-Dzięki za wszystko -machnęłam ręką do Nuriego, który raczył odwieźć mnie do domu.
-Nie ma sprawy i pamiętaj co mówiła Tugba.
-Jasne. Jeszcze raz dzięki.
Zamknęłam drzwi samochodu Sahina i weszłam do domu.Przyjaciółka od razu ciepło mnie powitała.
-Gdzieś ty była?! Jest 14, a ty co? Martwiłam się.
-Jejku Daga, jak zwykle przesadzasz... -spoczęłam plackiem na kanapie w salonie.
-Kto cię odwiózł ? -pytała robiąc coś w kuchni
-Kochanek grający w Schalke -nabijałam się.
-A tak serio?
-Santana... hahaha!
-Aga!
-No dobra... Nuri. Gadałam z Tugbą jak sprawić by paparazzi się odwaliło.
-Aha.. i co ?
Prowadziłyśmy w końcu polski dialog. Jak mi tego brakowało.
-Mam się im narzucać.
-Znaczy...?
-Zobaczysz jak kogoś spotkamy. Wiesz, że jesteśmy w gazecie? -zagadnęłam spoglądając w sufit
-Tak, Kevin mi powiedział i kazał przekazać tobie, ale jak widać już wiesz -uśmiechnęła się.
Wstałam i poszłam do pomieszczenia, w którym przebywała przyjaciółka. Właśnie wstawiała coś do piekarnika. Schyliłam się patrząc przez szybkę. Ujrzałam... bakłażana? Zrobiłam dziwną minę i spojrzałam na Dagę. Ona jakby czytała w moich myślach.
-Ania dała mi przepis na nadziewanego bakłażana.
-Nie ma tam mięsa prawda?
Bardziej wolę sałatki niż mięsne potrawy. Nie rozumiem jak można jeść mięso. Fakt, jem je, ale to tylko dlatego, bo jest to niezbędne do utrzymania zdrowego organizmu. Jednak nie przepadam za tym. Jak już, jem drób. Fu... na samą myśl, że mogłabym zjeść wieprzowinę, lub wołowinę robiło mi się nie dobrze.
-Bez, bez- oznajmiła Malicka.
-Super! -obdarowałam ją uśmiechem i wróciłam do salonu- A dlaczego nikogo tu nie ma?
-Nie wiem. Jak wyszłaś zostałam z Mario i gadaliśmy o tobie...
-Słucham szczegółów. Wszystko proszę.
-Ah.. no dobra. Więc tak... Mario zaczął mnie przepraszać i mówił, że nie chciał by tak wyszło, i takie tam. Ja mówię, że jesteś trochę wybuchowa, ale jak ochłoniesz to mu to wybaczysz i może nawet przyjmiesz ofertę.
-Mowy nie ma! -oburzyłam się
Jak oni w ogóle mogli tak pomyśleć? Miałabym pracować jako fotograf w klubie, którego nienawidzę? Serio? Jeszcze teraz, gdy wiedzą, że jestem z Reus'em? Nie wiedziałam, że moi przyjaciele chcą mnie zabić.
-Ale Aga, pomyśl. Jakbyś miała już do czynienia z fotografią tam to może później mogłabyś pracować u nas w Borussii.
Hm... coś w tym było. Nawet nie zły pomysł. Frau Fotografen Borussia Dortmund Agnieszka Majewska. Szybko pozbyłam się tej myśli gdy doszło do mnie, że na co dzień widywałabym twarze tych ... graczy Monachium.
-Dzięki, ale nie.
-Pamiętasz jak zawsze marzyłaś o tym by pracować w Borussii ? Założę się, że nadal o tym marzysz. Zawsze wpajałaś mi : Marzenia są najważniejsze, nigdy nie myśl o tym by je odrzucić! A sama to robisz.
-Dobra... przemyślę to- powiedziałam, bo zapewne nie dałaby mi spokoju.
W tym momencie usłyszałyśmy pikanie piekarnika, co świadczyło o tym, że obiad gotowy.
-Fajnie. Dobra chodź pomóż mi z tym bakłażanem.
Wybuchłam śmiechem.
Gdy już kolacja była gotowa zaczęłyśmy konsumować nadziewanego bakłażana. Ja co chwilę się śmiałam.
-Z czego ty tak lejesz? -zapytała
-Z bakłażana. Hahaha...
-Yyyy...
-No powiedz, że cię to nie śmieszy. Ktoś do ciebie dzwoni, pyta co robisz a ty : Wydłubuję morele z bakłażana. Haha.!
-Hehe... Aga, co ty piłaś u Nurigo?
-Nie pamiętam.
-No i wszystko jasne. Jedziesz po zjedzeniu BAKŁAŻANA do Marco?
-A po co miałabym tam jechać?
-Może pomógłby ci podjąć decyzję?
-W porządku. Jedziesz też?
-Spoko.
Po zjedzeniu obiadu wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do samochodu Dagmary. Przekręciła kluczyk w stacyjce, po czym ruszyłyśmy do domu piłkarza.
-O masz nową kurtkę ? -spytała
-Wow... szybka jesteś.
Zaparkowałyśmy przy ogrodzeniu Marco i wysiadłyśmy z auta zamykając je. Skierowałyśmy się w stronę furtki. Obok niej była skrzynka na listy. Dostrzegłam, że wystaje z niej biała kartka. Przeczuwałam, że to koperta. Weszłyśmy do domu Marco bez pukania.
-Halooo! Jest tu ktoś?! -krzyczała Daga
Po chwili usłyszałyśmy szybkie schodzenie po schodach. Chwilę później przed nami stali dwaj mężczyźni.
-Siema - powiedzieli równo.
Czułam na sobie wzrok Mario. Przewidywałam co o mnie myśli. Niekoniecznie w tamtym momencie, ale ogólnie. Niewyrozumiała kretynka, która obraża się za byle co. Miałam jego opinię gdzieś, ale ze względu na Reus'a musiałam mieć z jego przyjacielem dobry kontakt. A przynajmniej nie dawać po sobie poznać, że się nie lubimy.
-Siadajcie -powiedział gospodarz.
Usiedliśmy na kanapie w salonie. Ja obok Dagi, a Mario obok Marco.
-Przyniosę coś do picia- powiedziałam idąc do kuchni.
-Pomogę ci -pośpiesznie poszedł za mną Gotze.
Przewróciłam oczami otwierając lodówkę. Wyjęłam schłodzoną wodę, a Mario otworzył szafkę i wyjął z niej cztery szklanki. Wręczyłam mu butelkę.
-Dobra, słuchaj. Nie przepadamy za sobą, ale nie chcę przez ciebie tracić moich dobrych relacji z Marco i ty zapewne też nie, więc udawajmy, że wszystko jest okey -wyszeptał nalewając wodę.
-Myślałam, że to wiesz, ale dobra...
-Myślałaś? Potrafisz?
-Tak i radzę ci to samo. Uwierz, nie boli.
-Skąd możesz wiedzieć, skoro... -nie dokończył, bo odezwała się Dagmara.
-Długo jeszcze?
-Nie, już idziemy -powiedziałam biorąc w ręce dwie szklanki.
Wróciliśmy na miejsca i każdy chwycił swój napój. Wzięliśmy po łyku i zaczęliśmy rozmowę.
-Przyjechałyśmy by porozmawiać o... ten, no... ekhem... -nie wiedziałam jak zacząć.
-Namówiłam Agę o przyjęciu propozycji jako fotograf Bayern'u, ale ona ma wątpliwości i stwierdziłyśmy, że może ty, Marco jej doradzisz- wyręczyła mnie Daga.
Mój chłopak podrapał się po głowie. Nic dziwnego. Z jednej strony dobrze, bo mogła to być moja przyszłość, ale z drugiej pozwolić swojej ukochanej osobie wyjechać ? Kłopotliwe, nawet bardzo. To tak jakby ktoś marzył o wyjeździe do np. Hiszpanii, ale warunek jest taki, że rzadko widuje swoją drugą połówkę. To decyzja, której nie idzie podjąć od tak. Ale dla Reus'a nie było to trudne.
-Aga, powiem tak. Jeśli chcesz, nie stanę ci na drodze. Podstawą w związku jest zaufanie i ja je mam- wyznał.
-JA-NIE-CHCĘ-TAM-JE-CHAĆ.! -postawiłam szklankę na stół -Ale z drugiej strony, jakbym miała takie doświadczenie to może byłabym później fotografem BVB...
-Ooo... codziennie na treningu widywałbym anioła? -poruszał brwiami
-Haha -szturchnął go w bok Gotze.- Zaraz po mnie.
-Osz kurcze! - krzyknął Marco -Przecież Mario jest singlem. Nieee... nie jedź -zaśmiał się.
-Jak to singlem? -zapytała Malicka
-Zerwałem z nią wczoraj wieczorem. Dajcie spokój... plastik po kilku operacjach plastycznych i pusta dziewczyna. Nie chcę takiej. Zresztą ona też nie kochała mnie. Właściwie nie wiem dlaczego byliśmy razem.
-Aha... ? -zabrałam głos -Więc mam pisać CV ?
-Mhm... I jedziesz ze mną do Monachium dwudziestego -powiedział MG19#
-Spoko. Hotel sama se zapłacę -wyprzedziłam wszelkie teksty.
-Możesz przecież mieszkać u Mario -zaproponował Marco patrząc na swojego przyjaciela, ten jednak wlepił wzrok we mnie.
Pokiwałam przecząco głową.
Najgorsze co mogło być to mieszkanie z tym debilem w jednym domu. Znoszenie jego codziennego widoku, jedzenie tego co on, słuchanie tej muzyki co on...Zastanawialiście się kiedyś jakby to było mieszkać ze swoim wrogiem w jednym domu i chodzić do tego samego punktu pracy co on ? Napewno nie była by to świetna wiadomość, wręcz przeciwnie. Przecież oszaleć by było można i Bóg wie co jeszcze.
-Em... nie, bo...y... Felix przyjeżdża i Fabian -wykręcał.
-Kłamiesz. Widać -powiedział Reus. -Dalej się nie lubicie ?
-Nie, skąd -powiedzielśmy równo.
-To dlaczego ... ?
-Dobra! Zamieszkam u niego!
Z jednej strony fajnie by było gdyby mnie przyjęli, ale z drugiej wolałam chyba, żeby mnie odrzucili.
Nastała chwila ciszy. Wymieniałam z Mario nienawistne spojrzenia i wtedy przypomniał mi się list w skrzynce gospodarza.
-Marco, masz jakiś list -powiedziałam.
-Pewnie z klubu -machnął ręką.
-Może lepiej przeczytaj ? -zaproponowała Daga
Wstał z kanapy i szybkim krokiem wyszedł z domu. Wstałam i odniosłam moją szklankę.
-Nie mogłeś wymyślić czegoś lepszego ?! -krzyczałam z kuchni -Nie wiem, że mama przyjeżdża, albo Ann urodziła? Nie wiem co kolwiek ?
-Przestańcie! -krzyknęła przyjaciółka
-Trzeba było powiedzieć, że nie chcesz mieszkać w Monachium i by było po problemie -zignorował to.
Do mieszkania z powrotem wszedł rozbawiony Marco.Śmiał się tak, że ledwo oddychał. Ptrzyliśmy na niego nic nie rozumiejąc...
-Co tam masz? -zapytał Mario
-List... hahaha... list od twojej byłej! Hahaha.! -usiadł na podłogę trzymając brzuch
-Co? Dawaj czytaj! -zarządził Gotze
Wszyscy śmiejąc się usiedliśmy na łóżko ściskając Marco. W końcu każdy był ciekawy co będzie tam napisane. Odbiorca listu otwierając kopertę co chwila chichotał.
-Uwaga, czytam! - wyjął kartkę, wyprostował po czym przeczytał na głos -Drogi Marco, wiem, że może Ci się wydawać to dziwne, ale do Mario tak naprawdę nigdy nic nie czułam. Między nami nie było tej chemii, tego czegoś... I wiem o tym, że on też nic do mnie nie czuł. Jeśli teraz siedzi obok ciebie i czytacie to wspólnie, to proszę o jedno. GOTZE WYNOCHA.! Hahahaha... nie wierzę- zaczęliśmy się ponownie śmiać.- Gotze wynocha -wskazał palcem na drzwi.
-Oj dawaj. Czytaj dalej-mówił rozbawiony.
-Okey... haha... Można umrzeć ze śmiechu?
-Marco! -zabrzmiał nasz chórek
-Okey, okey... Jeśli już wyszedł (co jest mało prawdopodobne...;P) wiedz jedno: Zawsze Cię kochałam. Nasze pierwsze spotkanie pamiętasz? Byłeś w tedy na imprezie z Caroline, ale ja od początku wiedziałam, po tym naszym pierwszym spojrzeniu, że między nami coś będzie. Kocham Ciebie Marco.! Kocham.! Zawsze kochałam, kocham i będę kochać. Wiem, kręci się w okół wiele dziewczyn zwłaszcza ta... Agnieszka -.-'' , ale jak kocha to poczeka. A ja poczekam tyle ile będzie trzeba. Pomyśl nie brzmi pięknie : Hahaha... jesteście gotowi ? -ponownie przerwał
-Czytaj! -ponownie trzygłosowy chórek
-Pomyśl, nie brzmi pięknie: Ann Kathrin Reus ? ;* Liczę na Twoją odpowiedź. A i przeproś ode mnie Mario ;) Do zobaczenia kiciakuuu ^^ Mrr.... :D Your Ann ;*
Dosłownie leżeliśmy na podłodze. Rozwalił nas ten list na maxa. Serio? Jak można być tak głupim ? Zrywać z chłopakiem i brać się za jego przyjaciela? Może niech spróbuje z wodą. Coś je łączy... plastik (Ann jest po kilku operacjach plastycznych). Romana dziewczyna, mimo że również jest modelką, jakoś tak nie wygląda i zachowuje normalnie. Nie wiem w ogóle skąd zawodnik Bayern'u wytrzasnął taką kobietę.
-Marco, coś tu leży -podniosła kolejną kopertę z podłogi Daga.
-Upominek od Ann ? -zaciekawił się
-Chyba nie... spójrz, nie ma nadawcy ani odbiorcy tylko napis... -spojrzała na mnie przerażona.
-Jaki napis? -wyrwałam jej kopertę z rąk i nie wierzyłam w to co na niej widniało. -Nie wierzę...
Opadłam na kanapę czując jak świat przed oczami zanika. Chwyciłam pierwszą, lepszą szklankę i napiłam się wody. Mario wziął ode mnie list.
-Aga, o co chodzi? -spytał
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i mamy 22 ... :D wybaczcie, że dodałam dziś , a powinien być 10 , aleee się wyrobiłam ;)
Pozdrawiam i czekam na krytykę ;)
A i jak myslicie co będzie w liście, którego aż tak przestraszyła sie Aga... ? :D ^^
BUZIAKI I DZIĘKI ZA PRAWIE 4000 WYŚWIETLEŃ .! :]
Jesteście wielcy .! <3 ;*
No właśnie, co będzie w liście ? ! Błagam, nie trzymaj mnie długo w niepewności i dodawaj nowy rozdział szybciutko, bo nie mogę się doczekać ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMówisz i masz .;)
OdpowiedzUsuńNawet nie myśl o zawieszeniu bloga , bo cię z łóżka zrzucę .!!
Fajny , fajny , czekam tylko na następny rozdział i treść listu oczywiście xD
Dawaj kolejny rozdział@! Co będzie w liście, mów, natychmiast :D :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny i ciekawy. Z niecierpliwością czekam na kolejny i zapraszam cię do siebie na nowee blogi :D
http://naturalnie-nierealne.blogspot.com/
http://miloscnaboisku.blogspot.com/
http://wlacz-pozytywne-myslenie.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco i przepraszam za spam, Patrycja :D