~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
##############################
25 września 2013r. (oczami Agnieszki) Piłam z Mario sok pomarańczowy przy jednym ze stolików. W pewnej chwili dosiadły się do nas dwie dziewczyny. Ubrane... dość imprezowo. Wysoka brunetka na płaskich butach w miniówce i koszulce z odkrytymi plecami zajęła miejsce obok piłkarza, a jej koleżanka, średniego wzrostu blondynka na szpilkach ubrana nieco lepiej niż jej koleżanka usiadła obok mnie. Obydwie były nico wstawione.
-Możemy się dosiąść .? -spytała brunetka
Spojrzałam na Mario czekając co odpowie. On jednak spojrzał na mnie jakby czekał aż ja mu kiwnę głową. Wzruszyłam ramionami.
-Wiecie...chętnie byśmy z wami coś wypili, ale musimy potańczyć. Wiecie dopiero przyszliśmy -wstał, podszedł do mnie i chwycił za rękę.
Wzięłam jeszcze sok, by móc go spokojnie dokończyć.
-W takim razie możemy z wami -wtrąciła.
-Ale my ... no wiecie. Chcemy sam na sam potańczyć inaczej-odezwał się Gotze, a ja mało nie zakrztusiłam się sokiem.
Pośpiesznie poklepał mnie po plecach. Z dobrym skutkiem.
-Znaczy co.? -nie rozumiała kobieta
-No co ty.? Nie czaisz.? Chcą się urwać na górę -pomogła jej blondynka.
-Aaa. To powodzenia -mrugnęła i odeszła.
Gdy obydwie były wystarczająco daleko położyłam szklankę na stolik i walnęłam Mario w bark.
-Czy ciebie porąbało .?
-Oj daj spokój i tak nie wiedzą kim jestem.
-Żebyś się nie zdziwił -pouczyłam.
-Czego.?
Westchnęłam.
-Dobra, idź sobie już tańczyć -wskazałam na bawiących się ludzi.
-Właśnie problem jest taki, że nie mam z kim -popatrzał w tłum, po czym jednoznacznie na mnie.
-O niee... nawet o tym nie myśl.
-Chciałaś się wybawić, a muszę cię pilnować, więc idziemy -pociągnął mnie za dłoń.
Weszliśmy wśród tłum. To było masakryczne. Nigdy nie byłam na takiej imprezie, nie balowałam. Każdy machał rękoma na wszystkie strony i co chwila kogoś uderzał. No może chciałam się zabawić, ale tak to chyba jednak nie umiałam.
-Wyluzuj -krzyknął mi do ucha Mario i zaczął tańczyć.
Nieźle wywijał na parkiecie. W sumie nic dziwnego, raczej często imprezował. Kątem oka dojrzałam nastolatkę, która nieźle tańczyła. Postanowiłam ją naśladować i chyba nie było tak źle.
-Dobrze, z czasem będzie lepiej - rzekł na co ja się tylko uśmiechnęłam.
##############################
25 września 2013r. (oczami Kevina) Samochodami (moim i Jonasa) dojechaliśmy do klubu, w którym była impreza. Umówiliśmy się, że ani Hofmann, ani ja nie będziemy pić alkoholu by móc później spokojnie wrócić do domu.
-Może chodźmy usiąść tam .? -Simone wskazała ręką na dwa puste stoliki
-Dobry pomysł -przyznała klubowa siódemka.
Tak też się stało. Chwilę później rozsiedliśmy się przy dwóch stołach. Ja,Daga i Marco przy jednym, oraz Simon, Sven i Jonas przy drugim.
-Idę zamówić picie, chcecie coś.? -spytał Bender
Każdy poza mną i Jonasem zażyczył sobie drinków. Moja dziewczyna rozejrzała się uważnie w koło jakby kogoś szukała.
-Coś nie tak .? -spytałem
-Wszystko gra -widać jednak po niej było, że kłamała.
-Daga -powiedziałem twardo.
-Oj nic. Wszystko gra... Ale spójrz na Marco. Ey tu ziemia -walnęła go w bark.- Weź się nie smuć. Wiem, że Aga cię kocha, napewno ci wybaczy.
-Nie wybaczy. Klopp dał mi radę, ale to ... to i tak nie pomoże. Gdzie ten Sven.?
Szkoda mi było tego chłopaka. Zakochał się po uszy i chciał topić smutki w alkoholu... W sumie, sam był sobie winien. Mógł nie przespać się z Ann, to nie byłby w takiej sytuacji.. Ah...lecz nawet jeśli to przecież związek na odległość to nie to samo...
-Co ci trener doradził .? -zapytała moja dziewczyna
-A czy to ważne.? Darujcie sobie i tak macie to w dup*e.!
-Proszę bardzo wasze zamówienia -Sven położył na stoliku mocnego i słabego drinka oraz...wodę.
-W końcu -upragniony Reus chwycił szklankę.
Kurcze...kicha by była gdyby nasz największy as zawalił swoją karierę przez Agnieszkę. Nie mogłem do tego dopuścić. Nikt nie mógł. Musieliśmy coś zrobić...tylko nie do końca wiedziałem co.
Powoli wypiliśmy napoje i ruszyliśmy na parkiet.
##############################
26września 2013r. (oczami Agnieszki) Jako tako, ale tańczyłam z Gotze. Nie było ani źle, ani dobrze. Kątem oka rozglądałam się po sali. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Piłkarz Bayern'u mający dwójkę dzieci wywijał na parkiecie z jakąś młodą laską. Co jak co, ale to, że całował ją po szyi nie było czymś normalnym jak na to, że jest żonaty.
-Co jest .? -spytał Mario
-Patrz tam -wskazałam dyskretnie palcem. -To nie Robben.?
Młoda gwiazda Bundesligi zrobiła oczy jak pięć złoty i wpatrywała się uważnie.
-To on, ale... Jak.?
-Mówię, że Bawarczycy to...
-To...?
Ups...zapomniałam, że on też się do nich wlicza.
-Nic -obdarowałam go uśmiechem.
-Hm...zagadać, czy zostawić to w jego rękach.? -zastanawiał się
-Bo ja wiem.? Chodźmy się czegoś napić może.? -zaproponowałam
-Może powinienem zawiadomić Bernadien .?
-Kogo.?
-Jego żonę.
-Oj...pomyślimy nad tym jutro. Chodź się napić.
Spojrzał na mnie dziwnie.
-Wody -uzupełniłam swoją wypowiedź.
Tak też zrobiliśmy. Poszliśmy i wypiliśmy po szklance wody przy barze od razu oddając naczynie. Podyskutowaliśmy chwilę i stwierdziliśmy, że jest już nieco późno, więc powinniśmy wracać do domu. W końcu dochodziła 1:00 , a na drugi dzień szliśmy do pracy.
Wyszliśmy z lokalu. Wokoło było czuć won alkoholu od pijaków stojących nieopodal. Wśród nich była jedna, młoda kobieta.Zmuszali ją do wzięcia podejrzę jakiś prochów, czy czegoś. Walnęłam towarzysza w ramię i skazałam głową na towarzystwo.
-Ja sam jeden, na nich trzech .?
-Jedna kobieta na nich trzech.?
-Mówisz o sobie.?
-Nie, o tamtej wśród nich.
-Dzwoń na policję -zaproponował.
-Miałabym ostro przesrane potem. . .
-A ja nie będę miał jak wdam się w bójkę.?
-Dobra...najwyżej będziesz miał tę lachę na sumieniu. Jedźmy -szybkim ruchem wyjęłam z jego kieszeni kurtki kluczyki do Mercedesa.
-Mówiłaś , że nie będziesz prowadzić.
-Nieprawdopodobne, a jednak.! -rzuciłam i wsiadłam za kierownicę
##############################
26 września 2013r. (oczami Kevina) Gdy Daga dała mi w końcu chwilę odetchnąć przysiadłem się do stolika Marco. Piłkarz popijał już trzeciego drinka.
-Marco...
-Wiesz Kevin, nawet się nie fatyguj. Mam dość. Idź do swojej Dagi.
-Weź tak nie mów.
-A jak mam mówić.?! Kur** dlaczego wszystkim wszystko się udaje a mi nie.?! Wszyscy piłkarze mogą mieć dziewczynę o jakiej zwykli ludzie mogą tylko pomarzyć, ale ja nie mogę.! Wszystkie wybaczą zdradę, a jej kurde korona z głowy spadnie.?! -opróżnił szklankę do końca
-A ty byś na jej miejscu byś wybaczył.?!
Reus podniósł szklankę do góry, gdy kelner na niego spojrzał. Po chwili szklaneczka leżała już na z powrotem na stoliku, a przyjaciel podparł głowę rękoma.
-No nie wybaczyłbym. Głupi jestem -opadł na blat.
-Tak trochę.
-Dzięki.
-Szczerość to podstawa.
Podszedł do nas mężczyzna z kolejnym drinkiem dla Marco. Ten bez chwili namysłu chwycił szklankę i opróżnił do połowy. Zrezygnowany pokręciłem głową.
-Powiesz w końcu co Jurgen ci doradził .?
Reus streścił plan trenera, a ja omal nie padłem ze śmiechu. Przez chwilę myślałem, że to alkohol uderzył kumplowi do głowy, ale jednak mówił prawdę. Gdy opanowałem już śmiech mogłem w spokoju pić wodę.
-Ale serio .? -nad nie wierzyłem
-Serio. Ty se to wyobrażasz, bo ja jakoś nie.
Ponownie wybuchłem śmiechem odstawiając resztę mojego napoju na stolik. Położyłem dłoń na ramieniu kolegi.
-Aż tak źle by nie było.
-Masz racje, byłoby gorzej.
Pożartowałem trochę na ten temat... Szkoda, że tylko ja, bo jakoś przyjacielowi się do tego nie śpieszyło. Po chwili przyszła do nas Simone.
-A wy co nie tańczycie.?
-Mi Daga dała chwilę wytchnienia, a Marco, no Marco...
-No Marco.! On przecież zawsze się bawi w najlepsze. Chodź -wzięła go za rękę.
-Nie... Nie mam ochoty -rzucił krótko z powrotem siadając.
-Reusuuuuuuuuuuu mi odmówisz.? -dziewczyna Bendera zaśmiała się i oderwała go od stołu
Zaśmiałem się i patrzyłem na szalejących na parkiecie znajomych. Simone z Marco nie wyglądała najlepiej, gdyż on z brakiem chęci do życia był nieco wstawiony i ledwo ustawał na nogach. Zauważyłem, że zbliża się do mnie Malicka. Westchnąłem ciężko i szukałem wymówki by nie móc wrócić tak szybko na parkiet.
-Sven i tamten jak on...Marcus tańczą nieźle, ale nie ma to jak ty -wyznała.
-O nie licz na mnie. Muszę pilnować żeby niczego Marco do drinka nie dosypali, bo nie wypił -próbowałem wybrnąć.
-O... no fakt. W końcu ktoś go wyciągnął do tańców- uśmiechnęła się i usiadła obok.- Szkoda mi go. Może byśmy tak coś wymyśli, by był z powrotem z Agnieszką.?
-Już trener mu doradził i... może wypalić, ale trochę wstyd jak na gwiazdę Bundesligi.
-Chodź potańczyć nooo -Bender chwycił moją dziewczynę za rękę.
-Pogadamy w domu i coś wymyślimy -krzyknęła szybko i znikła z piłkarzem w tłumie.
Wziąłem ostatni łyk wody i uważnie rozejrzałem się wokoło. Wszyscy ludzie tańczyli w najlepsze, dlatego klubowy kolega rzucał się w oczy. Ledwo stał na nogach, lecz mimo to próbował coś zatańczyć.Gdy muzyka skończyła grać od razu zawitał na krzesełku obok.
-Nudzi mi się -wyznał.
-Jak możesz się nudzić na imprezie.? -nie dowierzałem
-Normalnie. Chodźmy stąd.
-Nie.! Masz się rozluźnić.
-Kolejne drinki w tym nie pomogą -wstał i ruszył ku wyjściu.
Nie mogłem pozwolić na to by przyjaciel w takim stanie samotnie opuścił lokal. Popatrzałem ponownie na szalejący tłum. Najbliżej znajdował się Jonas.
-Marco się zmył, idę za nim -oznajmiłem kumplowi.
-Nic mu nie jest.?
-Ma doła... Zajmę się nim. Przekażesz reszcie, okey .? -zapytałem a Hofmann kiwnął głową i kontynuował taniec z Simone
Pośpiesznie poszedłem za Reus'em. Po wyjściu z klubu nigdzie go nie zobaczyłem. Nawet nie było kogo podpytać o to czy ktoś go widział. Wyszedłem na ulicę. Jakby zapadł się pod ziemię. Przez chwilę w głowie miałem czarne scenariusze, bo kto by nie porwał pijanego MARCO REUS'A.?! Szybko jednak odrzuciłem tę myśl. Piłkarz raczej, by sobie z takimi poradził... Mimo to krzyknąłem na całe gardło : '' Marco.! '' Bo co mi pozostało.? Nawet nie wiedziałem, w którą stronę poszedł. Wyciągnąłem telefon i napisałem Jonasowi : '' Marco wsiąkł, idę go szukać ''. Wzruszyłem ramionami i krzyknąłem jeszcze głośniej imię kolegi.
-Kur*a zostaw mnie.! -usłyszałem krzyk i jakby szarpaninę
Pośpiesznie pobiegłem w kierunku głosu. Zakląłem głośno, bo nikogo i niczego nie zobaczyłem poza kilkoma samochodami.
##############################
26września 2013r. (oczami Agnieszki) -No to co, idziemy spać czy coś pijemy .? -spytałam Mario siadając w salonie
-Zaraz druga, a ty jeszcze nie chcesz spać.? Jutro przed siódmą musisz wstać, wiesz o tym.?
-No wiem, ale ta impreza nie wypaliła. Dawaj chociaż po lampce wina. To jak.? -uśmiechnęłam się
-Nie na co dzień mam okazję pić z abstynentem. Tylko się nie upij .! Po dwóch lampkach i już.
-Mhm...
Gotze wszedł do pomieszczenia i z szafki wyjął Hiszpańskie czerwone wino oraz dwie lampki. Postawił wszystko na stole i usiadł o bok.
-Pijemy za coś, czy po prostu .? -zapytał
-Wiesz... może wypijemy za moje marzenie.?
To był dobry pomysł. Odkąd tylko dowiedziałam się o tej niemiłej sprawie, pragnęłam tego. Gotze nalał wina i wręczył mi jedną szklaneczkę.
-Jakie.?- zapytał ponownie
-By Mario Gotze wrócił do Borussii Dortmund -szepnęłam.
-Do dna - uśmiechnął się i wypił zawartość rzeczywiście do końca.
-Tęsknię za tobą - powiedziałam, odstawiłam wino na stolik i przytuliłam piłkarza.
Nic nie powiedział tylko mnie objął. Tak cholernie brakowało mi go w BVB. Początek sezonu zapowiadał się rewelacyjnie, ale przecież nie wiadomo co będzie później. Poza tym w większości sytuacjach brakowało Mario. Mało kto potrafi kiwać się przy rzucie różnym, wyjść z tego czysto i jeszcze idealnie dośrodkować, lub kiwać w polu karnym i strzelić. On zawsze napędzał akcje. Nie mówię, że teraz w Dortmundzie nie ma nikogo podobnego do niego, ale ewidentnie widać brak tego piłkarza. Może pod koniec sezonu przywyknę, lecz teraz był jego początek...
-Dlaczego nie wypijesz.? -zapytał podając mi moje wino
-Bo to moje marzenie, a twoim było trenowanie z Guardiolą.
Chyba go zatkało. Nie dziwię się. Też bym nie wiedziała co odpowiedzieć.
Odstawił lampki i przytulił mnie mocniej.
-Kiedyś wrócę, obiecuję -szepnął.
I jak zwykle taką chwilę gdzie łzy kręcą się w oczach musi coś przerwać. Tym razem był to dźwięk mojego telefonu. Odsunęłam się od Gotze'go i wyciągnęłam i'Phon. Gdy ujrzałam kto dzwoni wkurzyłam się.
-Marco .? -spytał
-Tak, Marco -odrzuciłam połączenie.
-Mogłaś odebrać. Co jak to coś ważnego .?
Komórka ponownie zaczęła dzwonić.
-Czego on nie rozumie.? Chyba jasno wszystko powiedziałam .
-Hm...nie wiem, ale odbierz -doradzał.
Przewróciłam oczami i odebrałam dając na głośnik, by w razie czego kolega pomógł w odpowiedzi. Panowała chwila ciszy...Później usłyszeliśmy twardy, zachrypnięty głos.
-Agnieszka Majewska.? -zapytał ktoś kto napewno nie był Reus'em
Spojrzałam przerażona na Mario. On też się przejął.
-Gdzie jest Marco.? -warknął do telefonu
-Gdzie Agnieszka.?
-Jestem, o... o co chodzi.?
Serce waliło mi jak oszalałe, oddech był nierównomierny, a w głowie kryły się same czarne scenariusze.
-Mamy twojego chłoptasia. Zapewne chętnie, by z tobą porozmawiał, ale chwilowo jest... hm...nie przytomny -zaśmiał się.
Nawet nie wiem kiedy po policzkach moich jak i Gotze spłynęły łzy.
-Co mu zrobiliście.?! -wkurzył się kolega
-Spokojnie Mario, dzwonię do Agi.
Wymieniłam spojrzenia z towarzyszem. Jak to możliwe, że wie z kim przebywam .? Przerażenie w tamtej chwili moje ,jak i piłkarza, było nie do opisania.
-No to co .? Pytam , ja Agnieszka, po co wam Marco i co mu zrobiliście.?!
-Spokojnie, bo zbrzydniesz.
-Wkurw**sz mnie.! Po co wam Marco.?! -krzyczałam przez płacz
Poczułam jak Mario położył swoją dłoń na mojej. Spojrzałam na niego, obydwoje płakaliśmy. Po prostu martwiliśmy się. Oszukiwałam się , że nic nie czuję do gwiazdy BVB. Szkoda tylko jednego, za późno zdałam sobie z tego sprawę. Wciąż go kochałam, był dla mnie wszystkim, ale nie wybaczę zdrady. Moglibyśmy się przyjaźnić, nic więcej. Zresztą w tej chwili liczyło się tylko tyle by przeżył i wszystko było okey.
-Pozwolisz, że wtajemniczę tylko ciebie w ten plan, więc proszę wyjdź z dala od Mario.
-Co za różnica, czy mu później to powiem, czy będzie słuchał.?
-Bo jesteś poddenerwowana i nie zapamiętasz wszystkiego, a on może starać się zachować spokój i zapamięta więcej.
-Jesteś po**banym człowiekiem.
-Możliwe, ale zyskam wiele.
-Nie wyjdę, mów.
-Hm...cóż. Twojemu koleżce kończy się kasa na koncie... Powiem krótko, spotkamy się jutro -takimi słowami zakończył rozmowę.
Chciałam coś powiedzieć, ale rozłączył się.
-Mario... boję się -wyznałam cała roztrzęsiona.
-Ja też.
-Dobra, ogarnijmy -wzięłam wdech. -Trzeba zachować spokój. Może na początek zadzwonię do Kevina i mu o tym powiem. ?
-Dobra, ja przez ten czas wypiszę to co wiemy.
Wybrałam numer Grosskreutza i zadzwoniłam.
-Cześć Aga -wyprzedził mnie. - Kurde, zgubiłem Marco.
-Jak zgubiłeś.?
-Byliśmy na imprezie i wyszedł, ja za nim, lecz za późno.
Opowiedziałam mu całą historię rozmowy z KIMŚ.
-O kur**, co teraz.?
-Ja z Mario to załatwię. Wy powiedzcie o tym Jurgenowi i skupcie się na grze.
-Ja pierdo** mogłem szybciej wyjść.! I nie .! Pomogę wam jakoś. Spiszcie wszystko na ka...
-Bawarczyk się tym zajął -wystawiłam towarzyszowi język, by rozluźnić atmosferę.
-Dobra. Wyślecie mi to po południu. A o co chodziło z tym spotkaniem .?
-Czekaj dam na głośnik .
Włączyłam głośnomówiący i zaczęliśmy dywagację nad całą sprawą. Sprzeczaliśmy się, dogadywaliśmy, przypuszczaliśmy co może mieć miejsce. Wszystko okey...tylko był jeden problem.
-Ey, skoro Marco porwano w Dortmundzie, to jak ja mam spotkać zioma w Monachium.?
-Nie mam pojęcia -zabrał głos brat.- Jedno jest pewnie, nie opuszczaj Mario na krok. To znaczy, Mario ciebie.
-Wiem przecież - przyznał.
-Dzięki, jednak nie skorzystam.
-Aga.! -powiedzieli chórkiem
-Okey -powiedziałam zrezygnowana. -Wiecie, w najgorszym wypadku porwą mnie do Reus'a.
Zapanowała cisza, po czym znów wybuchł chórek.
-To jest myśl.!
-O.o -nie rozumiałam.
-Ale nie skołuję czipa w pięć godzin - powiedział gracz Bayern'u.
-Hm...A da się jakoś namierzyć telefon.?
-Raczej -przyznałam.
-No i dobra.
Obgadaliśmy szczegóły, po czym zakończyliśmy rozmowę. Zanim poszliśmy na górę gospodarz uważnie sprawdził czy wszystkie drzwi i okna są pozamykane.
-Dobra... idziemy spać. Na wszelki wypadek zostaw otwarte drzwi do sypialni, ja też zostawię.
Przytaknęłam i 30 minut później leżałam w łóżku. Koło godziny drugiej dopiero zasnęłam, co łatwe nie było.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Siemanko ;)
Na początek... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU .! :D Spełnienia marzeń i uśmiechów ;))
Hm...w końcu wpadłam na pomysł by nie było nudno :D
Mam nadzieję, że jest okey ;)
Dziś bez pytanek. :P Mam nadzieję, że dacie radę. :D Będzie dobrze .! ;]
A tak w ogóle to dziękujęęęęę.!!!!
Pod tamtym rozdziałem ponownie pojawiło się dużo komentarzy (jak dla mnieXD) bo aż siedem.! Ciekawe ile będzie teraz ... O.o
No cóż czekam na Waszą opinię :)
BUZIAKI I OBY WASZE POSTANOWIENIA NOWOROCZNE SIĘ SPEŁNIŁY .! :D
Jesteś mega ..
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz?
Cały czas się coś dzieje :-)
Co się stało z Marco ? *.*
Prosimy jak najszybciej ciąg dalszy^^
Pozdrawiam i szczęśliwego nowego roku
Zajebisty rozdział :) czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały są świetne i zawsze z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńIdealny.: * ola
OdpowiedzUsuńWow! Super! Ciekawe co z Marco...
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Pozdrawiam ;*
Masz i się ciesz ;P
OdpowiedzUsuńHmm .. napisałabym moje podejrzenia co do dalszego ciągu wydarzeń , ale wtedy nie mogłybyśmy rozmawiać i wymyślać CD . Więc napiszę ci , że jest good !! Tylko nie schrzań tego co dobre .. Proszę . !!
Czekam , aż skończysz i przeczytam przedpremierowy rozdział ;d
Świetny czytałabym i czytałabym ;d
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny !
OdpowiedzUsuńPoprostu Masz Talent ;-**
Czekam na kolejny :-D
Cudo ! :) czekam na nn :)/paulina
OdpowiedzUsuńWow. Masz talent :-D i to wielki :-)
OdpowiedzUsuńCzytam twojego blog z wielką ciekawością.
Już nie mogę doczekać się nn.
Kiedy będzie ? ^^
Pozdrawiam.
Nie wiem... miałam napisany rozdział i chciałam dodać w niedzielę, lecz po małej dyskusji z siostrą doszłam do wniosku, że jest tragiczny, więc usunęłam i właśnie piszę... Mam już jakąś 1/4 :) Sądzę, że do soboty się wyrobię ;)
UsuńPozdrawiam i dziękuję ;*
cudneeeeee!!!
OdpowiedzUsuńfajne <3
OdpowiedzUsuń