czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 27

############################## 
19 września 2013r. godz.19:00 (oczami Agnieszki) 
To było tragiczne. Leżałam w sali szpitalnej nie mogąc nic zrobić. Słyszałam wszystko co mówią, lecz nie mogłam odpowiedzieć. W środku czułam jak rozpadam się na kawałki. Te ich słowa prowadziły do wzruszenia. Mario, Kevin, Daga, jej mama, nawet Jonas...ale najbardziej zabolały mnie słowa Marco. Chciał zniknąć z mojego życia.? Co on w ogóle pieprzył.? Przesadził wtedy, jednak nie da się tak na zawołanie odkochać, tak po prostu wymazać z pamięci te wszystkie nasze wymienione zdania i wspólnie spędzonych dni. Miłość to coś więcej niż powiedzenie ''Kocham'', to rozumienie tego słowa. Wzięcie jego do siebie. Życie w przekonaniu, że jest one mówione ze szczerością, płynącą prosto z serca. Skoro Marco mnie kocha, a ja go i tak będziemy razem. Nie będziemy chcieli ranić się wzajemnie ze względu na moją przeszłość. Zresztą Mario zapewnił mi, że Reus żałuje słów, które wypowiedział wtedy w samochodzie. A właśnie... Mario. Zdziwiło mnie to co on mówił. Przepraszał mnie za napisanie listu .? Haha.! Nie chciał mieć mnie na sumieniu po prostu. Wydawało mu się, że jego jedno przepraszam odda mi zdrowie, naprawi stosunki z Marco i zmieni mój stosunek do niego.? Mylił się. Nie wybaczę mu tego.! Jednak jakby pomyśleć... wszystko to moja wina.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Później krótkie rozmowy. Aż w końcu do moich uszu dobiegła moja kochana piosenka o Nurim. Nie mogłam im za to podziękować, lecz wiele bym za to dała. Aż chciało się śpiewać... Próbowałam ruszyć palcami w rytm i ...chyba się udało, bo usłyszałam krzyk Jonasa. Okazało się, że na sali był też Marco i Daga, a kto jeszcze, to nie wiedziałam. Ale gdy zapytałam o Marco i Dagę... miło było wymienić w końcu jakiś dialog, nawet z Jonasem. I te słowa Marco. Sam jego głos mnie uszczęśliwiał. Gdy przyszedł lekarz zarządził by wszyscy stanęli z dala od mojego łóżka, następnie poświecił mi latarką w oczy. Poczułam jak tracę kontakt z rzeczywistością.
############################## 
20 września 2013r. godz.00:30 (oczami Kevina) 
Ucieszyłem się z przebudzenia Agnieszki. Byłem taki szczęśliwy, że aż nie do opisania. Znikła  we mnie obawa i niepokój, pojawiła się ulga i radość. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Jej przebudzenie, skończyło się bardzo szybko. Zdążyła zapytać tylko o Marco i Dagę. Później przyszedł ten lekarz i... no i znowu straciła z nami kontakt.Robert zawołał dyżurnych i sekundę później wyproszono nas z sali. Po wyjściu lekarz oznajmił, że jej zdrowie będzie zależało od najbliższych godzin.
Teraz siedzę sobie wraz z Jonasem w sali, na której leży przyjaciółka. Lewy i Ania towarzyszyli namdługo, aż zaczęli przysypiać. Marco i Dagę po długich kłótniach nakłoniliśmy do pójścia do domu. Marco był blady, cały czas spięty i niewyspany. Daga od dwóch dni nic nie jadła siedząc tu 24 na dobę. Idiota ze mnie.! Jak ja mogłem do tego dopuścić. Jak ona zginie... ja nie będę w stanie żyć z takimi wyrzutami sumienia.
-Kevin, chcesz coś do picia.? -spytał Hofmann
-Nie, dzięki. A mogę cię o coś zapytać.?
Wydawało mi się to trochę dziwne. Przecież Jonas nie musiał tu przebywać, a jednak chciał.
-Wal.
Rozmowę przerwała nam pielęgniarka, która weszła by zobaczyć co z Agnieszką. Zanotowała coś po czym wyszła.
-Podoba ci się Aga .? -wypaliłem prosto z mostu
-Kevin... ja tu jestem, bo musi być obecny jakiś optymista, który będzie was podtrzymywać na duchu.
-Ale...
-Nawet gdyby, to nie odbiłbym jej Marco, przecież są tacy szczęśliwi.
-Czyli podoba ci się.?
-Nie powiedziałem nic takiego -wybuchł śmiechem.
Właściwie nadal nic nie wiedziałem. Wątpiłem w miłość Jonasa do Agi, więc być może mówił prawdę. Ostatnio na treningach przyuważyłem, że często rozmawia z panią przewodnik. Kobiety, która oprowadza kibiców po stadionie. Dla niego jak znalazł. Charakter mają bardzo podobny. Non stop się śmieją, wieczni optymiści...
Do pomieszczenia wszedł lekarz.
-Ah... pani Agnieszka jest wielką szczęściarą, że ma przyjaciół, którzy zawsze są przy niej -westchnął. -Ale to nie wystarczy...
Wymieniłem zdezorientowane spojrzenia z Jonasem. Nawet w jego oczach dostrzegłem strach.
-Co się stało .? -spytałem
Lekarz ściągnął okulary i popatrzył na nas zrezygnowany.
-Pani Agnieszka, powinna się niedługo wybudzić, ale istnieje pewien problem.
Serce zaczęło walić mi jak oszalałe, a pot oblał całe moje ciało.
-Co.? Co.? Jaki problem.? -jąkał się kolega z drużyny
-Może być niepełnosprawna.
W ułamku sekundy zacząłem płakać. Hofmann tak samo, choć chyba chciał to ukryć.
-Ale... że, że jak . ?-pytał
-Może być niewidoma, bądź mieć problemy z chodzeniem...
-Ja pier**lę. ! -krzyknąłem
-Kur*a, że co.?! Zróbcie coś.! -krzyczał zrozpaczony
-Spokojnie. Nie jesteśmy w stanie...
-Jak do cholery nie jesteście w stanie.?! -nerwy puściły przyjacielowi -Musicie coś zrobić.
-Nie możemy...
-Jak nie możecie.?! Jasna cholera, tacy z was lekarze.?! Jak byście chcieli to byście ją uratowali, ale wam wszystko jedno.!
-Proszę się uspokoić.
-Jak mam się uspokoić.?! Jakby to była pańska żona, to by pan wszystko robił by ją uratować, ale że to pierwsza, lepsza osoba, to pan ma to głęboko w dup*e.!
-Jonas spokojnie -upomniałem go.
-Jak mam być spokojny jak ten po*ebany lekarzyk pomylił zawody.! Idź na kwiaciarkę kwiaty leczyć, bo tu się nie nadajesz.!
-Nie będę z panem dyskutował- miał zamiar wyjść, ale jeszcze skierował sie do mojej osoby. -Proszę uspokoić kolegę. Nie życzę sobie takiego zachowania.
-A ja nie życzę sobie takiego dupk* w szpitalu.! -krzyknął za nim młody
-Ej... nie przesadzaj. Pamiętasz co mówiłeś.? Jest silna i da radę. A przypuszczenia tego idioty należy zignorować -pocieszałem nas.
Westchnął głęboko i ukrył twarz w dłoniach. Obydwaj byliśmy załamani. Aga miała być niepełnosprawna.? Oczywiste, że kochalibyśmy ją taką jaką by była, ale co jak nie wytrzyma .? My będziemy patrzeć z żalem i ją pocieszać, a ona będzie cierpieć.
-Ja nie chcę -zapłakany opadłem na ziemię waląc w podłogę pięścią.
-Czeeee...co się stało.? Ona...? Nie , nie mówcie, że... -po głosie poznałem kto przyszedł.
-Nie... tylko. Może być niewidoma lub coś tego typu -poinformował go kolega.
-Co.?! Nie... kur** i to wszystko przeze mnie.!
Spojrzeliśmy z osłupieniem na Gotze oczekując wytłumaczeń.
-Muszę się przyznać... bo... to ja napisałem ten cholerny list.
Do sali wszedł Marco z Dagą.
-I jak .? -spytała Malicka
-Ty gnoju -rzuciłem się na Mario.
Poczułem mocne szarpanie. Reus odrywał mnie od niego.
-Kevin, uspokój się -krzyknął równo z moją dziewczyną.
-Mario napisał ten list .!
Była chwila milczenia. Wszyscy wlepiliśmy wzrok w Marco oczekując na jego reakcję. Odwrócił się w stronę łóżka Majewskiej, po czym spojrzał na Bawarczyka.
-Marco,wszystko okey-cytował sarkastycznie.- Dogadaliśmy się... Zostałem oszukany przez dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Chyba nie chcę was zn... Potrzebuję czasu -wyszedł z sali pomocnik BVB.
-Zawiodłem się na tobie -wyznałem.
-Ej.! Uspokójcie się.! Aga wie, że to jej wina. Dlaczego to utrudniacie.? -wtrąciła Dagmara
Wymieniłem spojrzenia z dwudziestojednoletnim piłkarzem po czym zająłem miejsce obok Jonasa.
-Mario, co cię podkusiło .? -spytał
Daga usiadła mi na kolana, a gracz Monachium stał oparty o ścianę.
-Nie wiem... Ona nie lubiła mnie, ja jej... sam nie wiem. Żałuję.
-To nic nie da -powiedziałem wściekły.
-A ty taki święty .? Przyjaciel wielki .? To czemu zaraz po powrocie tu nie przyjechałeś .?
-Nie...ne... kłóc...kłóćie s... się -usłyszeliśmy wolny, cichutki głos.
-Aga? -spytaliśmy całą czwórką patrząc na łóżko
-Nie...ufo -jej wypowiedź wywołała uśmiech na naszych twarzach.
-Idę po lekarza -powiedział młody Borussen wychodząc.
Ja i moja dziewczyna podeszliśmy do chorej. Ona spoczęła na krzesełku, a ja stałem oparty o barierkę łóżka.
-Wszystko w porządku .?
-Ta...
-Proszę wyjść -rozkazał doktor.
Zrobiliśmy jak kazał i niedługo później staliśmy na korytarzu.
-Ej... ja dzisiaj jadę do Monachium. Rozmawiałem z dyrektorem klubu i Aga może dojechać później. CV nie potrzebne. On chce zobaczyć jej zdjęcia.
-Dobra, przekażę -powiedziałem od niechcenia
-To ja zwijam -kiwnął głową.
-Nie, Mario... zaczekaj -Daga złapała go za rękę. -Wybaczamy ci. Mogło być gorzej gdyby nie powiedziała tego w ogóle.
-Gorzej jak teraz to już nie będzie...
-Niech pan nie odchodzi -powiedział pracownik szpitala.-Pani Agnieszka chce się z panem widzieć.
Wszystkich zatkało. Z nim.? Daga czuwała 24h na dobę, Marco ją zostawił, Jonas miał udział w jej przebudzeniu, a ona chce porozmawiać z Mario.? Było to dla nas wszystkich niezrozumiałe...
-Jest pan pewien, że za mną .? -wolał się upewnić
-Tak. Ale za nim pan pójdzie muszę państwa poinformować, że pani Majewska jest wielką szczęściarą. Sam nie wiem jak to możliwe, ale... jest w pełni zdrowa. Ma tylko lekkie zaburzenia wzroku. Za dwa dni ją wypiszemy ze szpitala. Panie Gotze -zwrócił się do kolegi- proszę nie denerwować pacjentki, musi dużo odpoczywać. I prosiłbym by odwiedzać ją pojedynczo. Miłego dnia -powiedział na odchodne.
-Idziesz stary -klepnął go w ramię Hofmann.
-Tylko jej nie denerwuj, bo nie wiem, czy Ania by zostawiła tą sprawę bez rozwiązania - pouczyła go moja dziewczyna.
-Dobra, dobra... Groźby są karalne -zaśmiał się i znikł za drzwiami sali.
Oparłem się o drzwi z zamiarem podsłuchiwania, ale Dagmara mi na to nie pozwoliła...
############################## 
Ten sam czas (oczami Agnieszki) 
Była przeszczęśliwa. Wszystko co wiązało się z tą głupią śpiączką znikło. Pozostawiło po sobie tylko jeden marny ślad... wadę wzroku. Widzę rozmazanie, ale lekarz powiedział, że są na to okulary, więc mam się nie denerwować. Zapytał czy mam ochotę z kimś porozmawiać. Zastanowiłam się chwilę i postawiłam na Mario. W końcu na to wszystko on miał wpływ. Po chwili wszedł do mojej sali. Bez słowa usiadł na krześle.
-Mario... -zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie wiem, czy to odpowiedni czas na rozmowę. Lekarz powiedział, że masz się  nie denerwować.
-Nie będę.
-...
-Wiedzą.?
-Tak.
-Jak Marco zareagował.?
-Wyszedł.
-Mówił coś jeszcze.?
-Tak.
-Wiesz co to monosylaba .?
-Tak.
-To możesz mówić do mnie po ludzku .?
-Tak... Oczywiście. Jak sobie życzysz.
-Co mówił Marco .?
-Musi to przemyśleć, bo zawiódł się na dwóch najważniejszych osobach w jego życiu.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć...
-Gniewasz się na mnie.? -spytał ze spuszczoną głową
-Nie, na siebie. Gdybym nie ćpała, powiedziała prawdę i miała z tobą dobry kontakt wszystko byłoby okey. Ale ja idiotka, zawsze muszę wszystko spieprzyć.
-To ja spieprzyłem... Gdyby nie Bayern... może byśmy się dogadali.
Zrobiło mi się głupio. On miał rację. Nie lubiłam go ze względu na Monachium. Co ja w ogóle odwalałam.? Nie miejsce zamieszkania czyni człowieka.
-Przepraszam -wyznałam.- Głupia jestem.
-To raczej ja powinienem cię przeprosić za ten list.
-Mario ty nie rozumiesz, że to i tak moja wina.? Gdybyś tego nie napisał i Marco dowiedziałby się sam, mogłoby być jeszcze gorzej.
-Ale i tak przepraszam...
-Wszystko okey. A co z tym... z pracą w Monachium .?
-Dyrektor powiedział, że nie chce Twojego CV tylko kilka zdjęć, które zrobiłaś. Mam je jemu dostarczyć. Ty dojedziesz jak będziesz mogła, sprawdzi cię w praktyce i już.
-Okey. Powiesz Dadze, to ona da ci kilka zdjęć. I...Dziękuję... Za wszystko.
Z trudem to powiedziałam, ale udało się.
-To ja będę leciał. Muszę porozmawiać z Marco.
-Dobrze. Powiedz mu, że go kocham okey .?
Uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł.
I taki efekt jak ocenia się człowieka, którego tak naprawdę się nie zna. Znałam go , zanim go poznałam. Już wiedziałam co o nim myślę, jaki jest... To nienormalne i głupie.
-Mogę .? -zajrzała do pokoju Daga
I ten kochany polski język. 
-Pewnie kochana -uśmiechnęłam się.
Usiadła na krawędzi mojego łóżka trzymając moją dłoń.
-Jak się czujesz.? -spytała
-W porządku. Tylko trochę rozmazany obraz - by nie było sztywno zaśmiałam się.
-A co z Marco i Mario. ?
-Z Gotze okey, ale z nim... Jakoś się ułoży, nie chcę teraz o tym myśleć.
-Rozumiem. Przynieść ci coś.? Może czegoś potrzebujesz.?
-Przestań, wszystko okey. Chciałabym trochę odpocząć...
Tak naprawdę to chciałam tylko wszystko przemyśleć. Wiem... chamsko wyrzucać przyjaciółkę za drzwi, ale czułam jak to wszystko mnie przerasta.
-Pewnie. Jakby co wołaj, jestem na korytarzu -pocałowała mnie w policzek i wyszła. 
-Jejku Daguś, nic mi nie jest.
Teraz miałam czas na przemyślenie kilku spraw i podjęcie ważnych decyzji.
############################## 
Ten sam czas (oczami Kevina)
-I co.? -spytałem gdy Malicka wróciła na korytarz
-Aga śpi. Zajrzycie do niej później. Dobra.?
Czułem się trochę rozczarowany, bo chciałem wyznać przyjaciółce jak myślałem, gdy ona walczyła o życie.
-Dobra -powiedziałem równo z Jonasem.
-Cześć, Aga na sali .? -spytała ta osoba, której zbytnio nie trawię
Była u mnie wczoraj. Pytała czy Agnieszka jest w szpitalu, ale nie sądziłem, że tu przyjedzie. Poza tym nic nie wspominałem.
-Tak. Teraz odpoczywa. Przyjedz później jak możesz -moja dziewczyna też niepełna radości, z powodu tego towarzystwa, odpowiedziała młodej osobie... 
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hue hue hue... i jak .? Mi się podoba. :D Sprostowałam kilka spraw i jak to na koniec bywała... musiałam namieszać :D
Jak myślicie kto nie lubiany przez Dagę i Kevina chciał odwiedzić Agę .? ^^ 
Mario i Agnieszka .... zaprzyjaźnią się naprawdę, czy  może oszukują samych siebie .? 
A Marco ...? Wybaczy im .? No i wiele innych pytań mogłabym zadać
No jestem ciekawa Waszych przypuszczeń i mam nadzieję, że blog choć trochę się Wam podoba.
NEXT JAK BĘDZIE MIN.5 KOMENTARZY .! :D
BuZiAkI ;*

6 komentarzy:

  1. Uhuhu ile się dzieje ! I o to chodzi :)
    Nie mam pojęcia kto to może być ...
    Według mnie Mario i Aga się zaprzyjaznia :D
    Marco raczej też im wybaczy, bo przecież każdy popełnia błędy ;)
    Muszę to napisać: to najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam ♥
    Dużo weny i wolnego czasu, żebyś mogła następny rozdział napisać ♥
    Pozdrowionka *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać nic ująć :-P super
    W niektórych blogach nic się nie dzieje a tu właśnie przeciwnie i to właśnie zarabiscie ;-)
    Pozdrawiam i czekam na next :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Nareszcie Aga się wybudziła.
    Jestem ciekawa jaka będzie reakcja Marco.
    Myślę ,że Aga i Mario się zaprzyjaźnią.=)
    Nie mogę się doczekać następnego.! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, jak dobrze, że Aga w końcu się obudziła :) Wydaje mi się, że się zaprzyjaźnią :) Super, że tyle się dzieje, akcja jest strasznie napięta, a to jest bardzo ważne w dobrych opowiadaniach. Świetnie piszesz, coraz bardziej mi się tu podoba, oby tak dalej ! Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na dalszy przebieg zdarzeń, bo dzieje się, oj dzieje ! Buziaki ! : *

    OdpowiedzUsuń
  5. super :) czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://echte-liebe-19.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super i jeszcze raz super ;-)
    Nigdy nie czytałam tak świetnego blog !!!!
    Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń