Obudziłam się. W pokoju było jeszcze ciemno, więc miałam zamiar spać dalej. Opatuliłam się kołdrą, wtuliłam głowę w poduszkę i usiłowałam zasnąć. Sen jednak nie nadszedł. Przekręciłam się na drugi bok i nic. Przez chwilę szarpałam pościel usiłując znaleźć wygodą pozycję, ale nic. Zdenerwowana rzuciłam kołdrę na podłogę.
-Niech to szlak.! -szepnęłam wkurzona
Usiadłam po turecku i ręką sięgnęłam po mój telefon leżący na szafce nocnej. Odblokowałam go, by zobaczyć, która godzina. Dochodziła siódma. Zrezygnowana opadłam z powrotem na poduszkę. Położyłam rękę z i'Phon'em na mój brzuch i obracałam go w dłoni.
-I co ja z tobą zrobię Reus'ie.? -mówiłam do siebie po polsku
Oczywiście chodziło mi o obudowę. Daga pewnie mi nie spakowała tej drugiej. Zresztą co się dziwie.? Sama sobie jestem winna.
Niechętnie wstałam z łóżka wiedząc, że już nie zasnę. Pościeliłam moje legowisko i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania i pomaszerowałam do toalety. Gdy byłam już ogarnięta wróciłam do pokoju.Schowałam do kieszeni mój telefon. Nudziło mi się. Pomyślałam, że fajnie by było podziękować Mario za gościnność. Po cichu wyszłam z pokoju, zeszłam na dół i wkroczyłam do kuchni. Zajrzałam co ma w lodówce. Dużo to tam nie było, ale na jakieś śniadanie coś znalazłam. Wyjęłam cztery jajka i paprykę. Pokroiłam ją w kółka i w środek wbiłam jajka. Miałam nadzieję, że Mario będzie to smakowało. W czasie gdy jajka były na patelni wstawiłam wodę na herbatę i posmarowałam bułki masłem. Śniadanie szybko było gotowe. Wszystko ładnie nakryłam do stołu, więc mogłam spokojnie iść obudzić Mario.Weszłam schodami na górę i cicho zapukałam do jego drzwi.
-No .? -usłyszałam ledwo żywy głos
Nacisnęłam klamkę, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Jest ósma. Wstawaj bo śniadanie wystygnie.
-Śniadanie .? -zdziwił się
-Tak.
-Ta...żarty sobie ze mnie robisz.
-Nie, to nie- wyszłam zamykając drzwi.
Wróciłam z powrotem do kuchni. Zajadając się pysznym posiłkiem rozważałam dzisiejszą rozmowę z Bayern'em.Przewidywałam co mogą mówić, a co ja mogę odpowiedzieć.
Usłyszałam kroki. Po chwili do pomieszczenia wszedł piłkarz ubrany w klubowy dres.
-Serio zrobiłaś śniadanie -odezwał się Gotze.
Kiwnęłam głową.
-Masz stresa .? -spytał
-Trochę.
-Będzie dobrze.
-Może.
-Smacznego.
-Dzięki, ale już zjadłam.
Włożyłam do ust ostatni kawałek bułki i umyłam po sobie naczynia. Następnie zniknęłam na górze. Wzięłam z pokoju parę moich dokumentów oraz aparat i włożyłam je do mojej torby, która była głównie na aparat, ale parę ''papierków'' też się zmieściło.Wyjrzałam przez okno była straszna ulewa, a termometr przeczepiony do zewnętrznej strony szyby pokazywał 4,5 stopni. Moja decyzja była jednoznaczna. Wyjęłam z szafy moją czarną kurkę, po czym włożyłam na siebie. Zamykając za sobą drzwi zeszłam na dół. Bawarczyk czekał już przy drzwiach z torbą treningową Bayern'u w ręku.
-Celowo tak się ubrałaś .? -zapytał
-Tak. I celowo wzięłam tę torbę -obdarowałam go uśmiechem.
-Jak miło, że lubisz klub, w którym gram -odwzajemnił gest.
-Też jestem z tego powodu szczęśliwa. Jedziemy .?
Nie odpowiadając puścił mnie w drzwiach. Chwilę później byliśmy już w jego samochodzie w drodze na stadion.
-Masz pozamiatane u kibiców Monachium jak będziesz tak ubrana na meczach, zwłaszcza z Borussią -ostrzegł.
-Tak jak ty .? -wypaliłam
Czasem powiemy coś nieumyślnie niezdawając sobie sprawy z tego jak to zabrzmiało. Osobiście nie lubię takich sytuacji, a często mi się zdarzają. . .
-Tak, tak jak ja -odpowiedział. -Chociaż teraz nie jest tak źle jak na początku. Najgorzej było strzelić pierwszą bramkę.
-Wiadomo.
-Strzeliłem już w sparingach, ale gdy trafiłem w lidze... przeciw Gyor i to2 bramki... niby kamień spadł mi z serca, bo to takie przełamanie było, ale z drugiej strony poczułem, że to trochę no fair.
-Ale ja całe szczęście chcę pracować tu, by pracować później tam. Nie odwrotnie -zauważyłam.
Nie zabrał głosu tylko wymusił uśmiech. Poza denną, niemiecką muzyką w radiu słychać było tylko stukot kropli deszczu o szyby. Spojrzałam w moją prawą stronę i przez ''rzekę'', która płynęła po okienku dostrzegłam Arenę, Alianz Arenę. Westchnęłam głęboko zastanawiając się co ja głupia zrobiłam. Co mi odbiło, by w ogóle to przyjechać. Byliśmy coraz bliżej tej budowli i bliżej i jeszcze bliżej...
-To wysiadamy -oznajmił Mario gdy zaparkował i zgasił samochód.
-Wysiadamy -powtórzyłam cicho czując jak serce bije mi szybciej, a robaczki w brzuchu wariują.
Gdy opuściliśmy auto, Gotze spojrzał na stadion i na mnie, po czym znów na stadion. Znaczyło to, że mam iść za nim. Zrobiłam kilka kroków i straciłam równowagę lądując na ziemi. Kolega wybuchł śmiechem.
-Wy na meczach potraficie przewrócić się przez wiatr, a ja nie mogę .? -parsknęłam wstając, a ten nadal się ze mnie nabijał -Nie za dobry masz dziś humor .?
-Wyjątkowo dobry -wyszczerzył zęby.
-Zawsze mogę ci go zepsuć.
(minki, by łatwiej było można sobie to wyobrazić :D)
-Grozisz mi .? O.o
-Tak. ^^
-Wiesz, że mnie i tak nie dogonisz.? Za szybki jestem. :D
-Śpimy w jednym domu ;)
-Dobra... na serio muszę znaleźć klucz do twojego pokoju. Dziś pół nocy nie przespałem, bo myślałem nad tym kiedy wejdziesz z łomem.O.o
-Ha-ha-ha. Bardzo śmieszne. :P
-Też tak uważam.:D
-Chodź, bo się spóźnimy -.-'' - upomniałam go.
-Nie udawaj takiej punktualnej.
-Nie muszę udawać.
-O Mariooo.! -obok nas przejechała boska Audi z otwartą szybą, zza której wystawała głowa Toniego Kroos'a
-Toni .! -krzyknął klubowy kolega
-No cześć. To jest ta dziewczyna, o której mówiłeś .? -spytał
Śmieszył mnie trochę widok moknącego przez otwarte okienko piłkarza, ale udało mi się powstrzymać śmiech.
-Tak, to ona. Dziś ma rozmowę- odpowiedział.
-Świetnie. Tylko mam jedno pytanie -spojrzał na mnie - Dlaczego nie jesteś ubrana w żakiet.? Wypadałoby go założyć na rozmowę o pracę...
-Dzięki. Może kiedyś skorzystam -wymusiłam uśmiech.-Idziemy.? Naprawdę nie chcę zrobić złego, pierwszego wrażenia.
Mario przewrócił oczami, na co Toni wybuchł śmiechem. Mając wszystkiego dosyć westchnęłam i pociągnęłam niskiego piłkarza za rękę. Twardo stawiałam stopy idąc w stronę stadionu. Gotze śmiejąc się pod nosem stawiał mały opór, ale ja nie dawałam za wygraną. Musiało to dziwnie wyglądać.
-Jestem ciekaw jak wejdziesz na stadion.
-Mario do cholery, możesz przestać.?! -nerwy mi puściły, wkurzał mnie na maxa
-Złość piękności szkodzi...
-Cholera jasna, człowieku, możesz przestać.? Zależy mi na tej pracy i nie mam zamiaru się z tobą użerać, rozumiesz.?!
-To idź sama.
Puściłam jego dłoń. I jak zbulwersowane dziecko tupnęłam nogą w ziemię.
-A żebyś wiedział .!
Rozejrzałam się dookoła. Dojrzałam Dante, Philipa Lahma i Thiago Alcantara. Z Bayern'u właśnie Alcantarę lubiłam, gdyż wydawał się dość miłym człowiekiem. Bez chwili namysłu podbiegłam do niego.
-Cześć, mógłbyś zaprowadzić mnie do pokoju dyrektora klubu .?
-Y... tak, tylko...ale kim jesteś .? -wydawał się zakłopotany
-Ja mam być nową fotograf tutejszego klubu, a kolega Mario -spojrzałam na kumpla- nie chce mnie tam zaprowadzić -wytłumaczyłam.
-Aaa... tak. Trener mówił, że mamy cię tolerować, mimo Borussii -poprawił kaptur od skórzanej kurtki. -Chodźmy.
Wzruszyłam ramionami patrząc na Alianz Arenę i szłam obok piłkarza.
-Dlaczego nie ubrałaś się w żakiet .?
-Słucham .? -jego słowa trochę mnie zdziwiły
-To dość poważny interes, a pierwsze wrażenie najważniejsze.
Ajć...ta...Przecież Toni też tak powiedział. No cóż... mieli rację. Odruchowo przystanęłam i spojrzałam w kierunku Mercedesa. Chwilę trwało moje zawahanie, lecz w końcu stwierdziłam, że nie opłaca się jechać do domu, tylko po to by zmienić ubrania.
-Oj tam... -szepnęłam, na co Thiago się zaśmiał.
Tupiąc nogami po małych kałużach w końcu weszliśmy na stadion. Wzdłuż długiego korytarza, na którym gdzieniegdzie widniały loga Bayern'u panowały pustki.
-Schodami na górę i po lewej stronie drugie drzwi -pokierował mnie ''przewodnik''.
Kierując się w stronę schodów podziękowałam nowemu koledze. Weszłam po schodach i nie za bardzo wiedziałam co mam robić. Po prawej stronie były trzy pary drzwi, zaś po lewej tylko jedna. Moja mina w tamtym momencie pewnie była dość dziwna. Usiadłam na schodku i myślałam co począć dalej. Nie chciałam zawracać chłopakom głowy, ale w końcu musiałam gdzieś pójść.
-Wiedziałem, że nie trafisz. Drzwi z rana tutaj są zawsze zamknięte. Thiago jeszcze nie przywykł - zaśmiał się Gotze, którego kroków wcześniej nie słyszałam.
-Jestem tu pierwszy raz, mam prawo nie wiedzieć- powiedziałam obojętnie.
-Taa... spójrz, magia -nacisnął klamkę jedynych drzwi po lewej.
Wychyliłam się i ujrzałam mały korytarz, stamtąd szło się jeszcze do dwóch innych. Westchnęłam... Że ten idiota musi we wszystkim być lepszy...
-Thanks -parsknęłam przechodząc obok niego.
-Drzwi nie zamykaj- rozkazał po czym poszedł.
Weszłam do korytarzyka a stamtąd prosto do drugich drzwi. Zapukałam niepewnie. Usłyszałam męski, zachrypnięty głos mówiący proszę. Trzęsącymi dłońmi otworzyłam i weszłam do środka. Ujrzałam mały pokoik z jednym biurkiem na środku, dwoma krzesłami oraz szafką, która była zamykana na klucz. Łysy mężczyzna wyglądający na około czterdzieści lat ściągnął okulary i spojrzał na mnie podejrzanie.
-Ja w sprawie pracy -wyprzedziłam wszelkie pytania.
-Aaa...pani jest koleżanką Mario Gotze .?
-Dokładnie.
-Niech pani siądzie -wskazał na krzesło naprzeciw jego biurka.
Zrobiłam jak kazał i wyciągnęłam z torby papiery, kilka zdjęć zrobionych przeze mnie oraz aparat.
-Zdjęć nie potrzebuję... Mario dostarczył mi kilka fotografii pani autorstwa.
-No tak -podałam mu kilka kartek.
-Dobrze... Więc z tego co wiem nie ma pani dość dużego doświadczenia -zaczął .
-Fakt. Dopiero niedawno wzięłam się do pracy jako fotograf z papierkiem. Wcześniej w wieku 15 lat przez około dwa lata prowadziłam fotobloga. Skończyłam studia podczas, których miałam wiele problemów osobistych. Wyjazd do Niemiec pomógł mi i to bardzo.
-Yhym...dobrze. Mogłaby pani wejść w swojego bloga. ? -podsunął mi laptopa
Wpisałam link do mojej strony i pełna obaw odwróciłam komputer z powrotem do dyrektora. Zamyślił się przeglądając moje zdjęcia. Wyglądało na to, że czyta także komentarze, których wiele nie było...
-Niech pani przyjdzie jutro na 7:30- powiedział zamykając urządzenie.
-Tutaj .? -upewniałam się
-Nie, nie. Na murawę- założył okulary oddając mi moje kartki.
-Dobrze, będę punktualnie.
-Liczę na panią. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia -zasunęłam za sobą krzesło i opuściłam pomieszczenie.
Za drzwiami odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, że mam szansę, ale z drugiej strony ...heloł to Bayern .! Trochę się pogubiłam...
##############################
24 września 2013r. (oczami Kevina) Wraz z moją dziewczyną i Jonasem zawitałem w domu Marco. Chcieliśmy wyjaśnić kilka spraw.
Zapukaliśmy do drzwi.
-Otwarte -usłyszeliśmy załamany głos Reus'a.
Nie czekając na nic weszliśmy do środka zamykając za sobą drzwi.
-A to wy -podszedł do nas. -Już wiecie .?
Był blady, niewyspany i wyglądał jak nieszczęście.
-Ale co wiemy .? -spytałem
Jonas dyskretnie pokiwał przecząco głową, lecz i tak wszyscy to widzieli.
-O co chodzi.? -spytała Daga
-Wstydzę się tego mówić...
-Marco .! -powiedziałem równo z Malicką
Kumpel błagalnym spojrzeniem popatrzył na Hofmann'a. Zastanawiałem się dlaczego młodszy kolega wie coś, o czym nie wie nikt poza klubową gwiazdą.
-Musisz to powiedzieć, będzie ci lżej -poklepał go po ramieniu.
-Byłem sam... Wkurzony na Agę, na Mario... Piłem alkohol. Przyszła wtedy Ann... Chciała pogadać, ale ja wykorzystałem okazję i ... zdradziłem Agnieszkę -wyznał.
Moja dziewczyna spoliczkowała kumpla. Sam miałem ochotę to zrobić.
-Ty tego chciałeś .?! -nie mogłem uwierzyć
-Tak...Ann wiedziała, że będę żałować, ale ja jej nie słuchałem. Źle mi z tym, ale nic nie poradzę. Po fakcie.
-Marco... szkoda słów. Szczerze to mam ochotę w tym momencie cię zabić -wyznałem szczerze.
-Wiesz, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała -powiedziała Dagmara.
-Ej, poczekajcie... Pomyślcie, wykażcie zrozumienie -bronił go młody pomocnik BVB.
-Dla niego go nie ma.
Wychodząc z moją towarzyszką usłyszałem tylko słowa Jonasa ,,Mam plan''. Ciekawiło mnie jaki, ale przecież nie mogłem wrócić. Tym bardziej, że w środku rozpadałem się na kawałki. ,,Ochronię cię, wszystko będzie dobrze'' -tak mówiłem Adze, ale zawaliłem... Ona pewnie wiedziała o tym skoro tak oschle mówiła o Marco...
##############################
24 września 2013r. (oczami Agnieszki)Czyli byłam wolna. Mario trening kończył dopiero za półtora godziny, a ja nie miałam kluczy. Opuściłam budynek i zapinając kurtkę po szyję wyszłam na zewnątrz. Nie padało tak bardzo, jedynie kropiło. Nie wiał wiatr, a przechodniów było bardzo mało. Ruszyłam przed siebie i rozejrzałam w koło. Nie znałam miasta i nie byłam pewna, czy chcę je poznać. Ujrzałam niedaleko restaurację Erdbeere postanowiłam tam zaczekać na kolegę, gdyż nie miałam zamiaru przebywać na tym obiekcie. Zresztą i tak z czasem będę miała tego nad miarę. Pewnym krokiem ruszyłam do knajpy. Zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych. Tam mała dziewczynka wyglądająca na około pięć lat złapała mnie za rękę.
-Mogłaby pani przeprowadzić mnie przez ulicę .? -spytała przestraszona
-Oczywiście - uśmiechnęłam się. -A rodzice nie mówili, że nie powinnaś rozmawiać z nieznajomymi.?
-Mówili, ale pani wygląda na bardzo miłą panią.
Zaśmiałam się.
-Dobrze. Dokąd idziesz.?
Spojrzałam w lewo i w prawo, po czym z dziewczynką przeszłam na drugą stronę jezdni.
-Tu -wskazała ręką na restaurację, do której właśnie szłam.
-Świetnie, też tam idę -odparłam.
-Fajnie, pójdziemy razem. A jak pani ma na imię .?
Hm... urocza była ta mała, niewinna blondyneczka o niebieskich jak niebo oczach. Rozmowa także zapowiadała się dobrze.
-Agnieszka -odpowiedziałam wchodząc do Erdbeere.
-A ja Camilla. Tam siedzi moja mama -wskazała palcem na drugi stolik od wejścia.
Siedziała przy nim młoda kobieta. Jej kasztanowe włosy związane były w kitkę. Jej córka natychmiast pociągnęła mnie do niej za rękę.
-Mamo to jest pani Agnieszka.
Kobieta spojrzała na mnie niepewnie. Za to ja uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy dostrzegłam szalik Borussii Dortmund na jej szyi.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Wow... dodałam...nie wiem jakim cudem się wyrobiłam, lecz...dałam radę;D
No... mogłabym pisać dłuższy rozdział by coś się wydarzyło w końcu, a nie same nudy, nudy, nuuuuuudy...ale nie chciałam tak długo pisać, bo już późno,a jak wyjdę z rytmu to będzie kicha... ;P
Oglądaliście dziś mecz BVB-Bayern... Zabolało... ale Mario tego nie chciał... Łzy poleciały mimowolnie ...
A co do bloga :
Jak myślicie Aga będzie pracować jako fotograf .?
Co Jonas wymyślił .?
Kobieta z restauracji jest kimś znanym.?
Czekam na Wasze przypuszczenie i pozdrawiam ;)) <3
Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, czekam na następny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
Mmm ♥
OdpowiedzUsuńWedług mnie zycie w Monachium nie należy do najłatwiejejszych jak jesteś kibicem BVB a ty to fajnie opisałaś.
Blog jest mega <3
Nic dodać nic ująć.
Czekam z niecierpliwością na next i przesyłam pozdrowienia^^