~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Nie mogę zajrzeć chociaż na chwilę .? -nie odpuszczała
-Śpi, więc...
-No dobra. To narazie -opuściła nas.
Byłem zszokowany. Przyszła wczoraj do mnie, dziś do szpitala .? Ona myśli, że ot tak zaprzyjaźni się z Agą .?
Wszyscy wymieniliśmy ze sobą pytające spojrzenia.
-Z serii: takie tam przyjście do szpitala o pierwszej w nocy -wybuchł śmiechem Jonas.
-Ona była wczoraj u mnie i pytała, czy Agnieszka jest w szpitalu -wyznałem.
-I nic nie powiedziałeś .? -zaczęła Daga z pretensjami
-Uu... to może ja sobie pójdę po picie -opuścił nas mój kumpel z drużyny.
Wiedziałem, że czeka mnie dość poważna rozmowa z moją dziewczyną...
-Ona tylko przyszła i zapytała o Agę. Stwierdziła, że jestem pijany, a ja zamknąłem jej drzwi przed nosem - powiedziałem zgodnie z prawdą.
-To dlaczego nic nie powiedziałeś .?
-Zapomniałem. Wybacz.
-Jak zapomniałeś, że Nicole u ciebie była.?!
-Jejku, wypiłem trochę.
-Nic się między wami nie działo .?!
-Nie.
-Na pewno.?!
-Daga, spokojnie i nie krzycz, bo ludzie patrzą.
-Olej ludzi i odpowiadaj.
-Nic się nie działo. Przysięgam... Ty moja zazdrośnico -pocałowałem ją.
##############################
22 września 2013r. godz.14:00 (oczami Agnieszki) Dziś wychodzę ze szpitala. Godzinę temu rozmawiałam z Mario przez telefon. Niestety nie dogadał się z Marco. Ten nawet nie chciał z nim rozmawiać. Smutne. Może chociaż ja z nim porozmawiam. Wątpię, ale może... Warto spróbować. Jak mi to Ania powiedziała : Każdy, nawet mały krok do przodu w działaniu przybliża do celu! Jeśli nic nie robisz, cofasz się. Ta kobieta wie jak zmotywować do działania. Zazdroszczę jej podejścia do życia. Wielu mogłoby wziąć z niej przykład. Jak Robert. Też jest zawsze uśmiechnięty i wyluzowany. Szkoda, że Marco nie jest w stanie się tego od nich nauczyć... Przykro mi z tego powodu, naprawdę, ale tak miało być i tyle.
-No to welcome in home -zaśmiała się Daga otwierając drzwi do domu.
Moim oczom ukazał się salon i kuchnia przystrojona w żółte i czarne balony. Muszę przyznać, że świetnie to przystroili. W salonie stali : Roman z Lisą, Nuri z Tugbą i Omerem, Ilkay z Silą , Jonas, Robert z Anią, Kevin, Mats, Cathy i kilka ludzi, których nie znałam. Wszyscy byli ubrani w stroje Borussii. W te brzmiała piosenka. W wykonaniu moich przyjaciół i szóstki nieznanych mi osób brzmiała nieco inaczej. Rozbawiło mnie to trochę. Na co oni nie wpadną .?
-Aga null nine, Agnieszka Aga null nine, Aga null nine, Agnieszka Aga null nine. [...]My śpiewamy: Aga na zawsze, na zawsze z nami, na zawsze żółta, na zawsze czarna, na zawsze z nami, na zawsze żółta, na zawsze czarna, zawsze jej farby to czarny i żółty, czarny i żółty... [...]
Gdy muzyka skończyła lecieć rzuciłam się przyjaciółce na szyję.
-Jesteś wilka -podziękowałam.
-To nie był mój pomysł -spojrzała w kierunku Jonasa.
-Oj tam -uśmiechnął się nieśmiało. - Udział brał też Kevin i Marco... i ta szóstka kibiców -przybił im piątki.
Przytuliłam go, następnie Kevina i podeszłam do kibiców BVB.
-Dziękuję, że przyszliście -obdarowałam ich uśmiechem.
-A można po polsku. ? -wybuchła śmiechem nastoletnia brunetka
-Polacy.! -ucieszyłam się
-My nie -odezwał się inny brunet.
Nie rozumiałam nic. To Polacy, czy Niemcy...
-Mieszanka wybuchowa -zaśmiała się Ania. -I Polacy i Niemcy -powiedziała w moim ojczystym języku.
Usiedliśmy w pokoju i zajadając ciasto mówiliśmy o wszystkim, jak i o niczym...
##############################
22 września 2013r. godz.19:00 (oczami Agnieszki) Posprzątałam wraz z Jonasem, Kevinem i Dagą po imprezie. Następnie usiedliśmy na kanapie. Daga między mną a Kevinem, a Jonas obok klubowego kolegi.
-Jeszcze raz wam baaardzo dziękuję .
Mówiłam uśmiechnięta, ale w środku rozpadałam się na kawałki. Marco nie przyszedł. Nawet się nie odezwał.Zranił mnie tym bardzo. Raz gdy się obudziłam był przy mnie, drugi raz już go nie było. Wczoraj widziałam go tylko w telewizji... i tyle. To żałosne.
-Aga, widzę -przyjaciółka oparła głowę na moim ramieniu.
Tak, znała mnie lepiej niż ja samą siebie. Często przewidywała moje postępowanie, zanim ja sama podjęłam decyzję. Czasami mnie to denerwowało, ale przecież... przecież przyjaciel wie wszystko. Nigdy nie boję się jej zaufać i wiem, że bez względu na wszystko mogę na nią liczyć.
-Może pójdziemy .? -zaproponował Grosskreutz spoglądając na Hofmann'a
-Nie, no co wy .? Ja nie mam przed wami tajemnic -wyznałam.
Po minach chłopaków domyśliłam się, że jednak nadal nie wiedzą, czy mają wyjść, czy zostać.
-Marco... -po tym jednym wyrazie wszyscy, wszystko zrozumieli.
-Aga, nie przejmuj się . On ciebie kocha -zapewnił Kevin .
-No... nie jestem tego taka pe... -Jo nie dał mi dokończyć.
-Wiesz... gdyby cię nie kochał to na pewno by nie pchał się w związek z tobą.
-Ehg... ale gdyby mnie kochał to by wybaczył.
-Wybaczy -Daga mnie przytuliła.
-Proszę nie pocieszajcie mnie. Wtedy jest jeszcze gorzej... Wybaczcie, ale pójdę na górę. Dzięki za wszystko - obdarowałam ich sztucznym uśmiechem i ruszyłam w stronę schodów.
-Aga -próbował mnie przywołać brat .
-Nie... Ona chce być teraz sama. Dajmy jej chwilę -moja przyjaciółka jak zawsze wyrozumiała.
Weszłam po schodach, a stamtąd już tylko do mojego room. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie, nie przez niego, bo nigdy nie będę płakać przez jakiegoś debila.! Szkoda łez na jakiś dupkó*, którzy myślą, że mogą wszystko. Zniżać się do tego poziomu .? Dać im satysfakcje z tego, że dali radę zranić.? O nie, nie, nie... To nie w moim stylu.Nie.! Nie .! I jeszcze raz nie.!
Płakałam ponieważ wszystko zawaliłam. Ćpanie.?! Ciul z tym... Ale chodzi mi o Mario.Gdybym się z nim zakolegowała nic nie wyszło by na jaw teraz. I te popełniane błędy .! Dlaczego.?! No dlaczego ja muszę być taka głupia.?! Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Po krótkiej jednak chwili się opamiętałam. Otarłam łzy i wzięłam głęboki oddech. Wstałam z łóżka. Odruchowo spojrzałam w lustro.
-Ogarnij się dziewczyno. Nie warto - powiedziałam do siebie.
Chciało mi się pić. Pomyślałam, że wyjdę nie zauważona po coś do picia. Po cichutku otworzyłam drzwi. Usłyszałam rozmowę, więc nawet nie wychodziłam.
-Dobra, to idziemy -zarządziła moja przyjaciółka.
Zamknęłam drzwi.
Czyli wychodzą- myślałam.- Będę sama w domu.
Uciszyłam się. Lubiłam być sama. Zwłaszcza gdy miałam takie mieszane uczucia.
Wyjęłam z szafy ubrania. Na sobie miałam pierwsze, lepsze ubrania, które Daga przywiozła mi do szpitala, więc dobrze by było się ogarnąć. Przebrałam się, a następnie poszłam do toalety, by oblać twarz wodą. Gdy już to zrobiłam wyszłam z pokoju. Naciągając rękawy swetra otarłam wilgotne jeszcze od wody policzki. Zeszłam po schodach i nie rozglądając się poszłam do kuchni. Otworzyłam szafkę i wyjęłam szklankę. A gdy miałam zamiar odwrócić po wodę leżącą na blacie mało nie dostałam zawału. O wysepkę oparty był nie kto inny, jak mój przyjaciel. Podskoczyłam z przerażenia.
-Chcesz żebym zawału dostała.?! -wkurzyłam się -Nie mam nastroju do żartów -postawiłam szklankę na blat i poszłam do salonu rzucając się na kanapę.
-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć -zaczął się tłumaczyć.
-No okey... Tylko wiesz, że nie mam zbyt dobrego humoru. Poza tym słyszałam jak Daga mówiła : To idziemy. Myślałam...
-Tak, oni poszli na zakupy, bo Dagmara nie ma co na kolację zrobić. To znaczy... nie chcieli cię zostawić, ale obiecałem, że się tobą zaopiekuję.
-O.o dzięki... ?
-Hahaha... oj Aga, nie o to chodzi. Po prostu martwimy się o ciebie, byś przypadkiem nie...tego, jejku...
-Nie pocięła .? Wyskoczyła przez okno.? Zabiła.? -chciałam wymieniać dalej, ale mi przerwał
-Właśnie tak.
-Świetnie, a jak będę w Monachium to znajdźcie mi nianię.
-Ann-Kathrin na pewno się zgodzi.
-Dobra... wolę popełnić samobójstwo.
-Więc muszę też jechać do Monachium.? Jejku , a ja tak bardzo chciałem tu grać i się stąd nie ruszać.
-A tylko spróbuj mi uciekać z Borussii.! Nie przeżyjesz -pogroziłam mu.
-No ale, ale... Mario będzie twoją nianią .? O.o -spytał podejrzliwie
-A co, ty chciałeś.? -spytałam ze śmiechem
-Jonas niania, lepiej brzmi - zamyślił się poważnie, po czym wybuch,ł podobnie jak ja, śmiechem.
Ten to miał poczucie humoru. Potrafił pocieszyć jak nikt inny. Jednak myśl o Marco nie dawała mi spokoju. Wciąż czułam, że muszę coś z tym zrobić. Ale za cholerę nie wiedziałam co.
-Myślisz o Marco .? -Jonas usiadł na fotelu, a ja nadal bezcelowo spoglądałam w sufit
-No tak... Ja nie wiem co mam robić. Nie chcę go stracić.
-Może warto z nim porozmawiać .?
-Z Mario nie chciał mówić. Boshesz.! Że też musieli pokłócić się przeze mnie.! Przyjeżdża sobie jakaś zdałniona, porąbana, nienormalna, głupia... -przerwał mi.
-Wystarczy...
-Idiotka z Polski i niszczy wszystkim życie.
-Aga, serio.? Teraz chcesz o tym myśleć.? Jutro lecisz do Monachium. Ratuj twój związek z Marco zanim będzie za późno.
Hm... chyba miał rację. W tamtym momencie najlepiej było nie myśleć o niczym innym jak o Reus'ie. Powinnam z nim porozmawiać, a przynajmniej spróbować. Mam nadzieję, że mi wybaczy. To znaczy nam, mi i Mario.
-Dzięki Jonas, jesteś najlepszy -wstałam i on w mgnieniu oka także wstał jakby przewidział co zamierzam.
-Big hug.! -ucieszył się przytulając mnie
-Hehe... tak. To ja zmykam do Marco- ruszyłam do korytarza, chwyciłam kurtkę i nacisnęłam klamkę.
-Podwiozę cię -rzucił.
-Nie trzeba -wyszłam z domu pełna pozytywnej energii.
Powoli na dworze robiło się szaro, a lampy na ulicach zaczęły świecić. Lekki wiatr uderzał w moje zimne policzki. Schowałam dłonie do kieszeni kurtki i szłam przed siebie. Nie myślałam o niczym innym, jak o Marco. Wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Mecze, wyjazd, szpital, Mario...liczył się tylko Reus. Chciałam myśleć tylko o nim, ale ta jedna myśl nie dawała mi spokoju. Dlaczego człowiek musi popełniać tak wiele, zbędnych błędów. Sumienie mówi - nie rób tego, jednak my jesteśmy mądrzejsi i robimy na przekór nie myśląc o przyszłości. Nie myśląc o jakichkolwiek skutkach naszego postępowania. Dopiero gdy wszystko zacznie się walić dopatrujemy złych stron przeszłości. Chcieliśmy ją ukryć, zapomnieć o niej. Ale to porąbane życie lubi zemstę. . .
Stanęłam przed drzwiami do domu Marco. Nie wiedziałam do końca, czy mam wejść z uśmiechem na ustach, smutkiem, czy niepewnością. Nawet nie wiedziałam co czułam. . . Wiedziałam tylko jedno - Muszę o nas walczyć, bo prawdziwa miłość zwycięży wszystko.
Niepewnie zapukałam do drzwi. Wysiliłam się na lekki uśmiech.
-Moment -usłyszałam krzyk piłkarza.
Czułam jak w brzuchu mi wierci, stres nie dawał za wygraną.
W końcu nieogarnięty Marco otworzył mi drzwi.
-Aga .? Co ty tu .? Jak .? Skąd.? Monachium , ale .. szpital. A ty tu.? -nie mógł złożyć normalnego zdania
Wydawał się trochę zakłopotany...
-Tak, przyszłam pogadać -wyznałam.
-Kto to .?! -usłyszałam ...
##############################
22 września 2013r. godz.20:00 (oczami Kevina) Po zrobionych z moją dziewczyną zakupach, w końcu mogliśmy pojechać do domu. Weszliśmy do środka, gdzie zastaliśmy Jonasa, samego Jonasa.
-Aga jeszcze nie schodziła .? -zapytała Daga
-Nie. Chyba zasnęła- odpowiedział.
-Pójdę do niej, sprawdzę czy wszystko okey -zaproponowałem i skierowałem się ku schodom.
-Nie.! -Hofmann szybko zaprotestował
Wymieniłem spojrzenia z Malicką po czym nasz wzrok ponownie skierowany został na pomocnika BVB.
-No dobra... zeszła na dół, wzięła szklankę wody i powiedziała, że potrzebuje zostać sama. Obiecała mi, że nic sobie nie zrobi, więc... chyba okey.
-Może lepiej do niej zajrzę -uparła się Daga.
-Lepiej zróbmy jej kolację -zaproponował.
##############################
22 września 2013r. godz.20:00 (oczami Agnieszki) -Kto to .?! -usłyszałam damski głos
Spojrzałam zdezorientowana na Marco. W jego oczach dojrzałam strach. Chciałam szybko wejść do środka, ale oparł rękę o futrynę tym samym mi to uniemożliwiając.
-Nikt taki -odkrzyknął.
Poczułam jak narasta we mnie nienawiść.
-Nikt taki.?! Nikt taki .! Nic nie znaczę .? Rozkochałeś mnie w sobie i już. Kolejna omotana kobieta.?
-Aga... to nie tak.
-Co się stało .? -zza jego pleców wyłoniła się owinięta w koc dobrze znana mi z gazet dziewczyna
-Ty podły chamie.! Jesteś su*insyn*m .! Myliłam się co do ciebie - spoliczkowałam go i wybiegłam z terenu jego podwórka.
-Agnieszka.! -krzyczał, lecz ja nawet nie raczyłam się obrócić, nie zasłużył nawet na to
Przebiegłam całą ulicę. Do domu miałam już tylko jakieś 0,5 km. Poczułam wibracje telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i ... załamałam się. Telefon miałam od Marco i obudowa...obudowa z podobizną jego koszulki meczowej. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie pozwoliłam jednak na choćby jedną łzę. Odblokowałam I'Phon i odczytałam wiadomość od Jonasa ''Wracaj szybko, bo nie jestem w stanie dłużej cię kryć :\ '' Zaśmiałam się sama do siebie. Wyobraziłam sobie Hofmann'a, który wkręca pierwsze, lepsze kity Dadze i Kevinowi nie wiedząc co dalej mówić.
Przyspieszyłam kroku. W końcu stanęłam przed domem i myślałam jak wejść, by nikt mnie nie zauważył . Postawiłam na wejście tarasem. Zawsze mogę wmówić im, że byłam na podwórku. Napisałam do przyjaciela ,,Otwórz taras =)'' Schylając się pod oknami w końcu dotarłam do celu i weszłam do środka.
Jonas, siedząc na kanapie, odetchnął z ulgą. Daga, która była w kuchni w mgnieniu oka odwróciła się ku mnie.
-Gdzie byłaś .? -spytała zdziwiona
-Na tarasie. Wybaczcie, ale pójdę do siebie...
Byłam tak cholernie przybita. Marco zdradził mnie z nią. Przecież... ona nawet go nie kocha.
Weszłam do mojego pokoju i ponownie zawitałam na miękkim łóżku. Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Jak on mógł mi coś takiego zrobić .? Zranił mnie wystarczająco mocno, a tym jeszcze bardziej dobił. Nigdy mu tego nie wybaczę. Skoro zrobił to raz, zrobi następny. Myślałam - jest ideałem, myliłam się. Ideał nie istnieje, a mu do tego jeszcze daleko.
Od niechcenia wstałam z łóżka, chwyciłam piżamę i poszłam do łazienki. Nie chciało mi się myć zębów, a co dopiero mówić o prysznicu. Przebrałam się i wróciłam do łóżka. Wparowałam pod cieplutką kołdrę i miałam zamiar zasnąć zapominając o wszystkim. Ale przecież nie mogłam.! Ktoś musiał do mnie przyjść.
-Mogę ? -usłyszałam męski głos
Wychyliłam głowę spod kołdry. Uśmiechnęłam się lekko przez łzy.
-Przytul mnie -poprosiłam.
Przyjaciel usiadł obok mnie, a ja wtuliłam się w niego.
-Ja muszę już iść -wyznał.
-Marco zdradził mnie z Ann-Khatrin.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeejeje .! :D Wasze komentarze i odrazu aż chce się pisać. Wiem... dziękowałam Wam nad rozdziałem, ale podziękuję jeszcze raz, więc... DZIĘKUJĘ .! :D Jesteście niesamowici...! tak bardzo bałam sie, że nie nazbieram tych pięciu komantarzy pod tamtym postem a tu proszę .! :D Jesteście wielcy... ;)
Zostawiam rozdział Waszej opinii. ;))
Pozdrowionka ;D
Wow co tu się dzieje ! Już myślałam ze będzie cud miód i malina ...
OdpowiedzUsuńa tu tak się to wszystko potoczyło ..
W trudnej sytuacji jest teraz Aga :-/
Muszę jeszcze raz napisać ze masz ogromny talent ! Umiesz strasznie za ciekawić ;-)
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam ♡ ♥
Nie, no nie! Tylko nie w takim momencie~!
OdpowiedzUsuńProszę cię, daj szybko kolejny rozdzialik! <3
Wiesz, że kocham to co piszesz :D
Zaciekawiasz mnie każdym wpisem :D
Myślałam, że już wszystko się ułoży,
a tu znowu BUM! i Marco coś spartolił.. ;/
Nie wiem dlaczego, ale widziałabym teraz
bardziej Agę z Jonasem :)
Chłopak jest taki słodki *__* Uwielbiam jego
poczucie humoru, on jest genialny! Po prostu
ten rozdział jest cudowny! <3 Mam nadzieję, że Jonas
nadal będzie wspierał i pomagał Agnieszce :D
Dzięki tobie bardziej się zainteresowałam i polubiłam
tego piłkarza :) Robisz wielkie postępy w pisaniu, każdy
post jest lepszy od poprzedniego i każdy tak samo
wciągający i ciekawy :)
Miło mi się to wszystko czyta :D
Teraz, aż się rwę żeby sklecić kolejny rozdział na moim
nowym blogu o Borussi :)
Masz łep do pisania opowiadań i chwała ci za to :D
Mam nadzieję, że będziesz prowadziła tego bloga w nieskończoność :D
Tak wiesz, do końca świata i jeden dzień dłużej :)
Masz dziewczyno wielki talent :)
Mam nadzieję również, że założysz jeszcze nie jednego tak zaje*istego bloga jak ten, którego będzie się cudownie czytało :D
Wracając jeszcze do postu, to nie spodziewałam się,
że Marco zdradzi Agę właśnie z Ann! Strasznie mnie tym zdziwiłaś :)
Czuję i chciałabym żeby Jonas i Aga byli z sobą :D
Hah, ja cie ciacie, znów mnie natknęło żeby odwalić taki komentarz XD
Chyba cię nie zanudziłam? i doczytałaś ten koment do końca XD :D
O kurczaczki! Pisz, pisz szybko kolejny rozdzialik, bo ja tu zaraz nie wyrobię z ciekawości! :D
Pozdrawiam cię baardzo serdecznie i zapraszam do siebie na fuul blogów XD
Może znajdziesz coś, co cię w nich zaciekawi :D
Kurde, no! Nie mogę przestać pisać! :D Cuuudowny rozdział! No, normalnie cudo! Ideał <3 kochana dużo się dzieje w każdym z rozdziałów i to jest wielki plus dla ciebie, bo potrafisz zaciekawić czytelnika żeby rwał się do zaobserwowania i śledzenia i komentowania i w ogóle wszystkiego co dobre związanego z twoim blogiem :D
Doobra, już! Koniec tego wywodu, bo cię zanudzę na śmierć :)
Czeekam na kolejny wpis!!! <3
Haha.! O lol.xD
OdpowiedzUsuńMyślałam ,że on ją zdradził z Nikolą a tu takie zdziwienie.=P
Wyczuwam jakąś słodką zemstę.=D
Całusyy.<3
To co napisała Piszczu 26 to nie da się przebić ! I to wszystko prawda !!!!
OdpowiedzUsuńChciałam też napisać że robisz straszne postępy. Naprawdę super !
Co do treści blog to wow umiesz pisać dziewczyno. Masz ogromu talent !
Kiedy next ? Bo długo nie wytrzymam xd
Pozdrawiam.
Hehe...dziękuję bardzo za miłe słowa. . . Jesteście kochani ;*
UsuńKiedy next .? No nie wiem... obecnie nie mam pomysłu co napisać, więc uprzedzam, że kolejny będzie troszkę nudny... Ale planuję dodać jakoś w piątek, sobotę ewentualnie niedzielę ;))
PS. Dziękuję za setny komentarz :D
Hej, wiem, że skończyłaś pisać tego bloga - jest naprawdę świetny !! :D Ale myślę, że jeszcze go odwiedzasz <3 Dlatego wklejam link z insta ^^ Bardzo mi na tym zalezy :P jest to dopiero poczatek, a mialam przyjemnosc znalesc sie na tym zdjeciu :D jak mozesz wstaw na swojego kolejnego blooga ^^ i zlajkuj :P z góry dziękuję <3
OdpowiedzUsuń