sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 37

Wpadłam do domu Reus'a jak by mnie ogień gonił i... i nic. Stanęłam na środku salonu i nie wiedziałam od czego zacząć. Po krótkim ochłonięciu pobiegłam szybko na górę (co chwila potykając się na schodach) do pokoju, w którym kiedyś spałam. Powysuwałam wszystkie szuflady, pootwierałam wszystkie szafki, pusto. Dosłownie nic tam nie było. Stamtąd poszłam do łazienki gdzie również nic nie znalazłam. Więc koszulka musiała być w pokoju Marco. Weszłam niepewnie do jego sypialni. Wtedy zdałam sobie sprawę , że to wszystko jest totalnie bez sensu. Ten porywacz w ogóle jest jakiś dziwny. ,,Znajdź koszulkę, a on przeżyje'' to totalnie bez sensu. No ale cóż... Zaczęłam od przeszukiwania szafy. Przeglądałam każdą koszulkę po kolei , bo nawet koloru nie pamiętałam.  Część t-shirtów znalazła się na podłodze, a część na łóżku piłkarza. W pewnej chwili w moich rękach zawitała koszulka z numerem 10 i nazwiskiem Gotze, a w nią zawinięty był trykot z tym samym nazwiskiem, lecz innym numerem i kolorem. Bardzo posmutniałam zdając sobie sprawę z tego, że wszyscy to przeżywają, ale trzeba to rozumieć i wybaczać. Przeglądałam dalej i dalej, aż w końcu opróżniłam szafę. Spojrzałam na zegarek... pół godziny do końca. Westchnęłam i po raz kolejny popatrzałam na szafę. Na dole było jakieś pudło i torba treningowa. W tym pierwszym nic, ale w torbie... Wiem nie powinnam tam w ogóle sprawdzać, bo raczej tam chowa się dosyć prywatne rzeczy, ale zaryzykowałam i ...
-Serio .? -spytałam samą siebie na głos
Chwyciłam swoją rzecz i wybiegłam z domu zamykając go na klucz. Prosto stamtąd wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon. Jechałam szybko i dzięki Bogu dojechałam bez problemu i dłuższych postojów na drodze.

############################## 
Ten sam czas (oczami Kevina) 
-Ja wciąż nie rozumiem co to w ogóle za pomysł -byłem oburzony.
Jak można wymyślić bajeczkę o porwaniu z piłkarzem znienawidzonego klubu, po to by ściągnąć dziewczynę do swojego miasta i po prosić ją o wybaczenie. To bez sensu, choć przyznam nawet romantyczne. Widać, że chłopak stracił dla niej głowę. Jest tylko jeden problem... Ona się tak na stresowała, zaryzykowała pracę tylko po to by dowiedzieć się, iż jej były chce do niej wrócić. Wątpię czy ktokolwiek by wybaczył.
-Kevin, zrozum : ja ją kocham.! Jestem gotów zrobić dla niej wszystko -spojrzał mi w oczy siedząc naprzeciwko.
Nie powiem zimno siedziało się na chodniku, ale teraz musieliśmy zadowolić się właśnie tym.

############################## 
Ten sam czas (oczami Agnieszki) 
Miałam jeszcze 20 minut, więc postanowiłam podjechać z innej strony restauracji i zobaczyć co u chłopaków. Wysiadłam z samochodu zaciskając w ręku moją rzecz i szybkim tempem szłam. Ostrożnie wychyliłam się zza rogu, by zobaczyć czy porywacz wciąż siedzi na tamtym miejscu. Tak, siedział. I chyba mnie zauważył, bo wstał. Szybko więc pobiegłam do mojego miejsca docelowego, czyli Jonasa i Kevina. A tam ujrzałam jeszcze...
-Marco.? Jak .? Uratowaliście.? -zmieszałam się -Dlaczego nie daliście znać.?!
-Bo, to nie tak... -tłumaczył Kevin.
-Cicho .! -krzyknął Jonas, Marco i porywacz, który przybiegł za mną
-Nie cicho .! Żądam prawdy .
Marco podszedł do mnie i usiłował mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Nienawidzę cię za to co zrobiłeś.! Co miałeś na celu kłamiąc w ten sposób .?! Chciałeś mnie odzyskać.? To wiedz, że jeszcze bardziej pogorszyłeś sprawę. Z dnia na dzień kocham cię coraz mniej...
-Czyli wciąż kochasz -szepnął patrząc w moje oczy.
-Tak i wciąż nie wiem dlaczego.
-Skoro kochasz to dlaczego...?
-Za bardzo to zabolało. Nie dam rady, wybacz -rzuciłam koszulkę i odeszłam.
Pobiegłam do parku. Usiadłam na tej ławce co zawsze i zaczęłam płakać. To wszystko mnie przerastało. Tak, kocham go, ale nie dam rady być z nim po tym co zrobił. Każdy zasługuje na drugą szansę, ale ja po prostu się boję. Boję się mu zaufać.
-Nie płacz, nie warto -usłyszałam głos Jonasa.
Znów przy mnie był. Znów miałam go obok. Znów on przyszedł, gdy reszty nie było... Może ja po prostu go nie zauważałam .?
-Jonas, myślisz, że mogli byśmy spróbować.? -wypaliłam
Spojrzał na mnie zmieszany i przytulił.
-Aga, nie chcę byś mnie wykorzystała w ten sposób, by odegrać się na Marco. Przemyśl to co czujesz...
-Ale gdybym...gdybym cię kochała to...
-To byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie.
Jak to zawsze bywa... dzwoniący telefon przerwał naszą rozmowę. Widząc, że dzwoni Tanja nie zastanawiałam się ani chwili, odebrałam.
-Cześć -przywitałam się.
-Hej. Wiesz...raczej się już nie spotkamy więcej. Wracam do domu,
-Nie.? Szkoda. Prawie się nie znamy -westchnęłam.
-To co miałam zrobić, już zrobiłam.
-Znaczy .?
-Zniszczyłam Robben'owi życie tak, jak on zniszczył mi.
-Brawo siostro .! -ucieszyłam się
 Wszystko było dla mnie jasne. Wtedy w klubie, to z nią tańczył Arjen. Domyśliłam się, że on jest ojcem Camilli i raczej zignorował tę sprawę, a moja koleżanka chciała po prostu się odegrać. Z dobrym skutkiem.
-Hehe. Dzięki. Ja zaraz mam samolot, więc kończę. Zdzwonimy się jeszcze kiedyś, prawda.?
-Tak, może nawet spotkamy -ucieszyłam się, że ona również chce nawiązać ze mną znajomość.
-Więc do usłyszenia.
-Do usłyszenia -rozłączyłam się.
Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Spojrzałam na Hofmann'a i pocałowałam go.
-Jestem pewna -szepnęłam.
-Cieszę się.

############################## 
Wieczór (oczami Agnieszki)
Siedziałam z Dagmarą u niej w domu. Rozmawiałyśmy o wszystkim. Na mojej niedoszłej pracy zaczynając, po przez plan Marco, aż po mój związek z Jonasem. Tak z nim... Może nie kochałam go jeszcze aż tak bardzo, ale wiedziałam, że z tego może wyjść tylko coś dobrego. Reus to przeżyje i może nauczy się czegoś na przyszłość.
-Wiesz... ja ci to nawet trochę zazdroszczę -westchnęła przyjaciółka. -Takie ciekawe życie, a na końcu jeszcze masz faceta, który cię kocha.
-Haha.. tak. Jednak mam trochę wyrzuty sumienia co do Marco...
-Będzie dobrze. Zasłużył...
Gdzieś w środku jednak żałowałam swojej decyzji, bo daliśmy Ann za wygraną i zakończyliśmy coś co trwało o wiele za krótko. Piłkarz miał to COŚ, jednak życie jest nieco dziwne.
-To ja już pójdę na górę -powiedziałam wynosząc dwa kubki do kuchni.
-Ja też się już kładę. Ey... a nie ciekawi cię o czym gada teraz Mario z Marco .?
(Gotze u niego nocował)
-Wiesz... jakoś nie zbyt. A właśnie... Co do Mario. Między mną, a nim wszystko gra. I chyba potrzebuję antyramy.
-O.o
-Dał mi swój autograf -uśmiechnęłam się na wspomnienia. 
-Chcesz mieć autograf z Bayern'u na ścianie.? -nie dowierzała
-Nie... z Borussii.
Siostra tylko obdarowała mnie uśmiechem i poszła na górę. Ja jednak jeszcze chwilę postanowiłam zostać i popisać na czacie. Weszłam z powrotem do salonu, gdzie znajdował się jej laptop. Włączyłam go i zalogowałam na portalu. Mój ''znajomy'' właśnie był dostępny. Postanowiłam napisać pierwsza.
,,Siema''
,,Siema XD''
,,Co tam .? ;)''
,,Nic w porządku. ''
,,Aha..''. 
,,A u cb .? ''
,,Jakoś... wiesz... Dzwonił dziś mój niedoszły szef i nie mam pracy, do tego zmieniłam chłopaka i wgl..''.
,,Oł... to krucho. ''
,,Nie jest źle :D ''
,,Gdzie teraz jesteś.? ''
,,W Dortmundzie -.-'' Dlaczego tak często o to pytasz.? ''
,,Dobrze mi się z tb pisze, a ja niedługo będę leciał do Dortmundu :D''
,,Z... ?''
,,Z Londynu ;) ''
,,Do kogoś czy po prostu ..? ''
,,Mam tam przyjaciela, który zerwał z dziewczyną...Jakaś polka mu w głowie namotała, potem do Monachium wyjechała , dziś wróciła do Dortmundu i takie tam pomieszanie...''
 To dało mi trochę do myślenia... Wiedziałam, że mój były na przyjaciela grającego w Chelsea Londyn ... 
,,Czy twój przyjaciel nie ma na imię Marco.? '' 
,,Skąd wiesz.? O.o'' 
,,A ty jesteś Andre'' 
,,Jprdl.. skąd wiesz.? Nie mów tylko nikomu, że siedzę na czacie...'' 
,,Nie powiem, bo po co .? ;) Upewniam się po prostu'' 

Pisaliśmy jakieś 30 minut, po czym zmęczona pożegnałam się z Schurrle.Wyłączyłam laptopa, pogasiłam światła i poszłam na górę. Wzięłam prysznic, poszłam do pokoju ... Zaczęłam wspominać jak to wszystko się zaczęło... Śmierć cioci , pociąg, w którym poznałam Kevina, Dortmund, potem Mario i Monachium, zawsze zamieszania... Moje porwanie, Tanja, Marco... Życie to nie spacer...życie ze mną to nie spacer. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc.. Bloga kończę jednak na 37 rozdziałach ;) 
Sądzę, że tu wszystko się wyjaśniło i nie ma żadnych niedomówień :) 
Biorąc pod uwagę Wasze komentarze zdecydowałam na Jonasa ;) Mało osób na niego komentowało, a przemyślałam i wymyśliłam, że to może Was zaskoczy :D
Oczywiście nie mam zamiaru kończyć z pisaniem dlatego założyłam nowego bloga, którego już piszę :D http://bonastolatkowietezmajauczucia.blogspot.com

No to niedługo epilog i heja... 
Tak jeszcze nie oficjalnie (bo pod epilogiem dopiero) CHCĘ WAM BARDZO, ALE TO BARDZO PODZIĘKOWAĆ. .! ZA TO, ŻE BYLIŚCIE, JESTEŚCIE I MAM NADZIEJĘ BĘDZIECIE. ! <3

6 komentarzy:

  1. Awww świetny;)
    szkoda że koniec ;(
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda...
    Myślałam, że to jednak będzie Marco...
    Ale i tak opowiadanie było świetne :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;) http://leuchteauf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam :D !!!
    W każdym rozdziale nas zaskakiwałaś i to było wspaniale, fajnie się czytało :D
    Oczywiście będę czytać następne.
    Ja też Ci chciałam podziękować, że miałaś czas na pisanie i wgl. że prowadziłaś tak zarąbistego bloga :D Dzięki :**
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... Dziękuję za miły komentarz jak i za czytanie bloga.
      Naprawdę ciepło na sercu jak się takie komentarze czyta.. Dziękuję <3 ;)

      Usuń
  4. Zarąbiście piszesz!
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  5. życzę Ci weny, wieeeeeeeeelkiej weny :* czekam na nn

    OdpowiedzUsuń