sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 29

-Agaaaa...Agaa..WSTAWAJ.! -krzyknęła mi do ucha Daga, a ja mało zawału nie dostałam
-Czy cię popierdzieliło .?
Jak każdy nie lubiłam takich budzeń. Wolałam obudzić się czując zapach kakao, a nie krzyczeniem do ucha.
-Teraz przez ciebie cały dzień będę wściekła -usiadłam po turecku i skrzyżowałam ręce na piersiach.
Może to banalne, ale jak obudziłam się zdenerwowana cały dzień byłam później zła.
-I tak będziesz miała głupi dzień. Za 2 godziny masz samolot do Monachium, szykuj się.
I wtedy wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Totalnie z głowy mi wypadło, że to dziś. Z nikim się nie pożegnałam i nawet nie spakowałam.!
-Kurde. ! Daga weź mnie spakuj, ja idę się ogarnąć.
-To ty nie jesteś jeszcze spakowana.?!
Spiorunowałam ją wzrokiem.
-Cała Aga...
Wyjęła walizkę i zaczęła wrzucać pośpiesznie do niej moje ubrania. Ja pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam się i tak dalej. Wróciłam do pokoju.
-Już -moja przyjaciółka oparła ręce na biodrach.
-Wszystko .? -zdziwiłam się
-No tak. Tu zostawiłam ci tylko ciuchy na dziś.
-Dzięki.
-A tak w ogóle...kupiłam ci soczewki. Masz w toalecie na szafce.
Chwyciłam ubrania i pobiegłam ponownie do łazienki. Byłam już w 100% gotowa.
-Dawaj na śniadanie i jedziemy- pośpieszała mnie.
-Tak, już -momentalnie posmutniałam, bo przypomniała mi się wczorajsza sytuacja.
Dagmara mnie przytuliła nie pytając o nic. Myślała, że to przez Marco i nie myliła się. Jednak nie wiedziała całej prawdy. Nie chciałam jej mówić. Wiedział tylko Jonas i tak miało zostać. Może Mario powiem, ale nad tym muszę pomyśleć. W życiu by mnie nie puściła do Monachium, gdyby dowiedziała się, że Marco zdradził mnie właśnie z Ann...

############################## 
23 września 2013r. godz.10:00 (oczami Agnieszki) 
Gdy przyjechaliśmy na lotnisko, bardzo mnie zdziwiła obecność przyjaciół. Była Ania z Robertem, Tugba z Nurim i Omerem, oczywiście Kevin, Jonas i ... Mats. To mnie już na maxa zdziwiło.
-Jak ja nie lubię pożegnań - jęknęłam.
-Nie narzekaj tylko przytulaj -roześmiana Ania mnie przytuliła.- Odwiedzaj nas czasami, chcę wybrać się z tobą na trening.
-Spokojnie. Na razie jadę na trzy dni -przypomniałam.
-Na pewno przyjmą tak dobrą fotograf -stwierdziła po czym odsunęła się.
-No choć tu -wpadłam w objęcia Roberta. -Tylko nam tam Mario nie zabij.
Wybuchliśmy śmiechem.
Myślałam, że będzie bardziej jak na stypie, a tym czasem  panował donośny hałas naszych śmiechów.
-Dobra siostra, nadszedł czas na nas... I pamiętaj, Marco na pewno cię ko... -nie dałam dokończyć Kevinowi.
-Nie znam go -wyznałam wściekła.
-A no to nie mamy o czym mówić. Trzymaj się i nie rób głupot -pouczył mnie.
-Jasne...
Później pożegnałam Matsa, który poinformował mnie o tym, że znalazł sobie dziewczynę. Następnie przytuliłam Nuriego, Tugbę i tego słodkiego Omerka. Aż łzy mi się w oczach zakręciły.
Ledwo odstawiłam go na ziemię, a wylądowałam w objęciach Jonasa.
-Wyślę ci na fb, mój nick na skype -szepnął mi do ucha.
-Będę tęsknić- uroniłam kilka łez. -Za wami wszystkimi.
-Dobra Aguś, bo zaraz odprawa - ''przejęła mnie'' przyjaciółka. -Nie pomieszkałaś u mnie długo, ale wystarczająco by obrócić moje życie o 180 stopni. Dzwoń  rano, wieczór, kiedy chcesz. Jestem 24 na dobę . Odwiedzaj nas tu czasami - popłakała się. -Jejku, że też musimy znów się żegnać...
-Yhym... Dobra, zmykam na odprawę. Kocham Was -otarłam rękawem policzki i ruszyłam nie patrząc za siebie.
############################## 
23 września 2013r. godz.12:00 (oczami Agnieszki) 
Wyszłam na ulicę. Na parkingu miał czekać na mnie Mario, ale nigdzie go nie było... Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam jego numer. Już miałam do niego dzwonić kiedy zjawił się obok mnie.
Hm...nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć. Powinniśmy poważnie porozmawiać. Mario bez słów zabrał moją walizkę i ruchem głowy pokazał bym szła za nim. Tak też zrobiłam i po chwili byliśmy już w drodze do jego domu.
-Mario, wiesz, że musimy pogadać .? -spytałam
-Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy...
-Tak, ale relacje między nami i tak są do kitu.Przyznam się bez bicia...  bałabym się tobie zaufać przez ten list.
-To ja mam pomysł. Może zacznijmy od nowa.? Tak jakbyśmy widzieli się pierwszy raz na oczy.
Uuu ^^ Good idea- pomyślałam.
-To jak wyjdziemy z auta muszę coś zrobić -wyznałam.
-Mam się bać .? -spytał ze śmiechem
-Yyy ...
-Dobra. Nocuję w aucie.
- A ja przyniosę ci jeszcze cieplutkie kakao i świeżutką pościel -parsknęłam.
-Mogłabyś .?
-Oczywiście.
-Ta... a później bym skończył z kakaem na głowie .? -powiedział sarkastycznie
-Oj jak ty mnie dobrze znasz...
-Całe szczęście... Tak na wszelki wypadek twoją sypialnie zamknę na kluczyk, byś nie usiłowała mnie w nocy zabić.
-Są jeszcze okna...
-Śpisz w garażu.!
-Uuu... masz tam łom .?
-Wyślę cię na noc do Ann.
-Do tej dziwk* .?! Dobra, wolę spać na śmietnisku .
-Czemu dziwk* .?
Zastanowiłam się przez chwilę. Nie wiedziałam czy powinnam mu powiedzieć o tym co widziałam, czy nie. Ale... przecież przyjaźnił się z Marco i był z Ann - Kathrin, więc chyba powinien wiedzieć.
-Marco zdradził mnie z nią -powiedziałam szeptem.
-Że co.? Czekaj, bujasz mnie.
-Naprawdę. Ale opowiem jak dojedziemy do domu. Jeszcze wypadek spowodujesz i co będzie -wymusiłam śmiech.
-Media wiedzą.? Mówiłaś coś .?
-Boshe człowieku, za kogo ty mnie masz.?
-Za Agnieszkę.
- -.-'' 
-Daga i Kevin wiedzą .?
-Nie tylko Jonas.
-Jonas .? A skąd .?
-On wysłał mnie do Marco, no i musiałam mu opowiedzieć.
Osz kurde.! I wtedy, gdy wypowiedziałam te słowa głośno zrozumiałam jak mogło być. . .
-Wiem , nic nie mów -wyprzedziłam reakcję Mario.
-Haha... od początku wiedziałem , że jesteś...
-Wiesz co .? My się nie dogadalibyśmy nawet gdybyś grał dalej w Borussii -stwierdziłam.
-Możliwe...
-Ta...
To był koniec naszej rozmowy. Jechaliśmy w głuchej ciszy.
Wyjrzałam przez okno. Małe kropelki wody cichutko uderzały w szyby samochodu. Ludzie idący po chodniku zaczęli zakładać na głowę reklamówki. Zaśmiałam się. To tak zabawnie wyglądało, choć jak sama byłam mała też tak robiłam. Czasem nawet jak w sierocińcu wychodziłam z panią na zakupy, a złapała nas ulewa to zakrywałyśmy głowę kartonami od jajek. Wybuchłam śmiechem. To musiało dziwacznie wyglądać.
-Z czego się śmiejesz.? -spytał kierowca
-Czy to normalne jak ludzie biegają z kartonami od jajek na głowie .? -spytałam po czym znowu wybuchłam śmiechem
Gotze też rozbawiłam moja wypowiedź.
-Nie... a co zobaczyłaś kogoś jak tak chodzi .? Tu w Monachium dziwni ludzie są -stwierdził.
-Nie, ja tak robiłam jak byłam mała.
Jego mina rozbawiła mnie jeszcze bardziej.
-Dobra , uspokój się i wysiadamy -powiedział z uśmiechem.
Odruchowo spojrzałam w prawo. A myślałam, że nic mnie nie zdziwi.
-Domy piłkarzy są zarąbiste. Też tak chcę -powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
-Miło mi, że ci się podoba moje mieszkanko
Ta.. mieszkanko -.- -pomyślałam. Ja o takiej chacie mogę tylko pomarzyć.
Gotze wziął z bagażnika walizkę i wyjął z kieszeni kluczyki od domu. Następnie weszliśmy do środka.
-Dobra, narazie walizkę postawimy tu. A ja cię oprowadzę -wymusił uśmiech.
-Nie trzeba, sama pozwiedzam -wzruszyłam ramionami i przejęłam walizkę.
-Wolę nie. Jeszcze znienacka wazonem dostanę.
-Uuu... dobry pomysł -uśmiechnęłam się szyderczo.
-Aga... ja mówię poważnie.
-Ja też.
-Yyy...
-Co .?
-Nic.?
-Okey.?
-Ta... 
-Więc .?
-Oprowadzę cię.
-Nie musisz.
-Jak chcę przeżyć to muszę. Kibic Borussii w ciągu ułamka sekundy nabił mi limo, a ty będziesz tu mieszkać minimum trzy dni. Będę cię strzec jak oczka w głowie.
-Ooo jak słodko. Ależ ty opiekuńczy -powiedziałam miłym, wrednym głosem.
-Ktoś musi.
-Fajnie.
-Super.
-Ta...
-No...
-Skończ już. Mamy zwiedzać , to zwiedzamy -zarządziłam.
-To sobie zwiedzaj, myślisz, że jestem twoim sługom .?
Pomaszerował do salonu i rzucił się na kanapę. 
-Ależ ty wkurzający -parskałam.
-Taka moja natura.
Spróbowałam zabić go wzrokiem, ale coś nie podziałało. W myślach wyzywałam go od najgorszych. Nie rozumiałam samej siebie. Czasem fajnie mi się z nim gadało, a czasem doprowadzał mnie do szału. Dziwna znajomość, dość nietypowa jak na dwudziestoletnich ludzi. . .Ale przyznam, że kochałam się z nim sprzeczać.
-To idę -oznajmiłam i miałam zamiar pociągnąć walizkę, ale była tak cholernie ciężka , że z trudem to zrobiłam.
-Ej, wyluzuj, aż tak chamski nie jestem, zaniosę ci walizkę.
Zeskoczył z kanapy, wziął mój ''tobołek'' i znikł po wejściu na schody.Skręciłam w prawo i znalazłam się w boskiej kuchni. Była rewelacyjna. Zawsze o takiej marzyłam... Byłam ciekawa reszty domu piłkarza. Wróciłam na korytarz i otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam łazienkę. Też była całkiem niezła, ale spodziewałam się lepszej. Dobra... następnym kierunkiem było piętro. Weszłam po schodach na górę i ujrzałam korytarz z pięcioma parami drzwi. Jedne z nich były uchylone. Domyśliłam się, że to będzie mój pokój. Po cichu zajrzałam do środka. Ujrzałam Mario siedzącego na kanapie z żółtą koszulką w ręce. Głowę miał schyloną. Jak na złość podłoga skrzypnęła i Gotze oderwał się od myśli i spojrzał na mnie.
-Chyba musimy pogadać o Borussii -odezwał się.
-Dobry pomysł, ale chyba już wszystko rozumiem...
-Zawsze są jakieś niedomówienia, siadaj.
Zajęłam miejsce nieopodal Mario i wpatrywałam się w niego.
- Myślisz, że ja nie tęsknię za Dortmundem ? Że przyjaciele stamtąd nic dla mnie nie znaczą? Że Marco stracił dla mnie jaką kolwiek wartość? - spytał cicho
-Można tak powiedzieć...
- Oni znaczą dla mnie więcej niż cała moja kariera. Borussia wyniosła mnie na szczyt, to dzięki niej jestem znany. To, że odszedłem nie znaczy, że wyrzuciłem ją z mojego serca. Zawsze będzie jego częścią. I nie ważne gdzie, kiedy i z kim będę grać... Borussia jest moim pokarmem, powietrzem... tą pierwszą niezapomnianą miłością, która uzależnia jak marzenia. A ja właśnie dążyłem do ich spełnienia. Rozumiesz już? -spojrzał na mnie zaszklonymi oczami
Ukryłam twarz w dłoniach.
Jego odejście wywołało u mnie wielki smutek i żal... przez jakiś czas go broniłam, stawiałam się za nim...ale gdy zobaczyłam go po raz pierwszy w czerwonych barwach poczułam nienawiść. Nie hejtowałam go, nawet mi to nie przyszło do głowy. Jedynie coś przy przyjaciołach mogłam wspomnieć, że mnie wkurzył, ale nic poza tym... Lecz w końcu uświadomiłam sobie, że on chciał po prostu spełnić marzenia. Ja też do tego dążę i dlatego postanowiłam zmienić moje nastawienie do niego. Może to nie po całości tego zasługa, ale też tego - wyznał, że tęskni za BVB i przyjaciółmi z tamtego klubu i dalej im kibicuje...
-Mario... nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała znów ujrzeć cię w żółtym trykocie.
-Wiem, dlatego postanowiłem chodzić w domu w tej o to koszulce -podniósł do góry swój t-shirt.
-Nie musisz tego robić...
-Chcę choć na chwilę zapomnieć o Bayern'ie.
Przez chwilę pomyślałam, że się przesłyszałam. Korciło mnie by ciągnąć ten temat dalej, ale wolałam nie. W pokoju zapanowała cisza.
-Masz do wyboru pokój. Ten lub inny. Chodź pokażę ci -wstał z uśmiechem na ustach i wyszliśmy na korytarz.
Staliśmy na korytarzu i piłkarz na chwilę zamyślił się. Spoglądał w jeden punkt nerwowo ściskając klubową koszulkę Borussii.
-W piłce nożnej nie ma czegoś takiego jak sentymenty -stwierdziłam na głos.
Wiedziałam, że wypowiedziane przeze mnie zdanie jest prawdą. Gdy znalazłam stronę w internecie, na której można zadawać pytania, szukałam profili piłkarzy. Często pytałam czy nie szkoda było im zostawiać klubu odchodząc do innego. Większość odpowiadała właśnie tak.: ,,W piłce nie ma sentymentów.'' Trochę straszne słowa, ale są ludzie tacy jak Kevin, którzy chcą grać w jednym klubie całe życie.
-Masz rację -powiedział Mario. -Nie ma sentymentów...
Zniknął za drzwiami jakiegoś pokoju. Ponownie się zdenerwowałam. Poszedł sobie i bądź tu dziewczyno mądra. Miałam zamiar zejść na dół, wyjść i pozwiedzać miasto, ale gospodarz wyszedł z pokoju.
-Teraz lepiej .? -zaśmiał się
-Robisz to specjalnie ? -spytałam zrezygnowana
-Tag, uwielbiam cię denerwować -wyszczerzył się .
-Ble .! Fuj.! Nie mogę patrzyć na ciebie.
-Oj nie przesadzaj... czerwony jak Wisienka na torcie.
-Ale ja wolę cytrynki -obdarowałam go uśmiechem.
Nie mogłam patrzeć na Mario w koszulce Bayern'u. Jakoś nadal nie mogło to do mnie dość, że teraz będzie strzelał bramki Borussii, a nie dla niej.
-Agh... ja wolę wisienki, zdecydowanie mniej kwaśne.
-O ty wredoto -rzuciłam się na niego.
Szarpaliśmy się co chwila wybuchając śmiechem.
-Rozejm .! -krzyknął
-No okey...
-Dobra kontynuujemy oprowadzanie cię po moim mieszkanku. Więc tu masz drzwi do pokoju gościnnego, łazienkę gościnną i kolejny gościnny. A tu jest mój pokój i moja łazienka. Krótko mówiąc twoja jest lewa strona. Chodź... tu masz jeszcze do wyboru ten pokój.
-Fajny, ale tamten lepszy -przyznałam. 
-No okey. Tu masz łazienkę.
Robiła wrażenie, ale i tak byłam ciekawa jego pokoju.
-Tu jest moje królestwo. I królestwo numer dwa.
-Gdybym teraz coś piła to bym się opluła.
############################## 
23 września 2013r. godz.22:00 (oczami Agnieszki)
 Przy kolacji rozmawialiśmy o Marco i Ann, oraz Jonasie. Stwierdziliśmy, że może Hofmann był zazdrosny i uknuł plan z Brommen. Miałam co do tego wątpliwości, ale wszystko jest możliwe...  
Po kolacji, wykąpaniu się i rozpakowaniu rzuciłam się na łóżko w moim tymczasowym pokoju.
-Mogę .? -usłyszałam pukanie do drzwi
-Nie.!
-I tak wejdę -piłkarz zaszczycił mnie swoją obecnością.-Jutro o dziewiątej musimy być na Alianz Arena.
-Okey...
-Jakby co jest WiFi więc możesz włączyć sobie laptopa.
-Okey...
-To ja lecę.
-Okey...
-Dobranoc, Bawarskich snów.
-Okeee...co.?!
-Haha.. dobranoc.
-Dobranoc. 
Zmęczona dzisiejszym dniem zasnęłam.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Dobra... nudny rozdział jak cholera..ale to dlatego, że to pierwszy dzień w Monachium ;) Mam plan na następny rozdział, ale krucho z czasem...
Dziękuję za to, że komentujecie ;* Jesteście cudowni <3 ;) 
PS. Przypominam o ankietach (prawa strona u góry) ;))
Z góry dzięki ;*


5 komentarzy:

  1. Zajebistyyy !!!!
    Ciekawe co bedziee dalej ??? :)
    Robisz straszne postępy N
    ie chce znowu powtarzać, że to jest najlepszy blog jaki czytałam, ale musze :D
    Niee mam pojęcia z kim bedzie Aga ??
    Chciałabym, żeby Marco jej nie zdradził, bo idealnie do siebie pasowali !
    On był taki słodki i opiekuńczy <3
    Ale ją zdradził !!!
    Więc może teraz Jonas ? Lub ..... Mariooo !
    Musisz coś ciekawego wymyslić :D ale napewno coś fajnego napiszesz - wierzę w Cb jak zawsze ^^
    Kiedy możemy spodziewać się następnego rozdziału ? :)
    Pozdrowionka i życzę wenyy ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia kiedy uda mi się napisać kolejny rozdział. Normalnie popisuję je we wtorek (w sobotę dokańczam), ale ten będę miała zajęty, więc istnieje prawdopodobieństwo, że następny dodam za dwa tygodnie.
      Dziękuję i pozdrawiam ;* ;)

      Usuń
  2. Rozdział genilany :D
    Wcale nie jest nudny :D
    Wiem jak to jest rozpoczynać nowy wątek :D
    Pozdrawiam cię serdecznie i zapraszam do komentowanie i czytania moich blogów :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ! *.* Mogę czytać w nieskończoność ; ) I.... muszę Ci powiedzieć po raz kolejny z resztą, że .... MASZ TALENT ! Nie dość, że rozdziały składasz w try miga ( nie to co ja ) to jeszcze w każdym rozdziale wzbudzasz coraz większą ciekawość i sprawiasz, że ciągle chcę tutaj wracać ; * Widać, że na każdy rozdział masz pomysł i w każdym chcesz czymś zaskoczyć, co Ci się udaje doskonale ; ) Jestem ciekawa dalszych losów Agnieszki i spółki i chociaż bardzo chcę nie jestem w stanie domyślić się co będzie dalej. Nawet moje proroctwo tutaj nie pomaga ; ) ... Jesteś świetna... <3 Dodawaj szybko kolejny, bo nie wiem czy dożyję jutra. Ten blog jest niczym tlen.... I uzależnia ; *
    Pozdrawiam ; ) Miłego wieczoru ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :) czekam na kolejny i zapraszam pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń