Powoli, od niechcenia otworzyłam oczy i od razu zerwałam się na równe nogi. Mało co nie stanęłam na Thomasa Muller'a. Przetarłam oczy. Ta czyli to nie jest sen. Spałam na jednym łóżku z Anią i Lisą, a na podłodze zawodnik Bayern'u Monachium. Wzruszyłam sama do siebie ramionami. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu mojego telefonu i wtedy poczułam ten okropny ból głowy. Odruchowo dotknęłam czoła. Takiego bólu to ja nigdy nie czułam. Dojrzałam na szafce mój telefon, więc schowałam go do kieszeni spodni. Byłam ubrana tak jak wczoraj na imprezie, włosy miałam w okropnym nieładzie i śmierdziało ode mnie alkoholem. Poszłam wolno do drzwi pokoju i ledwo żywa nacisnęłam klamkę, po czym opuściłam pokój zamykając za sobą drzwi. Wolnym tempem, wciąż trzymając się za głowę, która mało co nie wybuchła, poszłam do sypialni Marco. Zapukałam i po cichutku weszłam do środka. Moim oczom ukazali się dwaj mężczyźni bez koszulek w samych bokserkach. Takie klaty to ja lubię. A wracając, więc ujrzałam Mario i Marco. Fakt, przyjaciel wspominał, że czasami śpią razem, ale wtedy chyba do końca w to nie wierzyłam. Zbliżyłam się do łóżka i lekko dotknęłam ramienia Reus'a.
-Ja już nie śpię, ale nie mam zamiaru wstawać- odpowiedział nie otwierając oczu.
Jego głos brzmiał faktycznie nie jak po przebudzeniu, lecz tak jakby nie spał od co najmniej godziny.
-Marco, proszę cię, błagam. Daj mi jakąś tabletkę na łeb -mamrotałam.
Otworzył oczy i usiadł na łóżku śmiejąc się ze mnie. Usiadłam obok niego.
-Marco proszę... No to chodziaż daj mi wody, bo umrę.
-Haha... taka grzeczna dziewczynka ma kaca ?
-Mnie to nie bawi.
Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
-Oj Aga, Aga co się z tobą dzieje ? -dalej słyszałam jego śmiech
-Zrobię wszystko, tylko daj mi tą cholerną tabletkę.
-Wszystko? -zagadnął
-Yhym...
-Obudź Mario.
Zabrałam głowę i spojrzałam na niego zdziwiona.
-A co w tym złego ?
-Wiesz jak się wkurzy? Jemu przerwać sen ? Huhu... powodzenia.
-Dobra, ale zejdź.
Zawodnik Borussii zrobił to o co go prosiłam i stanął oparty o ścianę. Ja natomiast położyłam się na jego miejsce. Wyciągnęłam rękę i jeździłam palcem po torsie Gotze'go.
-Nie łaskocz -wymamrotał.
-To znaczy, że z nami koniec? -udawałam oburzoną
Mario w mgnieniu oka wstał z łóżka i patrzał na mnie zdezorientowany. Wraz z Reus'em zaczęłam się śmiać, musiałam jednak przestać, bo wtedy ból głowy nasilał jeszcze bardziej.
-Nie no... lepszego żartu nie mogliście wymyślić ?
-Chciałam przynieść kostki lodu, ale coś poszło nie tak -skłamałam.
Wstałam z łóżka i stanęłam obok Marco. Spojrzałam na niego błagalnie.
-No dobra, idę.
Po chwili zostałam w pokoju sama z zawodnikiem Monachium. Ponownie spoczęłam na łóżku usiłując zasnąć.
-Uuuu kacyk ?
-Nic nie mów.
-Kiedy urwał ci się film ?
-Na tańcu z Ozilem.
-Hahaha... to najlepszego nie pamiętasz? -zasypywał mnie pytaniami
-Przeżyję.
Usłyszałam kroki i po chwili w do pokoju ponownie zawiał przyjaciel.
-Masz- powiedział.
Usiadłam i wzięłam od niego szklankę wody oraz tabletkę. Połknęłam i popiłam po czym położyłam naczynie na podłogę.
-Dzięki.
-Ej, wiesz, że Agnieszka nie pamięta jak...
-Cicho! -krzyknął Marco- Trudno, nie mówmy jej -spiorunował wzrokiem kumpla.
-Co zrobiłam ? -zapytałam
Moja wyobraźnia przekraczała wszelkie normy. Nie wiedziałam co zrobiłam, ale domyślałam. Najgorsze było to, że kompletnie nic nie pamiętałam. Pustka. Jakbym straciła przytomność podczas tańcu z zawodnikiem Realu i obudziła niedawno.
-Nic takiego - odparł z uśmiechem Reus, ale ja widziałam, że chętnie by wybuchł śmiechem.
-No proszę powiecie mi ?
-Najlepiej jakby powiedziała ci to Daga- wtrącił Mario.
-Dadze film urwał się jeszcze szybciej -wyznałam, na co oni się zaśmiali.
-To Ania, lub Kevin- odpowiedziała obojętnie klubowa jedenastka.
-Lub... hahaha -znów ten śmiech Gotze'go.
-Nie to nie. Myślicie, że będę was prosić ?
Powoli opuściłam pomieszczenie i zeszłam schodami na dół. Moim oczom ukazał się wielki bałagan i piątka ludzi. Mianowicie : Dagmara śpiąca w objęciach Kevina, Robert, Sven i Philip. Logiczne było, że reszta nocowała w hotelu. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki wodę. Wypiłam jednym duszkiem. Następnie spoczęłam na krzesełku i podpierając głowę rękoma usiłowałam sobie przypomnieć co takiego wczoraj zrobiłam. Mijała minuta, dwie, trzy...no nic! Za nic w świecie nie mogłam sięgnąć pamięcią do ciągu dalszego wczorajszego wieczoru. Za nic.
Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. To byli dwaj przyjaciele. Jeden ubrany w markowe ubrania Pumy, drugi Nike. Zaczęłam się śmiać.
-Co jest? -zapytał Marco
-Nic, tylko... Jak widzę Nike to mi się śmiać chce, a jeszcze jak u Mario. Haha... -wybuchłam śmiechem przypominając sobie tą całą sytuację.
-Mieliśmy na ten tydzień zapomnieć, że gram w Bayern'ie -upomniał mnie Gotze.
Uśmiech zawitał na mojej twarzy. Może wcale nie był taki zły, za jakiego go miałam? Może on naprawdę chciał po prostu spełnić marzenie? Chyba, niektórych ludzi oceniam zbyt pochopnie. Wyrabiam sobie o nich opinię zanim osobiście ich poznam. Trochę nie fair, racja. Sama nie wiem dlaczego, ale zanim poznałam piłkarzy Borussii osobiście, to o każdym miałam już jakieś zdanie. Widać pozory mylą. Nawet bardzo. Nie rozumiałam jednego. Jak mogłam uwielbiać Mario jako zawodnika BVB, a jako Bayern'u nienawidzić ? Zdradził klub, ale widać, że jest stanowczy i nie zmieni się choćby nie wiem co. Ewentualnie będzie miał świadomość spełnionych marzeń.
Wstałam i przytuliłam go. W oczach zakręciły mi się łzy, więc szybko się od niego odkleiłam.
-Dziękuję -wyznałam.
-Nie ma sprawy.
-Ej, a wy przypadkiem nie za bardzo się polubiliście ?-wtrącił Marco ze śmiechem, na co my zareagowaliśmy jak on
-Jak tam Ann ? -zapytałam
-Hahaha... No cóż. Pewnie już wyrywa kogoś we Francji -zamyślił się zawodnik Monachium.
-I ty tak po prostu ...?-nie byłam w stanie zrozumieć
-Daj spokój. My nic do siebie nie czujemy, ale żadne nie ma odwagi zerwać.
-Yy... aha ? -mimo zakłopotania wymusiłam uśmiech -To może ja pójdę do siebie, ogarnę i wrócę ?
-Podwiozę ciebie -powiedział szybko przyjaciel.
-Okey.
Po chwili siedzieliśmy już w jego samochodzie i jechaliśmy do domu Dagmary.
-Możemy się dziś wieczorem spotkać ? -zapytał
-Jasne. A o co chodzi ? -spytałam, bo mówił to trochę poddenerwowany
-O nic. A tak zmieniając temat. Na serio polubiłaś Mario ?
-Jejku Marco.. To jest trochę skomplikowane. Nadal mam do niego żal, że tak po prostu zostawił Borussię, ale z drugiej strony nie można przecież rozdrapywać ran. Uzgodniliśmy, że na czas pobytu w Dortmundzie nie jest zawodnikiem Bayern'u.
-Tylko mi się nie zakochuj -zaśmiał się.
I co odpowiedzieć w takiej sytuacji gdy pada w twoją stronę takie pytanie od chłopaka, którego kochasz? Jestem jednak normalna, nie tak jak inne i nie odpowiedziałam: Wiesz, chyba coś do niego czuję. Logiczne, wtedy byłabym na straconej pozycji, bo Marco by myślał, że wcale mi na nim nie zależy, lecz na Mario.
-Nie, nie ... W Gotz'ym nieee -wyznałam.
Na twarzy Reus'a zawitał uroczy uśmiech. Uwielbiałam to.
W końcu dotarliśmy do domu Dagi. Równo wysiedliśmy z samochodu i szybkim krokiem skierowaliśmy się do drzwi. Z naszej tajnej skrytki wyjęłam klucze i otworzyłam mieszkanie. Wraz z przyjacielem weszliśmy do salonu.
-To ja idę na górę, a ty poczekaj -powiedziałam, a Marco opadł na narożnik.
Chciałam to załatwić szybko, ale nie wyszło mi to na dobre. Na schodach zaliczyłam upadek. Miałam nadzieję, że piłkarz tego nie zauważysz, ale on w mgnieniu oka znalazł się obok mnie.
-Czyli takie są skutki twojego imprezowania ?
Przewróciłam oczami i wstałam. Miałam zamiar iść dalej, jednak on chwycił moją rękę. Poczułam jak na mojej twarzy witają rumieńce.
-Nie mogę pozwolić, byś szła po schodach. Znowu spadniesz i co będzie ? -zapytał retorycznie i wyciągnął ręce w moją stronę
-No chyba nie -wybuchłam śmiechem.
-Why ?
-Bo nie.
Pośpiesznie ruszyłam do łazienki i wzięłam mega szybki prysznic. Ubrałam się, uczesałam i położyłam na łóżko.Wlepiłam oczy w sufit i zaczęłam moje krótkie przemyślenia.
Mario -Najlepsze określenie by było ,,Życie lubi zaskakiwać''. Początkowo patrzałam na niego z nienawiścią, niezrozumieniem, rozpaczą, żalem... Chciałam rzucić się na niego i walić pięściami w tors krzycząc jak bardzo go nienawidzę, jak bardzo zranił kibiców. Ale wyszło całkiem inaczej, spokojnie. Tańczyłam z nim, śmiałam się, rozmawialiśmy jak normalni ludzie. Co on takiego w sobie miał co powstrzymało mnie od tego wszystkiego ? Od tej zemsty i jego cierpieniu? Może to nie chodziło o niego, a o ranienie Marco ? Oni są jak bracia. Raniąc jedno, ranisz drugie. Gotze tez po części miał na to wpływ, nie wiem jaki. To wszystko zbyt pokomplikowane.
Marco- Co tu o nim myśleć. Ideał. Gra w piłkę, kocha Borussię, zabawny, szczery, uroczy słodki...
-Aga żyjesz? -usłyszałam pukanie do drzwi
-Tak, tak. Już idę- ocknęłam się.
Usiadłam niechętnie na łóżku i zamknęłam oczy odczuwając potrzebę snu. Miałam właśnie z powrotem opaść na łóżko, ale Reus mi na to nie pozwolił.
-Agaa- powiedział stanowczo.
-No idę...
Wstałam i otworzyłam drzwi. Przyjaciel stał oparty o futrynę i spoglądał na mnie przenikliwym wzrokiem. Czułam woń jego cudownych perfum.
-Idziemy ? -zapytałam
-Mhm. Idziemy.
W mgnieniu oka wziął mnie na ręce.
-Marco, co ty?! Nie! -krzyczałam
-Nie mogę pozwolić, by moja Agusia upadła ze schodów.
-Robisz ze mnie ofermę, czy co ?
-Martwię się po prostu.
Obrażona pozwoliłam na to, by zniósł mnie na dół. Tam z powrotem miałam kontakt z ziemią. Nie mówiąc ani słowa wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Kątem oka patrzałam jak piłkarz zamyka drzwi, chowa klucze, a następnie wsiada do auta. Całą drogę milczeliśmy dopiero pod domem Reus'a zaczęliśmy dialog.
-Chcesz wiedzieć co wczoraj zrobiłaś ?
-Nie wiem- roześmiałam się.
-Hahaha. Padniesz i nie uwierzysz!
-Skąd ta pewność ?
Dobra... moje podejrzenia poszły w las. Co ja takiego mogłam zrobić, że aż tak ich to śmieszyło?
-Choć w domu ci opowiemy, żeby nie było : Marco, kłamiesz! -powiedział wysiadając z Mercedesa
Spojrzałam na niego zdezorientowana i wzruszyłam ramionami. Gdy już obydwoje byliśmy w domu, gdzie panowała czystość, usiedliśmy na kanapie w salonie. Sven i Philip opuścili mieszkanie i przebywaliśmy w towarzystwie pozostałej siódemki (Thomasa, Lisy, Ani, Roberta, Dagi, Kevina, Mario). Muller dziwnie na mnie patrzył. Lekko uśmiechnięty, ale w jego oczach było coś dziwnego. Jakby strach? Jak tylko to zauważyłam od razu zapytałam.
-Co ja wczoraj zrobiłam ?
-Ja nie wiem. Film mi się urwał -Dagmara znalazła wymówkę.
-Ja nic nie widziałem -odezwał się Kevin.
Pozostali wybuchli śmiechem.
-No powiecie ?!
Zaczęło mnie to denerwować, że nic nie chcą powiedzieć. Jejku, co za różnica kiedy będę wiedzieć, co zbroiłam ?
-Dobra. No więc.. -zaczęła Ania, ale Thomas jej przerwał.
-Może lepiej nie ?
Zrobiłam wielkie oczy.
-Dajcie spokój, trzeba dziewczynie w końcu powiedzieć, że to nic takiego -stała w mojej obronie Lewandowska. -To tak. Siedziałaś na kanapie z pijaną panią DJ i podszedł do was Bastian Schweinsteiger. On też był pod wpływem procentów, więc gadał głupoty. Zaczął nawijać, że Borussia to dno, zero, jest do kitu...
-I ja go nie zabiłam ? -poważnie się zdziwiłam, a inni zaśmiali
-Emm... jakby to powiedzieć. No właśnie, dokładnie... Mało go nie zabiłaś -wybuchł śmiechem Gotze.
Sama zaczęłam się śmiać. To musiało wyglądać nieźle. Szkoda, że nie pamiętałam.
-Mówcie dalej -byłam ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń.
-Chwilę się kłóciliście, a później Bastian cię spoliczkował -kontynuował Robert.
-O nieeee -wtrąciłam, ale on to zignorował.
-Zaczęłaś go bić, a że na stoliku obok był wazon miałaś zamiar walnąć go nim w głowę.
-Hahaha... to musiało nieźle wyglądać. Nagrał ktoś ? -spytałam
-Niestety nie, ale słuchaj dalej- mówił Mario. -No i jak Thomas zobaczył, że usiłujesz okaleczyć jego kolegę podbiegł do was. Nie był pijany, więc miał przewagę. Chwycił wazon i podał go mi, a sam gadał z Schweinsteiger'em. I jak już sobie z nim pewne sprawy wyjaśnił, to... -ponownie usłyszałam śmiechy.
-To co? -pytałam niecierpliwiona
-To rzuciłam mu się na szyję, całowałaś w policzki dziękując, za uratowanie ciebie. W ogóle gadałaś jakieś niestworzone rzeczy -dokończył.
-Zostawię to bez komentarza -mówiłam ze śmiechem.
W sumie to wszyscy się śmialiśmy poza Lisą. Dziwna, zapatrzona w siebie typa. Jejku, jak ja nie lubię takich ludzi. Mani , pedi i czort wie co jeszcze. Dla takich ludzi jak ona, nie ważne jest otoczenie lecz oni sami. Widzą w sobie ideał, wzór do naśladowania. Dlaczego? Bo nie widzą wnętrza. Nie mówię o wątrobie, czy jelitach, ale o charakterze i inteligencji. Thomas jak na Niemca jest nawet, nawet i jestem na sto procent przekonana, że Lisa jest z nim dlatego, bo to Niemieckie, bogate ciacho (napisane tak ze względu na potrzeby bloga wiem, że to nie prawda ;P ). Ciekawe kiedy go zdradzi. O ile już tego nie zrobiła. Zresztą nie moja sprawa...
-Spoko, Thomas nie gniewa się chyba, aleee jeego żoonkaaa - pocieszał mnie Marco.
-Przepraszam, nie chciałam -spojrzałam na dwoje Bawarczyków z żalem.
-Hehe... Rozumiem.
-A swoją drogą...Dlaczego spałam z wami i Anią w pokoju ? -zapytałam
-Tego to ja nie pamiętam -pokiwał głową Muller.
-Ja też nie -wtrąciła jego partnerka.
-Ale ja tak! -na twarzy Anny zawiał uśmiech - Tam w pokoju miała spać trójka ludzi. Mianowicie Lisa, ty i Daga. Problem był taki: Dagmara chciała spać z Kevinem, a Thomas z Lisą, bo bał się, że coś jej zrobisz. To ustaliliśmy, że będziesz spała tam ty z nimi. Ten pomysł Muller'om nie odpowiadał, więc miałam tam spać jako ochrona.
Dookoła ponownie zapanował dobry humor, wyrażany przez śmiech.
-Nie wierzę.
-Na serio -zapewnił mnie Reus.
-Nigdy więcej nie wezmę alkoholu do ust- zapewniłam.
-Masz rację. Później nie dało rady z tobą tańczyć -sztucznie posmutniał nowy nabytek Monachium.
-Ozil dawał radę -przewróciłam oczami.
Chwilę tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy składając wczorajszy wieczór do kupy. Okazało się, że moja siostrzyczka kocha mojego Kevina ze wzajemnością. Trochę mnie to zdziwiło, bo o niczym nie wiedziałam, ale postanowiłam im wybaczyć. Tak słodko razem wyglądali.
Gdy już wszystko omówiliśmy postanowiliśmy rozejść się do swoich domów, a państwo Muller wracać do Monachium. Thomas nie był taki zły. Widać są jeszcze normalni ludzie w tym Bayern'ie.
Każdy każdego pożegnał i odjechał z pod domu.
##############################
Godzina 18:00 (oczami Agnieszki)Po zjedzonej, wraz z przyjaciółką, kolacji ruszyłam na górę. Weszłam do pokoju i rozmyślałam co jest takiego ważnego, że pomocnik BVB chce gdzieś ze mną wyjść. Wahałam się nad tym, czy nie będzie tak jak z Matsem. W sumie fajnie by było, ale mógłby mnie uprzedzić, czy to randka, czy zwykły spacer.
Głośne, szybkie pukanie do drzwi mojej sypialni.
-Mogę?! -zapytała Daga
-Tak, ale co...
Nie dokończyłam, bo kumpela była już w moim pokoju i wywalała wszystkie ciuchy z mojej szafy.
-Ej!
-Reus ma nadzieję, że to randka i ubiera się zaje...
-Co?!
-No tak! Ubieraj to ! -zarządziła wpychając w moje ręce ubrania.
-Jesteś pewna ?
-No tak! Gadałam z Kevinem
-Dobra, ale nie ubiorę szpilek.
-Nie zaczynaj! Masz je ubrać i już.
Szybko pobiegłam do łazienki. Marco miał być o 18:20, więc czasu było w sam raz, ale moje zdanie nie ma znaczenia. Ważne zdanie eksperta - Malickiej.
##############################
W tym samym czasie (oczami Kevina)
Umówiłem się z moją dziewczyną, że swatamy naszych przyjaciół. Powiedziałem Marco, że Aga ma nadzieję na randkę, a Daga Adze, że Marco myśli, że to randka. Tylko żeby wszystko poszło okey...^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i w końcu wymęczyłam ten 19 rozdział. Wiem, że bardzo, bardzo nudny -.- Postaram się, aby następny był ciekawszy ^^
Rozdziały będę dodawała rzadziej, bo szkoła, nauka wiecie... ;_;
Chciałabym Wam bardzo, ale to bardzo podziękować, bo w tym tygodniu świętowałam ponad 60 komentarzy i ponad 2600 wyświetleń. Dziękuję !!! ;*
Rozdział genialny, szkoda, że teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej ale ja to rozumiem, bo przecież sama chodzę do szkoły :D Z niecierpliwością czekam na next'a i zapraszam do siebie na rozdział numer 1 :D
OdpowiedzUsuńhttp://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/2013/09/rozdzia-1.html
Rozdział świetny jak zawsze !!! :* uwielbiam Twoje blogi :D Kiedy next ? bedziesz dodawać raz w tygodniu ? Pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuńŚwietnyyy *.*
OdpowiedzUsuńOj tam Aga, nieźle zabalowała ;D
Jestem ciekawa jak przebiegnie ta "randka".
Daga z Kevinem dobrze to wymyślili ;>
Czekam na nexta ;3 Pozdrawiam ;**
P.s: zapraszam na mojego nowego bloga : Zycie-to-same-problemy.blogspot.com