sobota, 28 września 2013

Rozdział 21

 15 września 2013
Otworzyłam oczy, a na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech na wspomnienie wczorajszego dnia. Wyciągnęłam się i poszłam do łazienki. Uczesałam włosy, wyrwałam brwi i przejechałam rzęsy tuszem. Stylu ubierania nie chciałam zmieniać. Moim zdaniem jest w porządku. Wróciłam do pokoju, wyjęłam z szafy ubrania i ubrałam się. Chwyciłam jeszcze telefon i wyszłam z pokoju. Idąc po schodach słyszałam dialog w salonie. Zeszłam na dół i ujrzałam Dagę, Kevina i...
-Mario? -spytałam pod nosem, gdy zeszłam na dół
Usłyszawszy moje kroki wszystkie twarze skierowane zostały w moją stronę. Widząc, że przyjaciółka patrzy mi w oczy, popatrzałam na Mario i z powrotem na nią. Ona zamiast dać mi jakiś znak spojrzała, jakby... ze współczuciem ? Szłam wolno w ich stronę, a Mario w moją.
-Co jest grane ?-zapytałam
-Cześć - zawodnik Bayern'u przytulił mnie i pocałował w policzek. -Lepiej usiądź.
Spoczęłam obok Grosskreutz'a, a Mario obok mojej siostry. 
-Dobra, czaje. Mam się bać ? 
-Tak. Znaczy nie. To znaczy nic mu nie będzie... -mówił zakłopotany Kevin.
-Komu , co się stało? Marco? Jonas? Nuri? Ania? Borussia?! -pytałam
-Marco... jest w szpitalu -wyznał Gotze spuszczając głowę.
-W którym ? Dlaczego żadne z was tam nie jest ?
-Na Luisenstraße i właśnie stamtąd wróciłem, by was poinformować.
-To ruchy! Jedziemy!
Cała trójka zaczęła się śmiać, a przez otwarte okno wszedł Reus.
Wszystko było jasne.
-Lepszego żartu nie mogliście wymyślić ? -oburzyłam się
-Chciałem cię obudzić kostkami lodu, ale oni mi na to nie chcieli pozwolić -wskazał głową na resztę najmłodszy z nich.
Pokiwałam głową. Marco zbliżył się do mnie,objął i pocałował. Spojrzeliśmy w swoje oczy i na chwilę zapomniałam o wszystkim wkoło. Świat stracił jakie kolwiek znaczenie. Ale ,,nic nie może przecież wiecznie trwać''.
-Może już wystarczy tych czułości ? Nie myślicie o mnie -posmutniał singiel.
Całą czwórką wybuchliśmy śmiechem. Z powrotem usiadłam na moje miejsce, a mój chłopak stojąc poklepał Kevina po ramieniu.
-No stary, zmykamy na trening. A i Daga, nie rób tego więcej -spojrzał na mnie.
Wymieniłam ze wszystkim zdezorientowane spojrzenia. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
-Nie upiększaj się. Jesteś śliczna będąc sobą.
Te słowa wywołały u mnie mimowolny uśmiech.
Chyba on nie był takim mężczyzną jak większość. Nie patrzył na wygląd, a na charakter. Doceniał to jaka jestem w środku, a nie na zewnątrz. Tylko on wciąż nie wiedział o mnie wszystkiego, więc czy mógł mnie kochać, nie znając o mnie całej prawdy? Wiedziałam, że kiedyś będę musiała mu wszystko powiedzieć, ale nie wiedziałam kiedy, bałam się, że mnie odrzuci i było jak na zawołanie tysiąc innych powodów.
-To my spadamy na trening -powiedział tymczasowy obrońca BVB całując Malicką w policzek.
Mario popatrzał na mnie z niepewnością. Jakby pytał : Mam iść?
-Przecież masz kontuzję -odpowiedziałam na jego myśli ze śmiechem.
-Aaaa... no przecież! -uderzył się w czoło
-Oj Mario, Mario... My spadamy. Narazie -pożegnali nas i wyszli.
Przez chwilę w trójkę siedzieliśmy cicho, ale w końcu odważyłam przerwać milczenie.
-Co dziś robimy ? Może pójdziemy na spaaaaaa.....Daga, na którą idziemy na tą osiemnastkę ? -całe szczęście, że przypomniałam sobie o pracy, bo byłaby niezła jazda
-Na siedemnastą mamy być już na miejscu.
-Panie fotograf... mam propozycję, ale tylko dla jednej -zaśmiał się. -Bayern szuka fotografa.
Popatrzałam z nienawiścią w jeden punkt w wzięłam głęboki wdech, po czym szybko ruszyłam do drzwi wyjściowych. 
-Aga! Przepraszam -usłyszałam za sobą, ale i tak wyszłam.
Obiecał. Obiecał, że na tydzień zapomnimy w jakim klubie gra! A on co? Złamał słowo. W oczach zakręciła mi się łza, ale szybko powstrzymałam ją od spłynięcia po policzku.
Pogoda była jesienna. Chmury znowu zapowiadały deszcz, a wiatr szalał na wszystkie strony. Całe szczęście, że w spodniach miałam 30€ . Podróżowałam w poszukiwaniu sklepu z odzieżą i znalazłam. Stojąc na jego terenie ponownie spoglądnęłam na chmury. Bez wątpienia stwierdziłam, że będzie ulewa. Weszłam do środka i wzrokiem poszukiwałam kurtki skórzanej. Przyda mi się nowa, bo stara już wyblakła. Znalazłam alejkę kurtek. Wyparzyłam taką jedną. Bardzo mi się spodobała i nie była droga 23€. Chwyciłam rozmiar M i poszłam do przymierzalni. Leżała na mnie idealnie, więc bez chwili zawahania poszłam do kasy. Położyłam kurtkę na ladę i wyciągnęłam pieniądze. Sprzedawczyni uważnie mi się przyglądała kasując mój towar.
-Pani jest tą... Jak to ? Agnieszką Majewską ?
Panicznym wzrokiem wędrowałam po sklepie zastanawiając się czy wyznać jej prawdę, czy nie. Stwierdziłam, że chyba jednak nie.
-Kim ? Nie, nie. Skąd- wypierałam. -Musiała mnie pani pomylić.
Kasjerka wzruszyła ramionami i wydała resztę. Chwyciłam pieniądze i zakupy, po czym wyszłam ze sklepu. Założyłam na siebie nowy zakup i do najbliższego śmietnika wyrzuciłam reklamówkę. Wolnym tempem szłam do parku. Fakt, w głowie szalało tysiąc myśli na różne tematy, ale postanowiłam przemyśleć je na miejscu. Przechodziłam obok kiosku, gdy zobaczyłam gazetę z okładką, na której widniałam ja. Zmarszczyłam brwi i uważnie przeglądałam artykuł za szybą. W końcu nachyliłam się do okienka prosząc o gazetę. Mężczyzna podał mi to o co prosiłam i pożegnał. Obejrzałam się dookoła i znalazłam ławkę. Zaciekawiona zaczęłam przeglądać co o mnie piszą.
,,Dwudziestoletnia fotograf, Agnieszka Majewska zaprzyjaźniła się w ostatnim czasie z piłkarzami Borussii Dortmund. Szczególnie z Kevinem Grosskreutz'em, Marco Reus'em, Jonasem Hofmann'em oraz Matsem Hummels'em.''
Pod tym nagłówkiem widniało osiem zdjęć, po dwóch z jednym: Jak przytulam Kevina przy Signal Iduna Park i jadę z nim w aucie, jak całuję się z Marco, jak biegnę za rękę z Jonasem do auta i jak Mats łapie mnie za rękę, a ja daje mu kosza. Szczęka mi opadła. Co oni w ogóle mogą o mnie wiedzieć? To pytanie zostawiłam na później i wzrokiem powędrowałam dalej.
,,O Majewskiej wiemy tylko tyle, że pochodzi z Polski  i obecnie mieszka u swojej przyjaciółki (także fotograf) Dagmary Malickiej. Zwana przez przyjaciół ''Daga'' nie flirtuje z piłkarzami tak jak jej współlokatorka. Tyle informacji udało nam się uzyskać. 
Będziemy informować na bieżąco co dzieje się w życiu polek. Może to właśnie one będą kolejną WAGs tutejszego klubu?''
Osłupiona patrzałam na artykuł i czułam jak bucha we mnie złość. Głównie miałam gdzieś, co myślą o mnie inni, ale oni przesadzili! Niby flirtuję z czterema naraz ?! Przesadzili, bardzo przesadzili. Jak zakończę tą sprawę sądową dotyczącą ... ah... porwania, to zgłoszę tą gazetę o naruszenie prywatności. Zgniotłam papier i miałam zamiar rzucić nim w śmietnik, ale tak się przestraszyłam, że sam mi wypadł z rąk na ziemię.
-Siemaneczko! -usiadł obok Nuri z Omerem
Pokiwałam przecząco głową.
-Cześć. Jak u ciebie ? Czekaj... dlaczego nie jesteś na treningu?
-Skończył się jakieś pół godziny temu -zaśmiał się.
-To która godzina? -spytałam zdziwiona
-Dochodzi 13.
-To się na spacerowałam -westchnęłam. -A swoją drogą, lepiej odejdź, bo zaraz poczytamy o tym, jak Agnieszka Majewska rozbija rodzinę Sahin'ów -podniosłam, to co przed chwilą wypadło mi z rąk.
-O czym ty mówisz? -zmarszczył brwi
Podałam mu gazetę i powstrzymywałam złość. Mimo, że byłam wkurzona chętnie bym płakała. Jak nazwać to uczucie? Smutek złości? Smutne, mega wkurzenie? W każdym bądź razie właśnie to czułam.
-Jesteś smutna? -zapytał mały
Omer jest takim słodkim dzieckiem, że sam jego widok wywołuje uśmiech.
-Troszeczkę -odparłam.
Sahin wdrapał się na moje kolana i wyciągnął z kieszeni żelki w kształcie malin.
-Jak jestem smutny, to mama robi mi kakao, ale teraz nie mamy. Ale mam żelki -wyciągnął rączkę w moją stronę.
-Dziękuję, jedz...
-Niee... ja już dużo zjadłem, proszę -wziął moją dłoń i nasypał na nią trzy malinki.
-Dziękuję bardzo, smyku- obdarowałam go promiennym uśmiechem.
-Nie ma za co. Mogę mówić ci ciociu?
Zaśmiałam się szczerze. To taka słodka istotka, że grzech być smutnym w takim otoczeniu.
-Pewnie.
-To ciociu, musisz zjeść żelki.
Zbliżyłam rękę do ust i jadłam mały poczęstunek.
-Dobra, przeczytałem -Nuri oddał mi ''news'y''.
-I co ja mam teraz zrobić?
-Hm... ja na początku reagowałem tak  jak ty, ale teraz już wiem, że nawet zgłoszenie nic nie da.
Wzięłam wdech i głośnio spuściłam powietrze z płuc.
-To mam pozwolić, by robili ze mnie ... -nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Możesz mieć z tego niezłą zabawę -puścił mi oczko. -Tugba ma już w tym doświadczenie. Jak chcesz mogę was poznać.
-Okey, bardzo chętnie.
Omer zszedł z moich kolan i złapał Nuriego za rękę. Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy przed siebie.
-Daleko mieszkasz? -zapytałam
-Cztery kilometry.
-Pieszo?
-No, a co ?
-Żartujesz.
-Nie, naprawdę idziemy pieszo.
-Tato, zapomniałeś? Przecież mamy auto na drugiej stronie ulicy -mówił zmartwiony syn Nuriego.
-Oj, chyba coś ci nie wyszedł ten żart -wystawiłam język do piłkarza.
-Kochanie, ja chciałem tylko pożartować z ciocią -zaśmiał się do syna.
-Ale mama mówi, że nie ładnie kłamać...
-Ale to był żart- nadal we dwójkę się śmialiśmy.
Młody na chwilę milczał, ale nie trwało to za długo.
-Tato, zesiusiałem się -wyznał.
-O nie... -westchnął ojciec.
-Żartowałem! -usłyszałam donośny śmiech
Wybuchliśmy śmiechem i przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Następnie wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu Sahin'ów.
############################## 
Pół godziny wcześniej (oczami Kevina)
Wraz z Marcelem, Matsem i Svenem postanowiliśmy wyrwać się po treningu na jakieś piwko. Tak też zrobiliśmy. Zamówiliśmy trzy bezalkoholowe i usiedliśmy w kącie baru, by nikt nas nie zauważył.
-Kevin, jak tam Daga? -spytał Schmelzer - Zaprosisz mnie na ślub ?
-Mam nadzieję, że za jakieś trzy lata się odbędzie - zaśmiałem się.
-Ja myślę -puścił mi oczko.- Tylko tego nie zepsuj. Fajna dziewczyna.
-Marcel co u Jenny? -zagadnął Bender wywołując śmiech
-W porządku. Dzisiaj o ile dobrze pamiętam umówiła się na naukę ciasta marchewkowego z Anią.
-Oo... ją też zaraziła ? -zabrał głos Hummels
-A kogo nie? -spytał retorycznie
-Ej, właśnie a czytaliście nowy numer, tej gazety? -mówił Sven - Jest mowa o Adze i o Dadze też. Kevin, wiesz, że twoja dziewczyna jest singielką? -zapytał na co my się zaśmialiśmy
-Idę kupić- wstałem z miejsca.- Jaka to gazeta?
-***** -odpowiedział.
Poszedłem do najbliższego kiosku i kupiłem artykuł. Wróciłem do przyjaciół, a gdy już przeczytaliśmy plotki wymieniłem spojrzenia z Matsem, który także to przeczytał.
-I co teraz? -spytał
-Musimy powiedzieć o tym dziewczyną.
-Ale później. Teraz pijemy -uśmiech nie znikał klubowej szóstce z twarzy.
-A ty co taki zadowolony? -mówił Marcel -Żenisz się?
-Nie, ale blisko... Rodzice Simone wyjechali na miesiąc!
-No to gratulacje ! -powiedzieliśmy chórem
############################## 
W domu Sahin'ów(oczami Agnieszki)
Wysiadłam z samochodu wraz z towarzyszami. Teraz byłam przygotowana na taki widok. Dom był taki jak na piłkarza przypadło.
Nuri ruszył trzymając za rękę syna, szarym chodnikiem wyłożonym z kostek podbrukowych. Poszłam za nimi.
-A Tugba nie będzie zła, że ja... -zaczęłam, ale mi przerwał.
-No coś ty... Tugba uwielbia jak mamy gości. Oczywiście jeśli nie są paparazzi -zaśmiał się.
-Ale...
-Mama napewno będzie szczęśliwa! -pobiegł do drzwi Omer.
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy do wejścia. Poszłam za piłkarzem do kuchni. Zastaliśmy tam jego żonę gotującą. Pachniało kukurydzą i jakimś mięsem. Na sam zapach poczułam głód.
-Ale pachnie -pocałował Sahin na przywitanie swoją żonę.
-Mamo! - szarpał ją syn za spódnicę -No mamo!
-Tak synku ?
-Może ciocia zjeść z nami obiad?
Kobieta wtedy odwróciła się i spojrzała na mnie. Automatycznie na jej i mojej twarzy zawitał uśmiech.
-Cześć, Agnieszka -podeszłam i podałam rękę.
-Tugba. Zjesz z nami ?
-Nie, dziękuję. Ja tylko na chwilę porozmawiać...
-Aga ma problem z gazetami -wyjaśnił Nuri.- Stwierdziłem, że kto jak kto, ale ty znasz się na tym najlepiej.
Wymienili między sobą spojrzenia i wybuchli śmiechem.
-Porozmawiamy przy obiedzie -wyznała.
-Nie, nie chcę przeszkadzać...
-Ciociu, mama bardzo się ucieszy i tato i ja też. Mało kiedy jest tutaj ciocia, częściej przychodzą wujkowie. Czasami tylko ciocia Sila(siostra Nuriego) Ania, Lisa, Jenny lub Riry.
Zaśmialiśmy się po czym wspólnie nakrywaliśmy do stołu. Śmiechu nie brakowało. Ale w środku czułam smutek, że ja nigdy nie miałam okazji przeżycia takiej chwili z rodzicami, jak teraz ma Omer. Szczęściarz, a najgorsze, że gdy dorośnie może tego nie doceniać...
Zasiadliśmy do stołu i chwyciliśmy sztućce.
-To na czym polega ten problem...?- spytała turka
 ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Wooow... już 21 .. kiedy to zleciało ? XD
Dobra... nudny jak flaki z olejem. Chciałam tu wrzucić kilka pomysłów, ale wolałam rozłożyć to na dwa rozdziały (next. 10 października)
Powiem Wam tyle... w następnym rozdziale będzie dramatycznie ^^ :D Ponownie W11 lub jak wolicie to CSI :D
Buziaki i dzięki, że to wgl. czytacie ! <3 ;* 
KOCHAM WAS <3 ;))

2 komentarze:

  1. Jeej.! Jak ty świetnie piszesz.Podziwiam.=)
    Już nie mogę doczekać się następnego.
    Całuję i życzę weny.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Meegaaa *.* Czekam na następny ; *

    OdpowiedzUsuń