciałam podejść do niej i zapytać czy ma coś na ból głowy...Jednak wyszło inaczej.
 Spadłam z krzesła. Przyjaciółka zaczęła się śmiać.
-Hahaha. Aga co ty? -podbiegła i pomogła mi wstać
-Y nie wiem. Chciałam wstać, zakręciło mi się w głowie i spadłam -skłamałam.
-Może to z głodu? Zjesz coś i będzie dobrze. To gdzie byłaś?
Podniosłam krzesło i gdy tylko się obróciła zrobiłam w jej stronę głupią minę.
-Zwiedzałam okolicę.
-Aha. Jakie wrażenia?
-Dobre, bardzo dobre.
                                                 ##############################
Zbliżała się 19, a ja leżałam w salonie z przyjaciółką. Nic nie mówiłyśmy, ani nic nie oglądałyśmy. Ja byłam pogrążona w myślach. Wczoraj spotkałam Kevina Grosskreutz'a, dzisiaj Anię, Lewego i Marco... Czy może być jeszcze lepiej? Nie ... chyba nie.
-O czym myślisz? -zapytała przyjaciółka
-O niczym- skłamałam.
Nie miałam zamiaru jej mówić o tych spotkaniach, bo ona by zaraz zaczęła o wszystko pytać, a ja dzisiaj nie chciałam udzielać wywiadu.
-Wiesz ja pójdę na kort- poinformowałam.
-Chcesz mogę iść z tobą.
-No dobra -szczerze to liczyłam na to, że nie pójdę sama.
Poszłyśmy na górę i przebrałyśmy się w czarne dresy. Wzięłam swoją piłkę i zeszłam na dół.
-Gotowa?
-Tak. Tylko nie wiem czy brać bluzę -zastanawiała się Daga.
-Nie bierz. Ja też nie biorę.
Zamknęłyśmy dom i poszłyśmy na boisko. O dziwo było pusto.Ani żywej duszy. Może też dlatego przestraszyłam się gdy dostałam SMSa.
-Gramy jeden na jeden co nie? -zapytała przyjaciółka
-Okey. Tylko zaczekaj.
Wyjęłam delikatnie mój telefon z kieszeni dresów i odczytałam SMSa ,,Siemka. Jak się masz? '' Kevin, Kevin, Kevin... Jakby nie mógł napisać 20 minut wcześniej kiedy siedziałam w domu i się nudziłam. ,,Siema, siema. Jest dobrze. Wczoraj wypłakałam się jeszcze Dadze i jest mi lżej. A teraz wybacz, ale jestem na korcie'' . Miałam zamiar schować telefon z powrotem, ale ''Klaus'' zdecydował się na jeszcze jednego SMSa. ,,Cieszę się, że u Ciebie dobrze. Strzelaj ładne bramki ;)''  Uśmiechnęłam się do telefonu i spojrzałam na przyjaciółkę. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie.
-To tylko kolega - wyprzedziłam jej pytanie.
-Tak... kolega.
-No tak!
-No przecież mówię, że tak.
-No, bo tak. Ledwo się znamy.
-Dobra już dobra. Możemy grać?
Grałyśmy z jakąś godzinę. Wygrywałam 18 do 16. Nie ma to jak podwórkowa gra... przeciętni ludzie strzelają więcej bramek niż zawodowcy.
-Ja już nie dam rady -usiadła przy bramce Daga.
-No to od jutra zaczynasz ze mną trenować. Ja codziennie biegam przez 40 minut, a później chodzę na kort. Dzisiaj sobie odpuściłam, ale jutro nie popuszczę.
-Aga...
-Co?
-Niee...
-Tak, tak.
Porozmawiałyśmy chwilę i wróciłyśmy do domu. Zanim się wykąpałam i ubrałam w piżamę była 22. Dagmara chciała oglądnąć jakiś film, ja jednak wkręciłam kit, że jestem zmęczona. Położyłam się na łóżku i zaczęłam SMSować do Kevina  :
-,,Wygrałam 18 do 16 ;) ''
-,,To super. Którą bramkę mi dedykowałaś?''
-,,19 ;*''
-,,Bardzo śmieszne...:(''
,,Dedykuje ci jutro bramkę ale pod warunkiem... ^^ ''
,,Aż się boję...''
,,To nic takiego. Moje małe marzenie ;)''
,,Nie za bardzo mogę cię zabrać na trening, jeśli o to ci chodzi.''
Po tym wiadomości uśmiech zszedł mi z twarzy. A ten znowu musiał czytać mi w myślach....
,,Nie smuć się. Może kiedy indziej. Ale mogę załatwić ci spotkanie z kim tylko zechcesz'' 
,,Dobrze. Z Tobą, Marco, Lewym, Matsem i Jonasem.''
,,Duże wymagania...;p Jutro rano się odezwę. Pa''
Nic nie odpisałam tylko położyłam się i rozmyślałam. Nie wiem nawet, o której zasnęłam.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
 No i jest drugi. Moim zdaniem strasznie nudny... Na trzeci mam już pomysł. (następny rozdział w niedzielę lub poniedziałek). Grunt by to wypaliło ;)
Dziękuję za nominację i za miłe komentarze. ;*
PS. W bohaterach pojawił się Jonas Hofmann




4 komentarze:

  1. Świetny rozdział ! :) Już nie mogę doczekać się kolejnego . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! :d Nic dodać nic ująć, zaciekawiło mnie. :p
    Czekam na więcej i pozdrawiam no i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kiedy będzie 3 rozdział? Mam nadzieję że już niedługo się pojawi, a tymczasem zapraszam do siebie ;)

    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam juz 15 rozdziałów ;)
      tu masz link do trzeciego :)
      http://zyciezemnatoniespacer.blogspot.com/2013/07/rozdzia-3.html
      A do Ciebie na pewno zajrzę ;D

      Usuń